20 lipca 2012, 11:50 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Szkoła na 70. urodziny

Założenie polskiej szkoły nie jest rzeczą łatwą i zwyczajną, ale za to czasochłonną i wymaga dużo pracy, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu zarówno ze strony dyrektora jak i osób z nim współpracujących. Pomysł, który w dużej części czerpie swoje źródło z potrzeby i pasji krzepienia polskości poprzez naukę języka ojczystego i przybliżania rodzimej kultury dzieciom wychowującym się poza ojczystym krajem, wymaga ze strony dyrektora powstającej placówki wielkiego zaangażowania, sprostania wielu wymaganiom z zakresu angielskiego szkolnictwa i na dodatek nie jest zajęciem dochodowym.

Wbrew obiegowym opiniom, na polskiej szkole nie da się zarobić, a rąk potrzebnych do pracy nie da się zliczyć, ale najważniejsza jest świadomość, że robi się to nie dla siebie, lecz dla dzieci.

Polskie szkoły, które powstają na terenie Wielkiej Brytanii w zdecydowanej większości są instytucjami charytatywnymi, utrzymującymi się ze składek rodziców, z imprez organizowanych przez dyrekcję szkół i pracujących w nich woluntarystycznie rodziców oraz funduszy pozyskiwanymi z różnorodnych źródeł działających poza obrębem szkoły.

Janina Bytniewska - założycielka i dyrektorka szkoły im. Jana Pawła II na Stamford Hill/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Janina Bytniewska - założycielka i dyrektorka szkoły im. Jana Pawła II na Stamford Hill/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

A jednak wyzwania tworzenia polskich szkół podejmowane są przez Polaków coraz bardziej odważnie, bo dla nich bycie Polakiem stanowi kwestę nadrzędną i właśnie w takim duchu pragną wychowywać swoje dzieci. Wiąże się to z tym, że zapotrzebowanie na polskie szkoły jest z każdym rokiem szkolnym większe. Uczniów przybywa, a w istniejących placówkach robi się ciaśniej. Kolejki na tzw. „waiting list” wydłużają się w nieskończoność. Nadal na Wyspach osiedlają się polskie rodziny z dziećmi w wieku szkolnym i tutaj rodzą się kolejne, polskie dzieci, które za kilka lat rozpoczną edukację w systemie angielskim i jednocześnie staną się klientami polskich szkół.

Nauczyciel z powołania

Janina Bytniewska, dyrektor Polskiej Szkoły Przedmiotów Ojczystych im. Jana Pawła II założyła swoją szkołę dwa lata temu, dokładanie na swoje 70. urodziny.

–                   To była potrzeba serca, patriotyczny obowiązek i potrzeba robienia czegoś dla innych, dopóki wystarcza sił i znajdują się ludzie, chętni do współpracy – mówi dyrektor placówki.

Janina Bytniewska, nauczyciel języka polskiego z 34 letnim stażem pracy nie tylko w Polsce, ale również na Ukrainie, gdzie pracowała nie tylko jako nauczyciel, ale również intensywnie współpracowała z instytucjami ukraińskimi. W swojej pracy zawodowej zetknęła się także z dziećmi niepełnosprawnymi i z nimi również dzieliła się wiedzą o polskości, bo dla niej nauczanie to świadomie wybrana życiowa droga, bez względu na miejsce i bariery, z którymi trzeba się zmierzyć.

Justyna Curylo ze swoimi wychowankami z klasy pierwszej ze szkoły na Stamford Hill/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Justyna Curylo ze swoimi wychowankami z klasy pierwszej ze szkoły na Stamford Hill/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Do Wielkiej Brytanii przyjechała w połowie lat 90. na zaproszenie Mieczysława Gulina z Polskiej Misji Katolickiej. W Walii trafiła do Domu Polskiego, gdzie zajęła się uczeniem języka polskiego nauczycieli angielskich, którzy planowali wyjazd do Polski. Wspólnie z księdzem Rytko i radą skupioną wokół Domu Polskiego organizowała spotkania dla społeczności polskiej mieszkającej w Walii i okolicach.  Wtedy jeszcze nie mówiła po angielsku, ale to nie przeszkadzało jej w realizowaniu swojej pasji na obczyźnie: była więc lektorem podczas mszy i sporządziła odręcznie spisany rejestr Polaków urodzonych w Walii, który obejmował śluby, chrzty i zgony. Po trzech latach pobytu w Walii przyszła wreszcie pora na Londyn a z nią pierwszy przystanek: Devonia i praca przy parafii. To właśnie tam narodziły się pierwsze plany i zainteresowania polskim szkolnictwem. Najpierw w prywatnym mieszkaniu uczyła polskiego Włochów i Anglików skoligaconych z Polkami, a niedługo potem odkryła wieczorną mszę odprawianą w języku polskim, w angielskim kościele jezuitów na Stamford Hill.

Hasło rozpoznawcze

– Mieliśmy polską mszę, na którą przychodziło dużo młodych Polaków, ale nie mieliśmy się gdzie po niej spotykać. Zaproponowałam księdzu jezuicie, który był Polakiem, abyśmy po mszy spotykali się u mnie w domu. Spotkania trwały czasami do pierwszej w nocy, bo rodziły się pomysły. Wkrótce wydaliśmy biuletyn dotyczący szkolnictwa, potem bankowości i służby zdrowia w Anglii – mówiła Janina Bytniewska – chodziło o to, aby zjednoczyć Polaków. Podałam wtedy hasło: „Dzień dobry” i „Szczęść Boże” i wtedy ludzie zaczęli się do siebie odzywać. Wkrótce powstał projekt utworzenia polskiej szkoły. Zaczęły się poszukiwania lokalu. Mieliśmy za sobą nieudane próby i projekt prawie upadł, ale podczas wakacji przyjechał mój wnuk Piotr i zrobiliśmy sobie prywatną wycieczkę po okolicznych szkołach. Trafiliśmy w dobre ręce, do szkoły, gdzie kierownikiem administracji była Jany Sobczyńska, Polka z pochodzenia, która pomogła nam w dopełnieniu wszelkich formalności związanych z wynajmem budynku. Mieliśmy lokal więc zgromadziłam pieniądze, założyłam konto w banku i podczas wakacji zaczęłam organizować szkołę – wyjaśniała dyrektor polskiej szkoły na Stamford Hill.

– Dzisiaj szkoła liczy ponad 200 uczniów, skupionych wokół grupy młodszych przedszkolaków od 3 lat, aż do klasy gimnazjalnej. Część z nich stanowi społeczność Romów. Oprócz języka polskiego i kultury polskiej, oferta szkoły zawiera również nauczanie historii, geografii, biologii, religii oraz zajęcia plastyczne. Podczas swojej dwuletniej działalności ma na swoim koncie liczne imprezy organizowane dla społeczności uczniowskiej, a wszystko dzięki pani dyrektor, która daje upust swojej pasji i wierze, że warto pracować i inwestować w przyszłość naszych, polskich dzieci.

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_