24 lipca 2012, 09:12 | Autor: Elżbieta Sobolewska
Cwaniak, perła PRL-u

Wszystko to było bardzo ładne, śmieszne i wzruszające. Kosztowało dużo pracy i stało się powodem lekkiej frustracji żon, mężów i narzeczonych aktorów, którzy całe wieczory znowu spędzali na próbach. W „Perłach PRL-u” Heleny Kaut-Howson i zespołu Sceny Poetyckiej mieliśmy zobaczyć, jak to w kabarecie – odbicie narodowych przywar, dziejów, zbiorowych rozterek i pewnych typów Polaka, a nawet człowieka. Zobaczyliśmy wiele, może za wiele, jak na jeden raz. Spektakl, urządzony na podobieństwo Kabaretu Olgi Lipińskiej, aż huczał wielością aluzji i odniesień. Każdy z autorów, którego aktorzy wzięli na warsztat, zasłużył sobie na spotkanie i poznanie oddzielne, na własną, odrębną stylistykę. „Perły PRL-u” to portret zbiorowy, dobry dla malarstwa – Malczewski, Duda-Gracz – gdyż mamy możliwość kontemplacji. Dobry dla literatury, przykładem choćby „Marsz Polonia” Jerzego Pilcha, gdy nad każdym epizodem można się pochylić. Trudniej o to w sztuce żywej, jaką jest teatr. Gdy w jednej wypowiedzi miesza on autorów tej miary, co Kaczmarski, Przybora, Młynarski i Osiecka, musi ulec trywializacji. Inna rzecz, że tekst i oryginalna melodia, o ile dobrze kojarzone są przez słuchaczy, zawsze sprawią im przyjemność. „Lubię tylko te piosenki, które znam” – powiedział w latach 70. inżynier Mamoń, niewątpliwa perła PRL-u, kwitując stan umysłu wielu z nas.

Oto fabuła wieczoru: grupa artystów przenosi się w czasie do Warszawy lat 50. Wędrują wzdłuż i wszerz epoki, dobijając początków jej transformacji w latach 90., odbitej w piosence Kazika Staszewskiego „Jeszcze Polska”, która znacząco przyłożyła się do stworzenia jego legendy, odrębnej od ojca, Stanisława. Legendy rozbłysłej obrazoburczą, politycznie niepoprawną poetyką w tym momencie, gdy przycichł już temperament Młynarskiego; gdy gorzkniał straszliwym rozczarowaniem Pietrzak; gdy milczała już Osiecka i nie było już Przybory. Gdy „Polskie ZOO” i Olga Lipińska lansowali jedynie słuszną rację układu z pieczątką Okrągłego Stołu. Gdy koncertował Kaczmarski, dając do myślenia tym, którzy zachłysnęli się wiarą w przełom. Kazik Staszewski był jednym z pierwszych, który zmiażdżył mit Wałęsy.

Nowa postać Sceny Poetyckiej – Paweł Zdun, absolwent wrocławskiej PWST, już z pewnym dorobkiem – stworzył znakomitą postać robotnika, który splata w całość piosenki i słowo mówione. Młody, silny, zdrowy. Zdecydowany. Bez życiowego rozmamłania i konieczności mimikry, w odróżnieniu od artystów, przybyłych w strachu do kraju przedziwnej siermięgi stworzonej na zgliszczach kultury. Robotnik naucza inteligentów, wypuszcza na wolność, po czym karci, kiedy rozpasani, zaczynają zbyt swobodnie sobie poczynać. Cwaniak z barykad fabrycznej hali, typek sytuujący się pomiędzy dudkowym „Ucz się Jasiu” i Edkiem z „Tanga”. Symboliczny ojciec i dziadek wielu tych, którzy zjechali się do Anglii po 2004 r., by cwaniaczyć na budowach i kraść papier toaletowy z hoteli. Ojciec wielu, ale nie większości, bo na wokandy sądów i w artykuły brukowców nie włażą ci, którzy w gorzkiej samotności ciułają grosz do grosza, z dala od swoich. Trudno uniknąć wrażenia, że postać super-robociarza nawiązuje do krzywdzącego stereotypu, ale cóż: kabaret widać nie znosi współczucia, wybiera drwinę i wzgardę. Paweł Zdun, myślę w zamierzeniu reżyserki, stworzył jedyną postać na serio, stanowi spójną konstrukcję, spektakl należy do niego.

Premiera „Pereł PRL-u” odbiła się echem podziwu dla ludzi, którzy nad nią pracowali. Przygotowują swoje kolejne dzieła w sytuacji, gdy jako teatralna trupa są prawie bez pieniędzy, spotykają się „po swoich pracach”, piszą scenariusz, wymyślają i przynoszą scenografię, dają anonse do prasy, zamawiają wino, słowem – działają wszechstronnie, przy wsparciu kilkoro przyjaciół i ośrodka polskiej kultury, w którym rezydują. Zawodowcy zmuszeni są organizować się amatorsko, bo brakuje im mecenasa. Szukajmy go dla Sceny Poetyckiej. Zarówno ona, jak i POSK, zasługują na to, by mieć własny Teatr. Póki co, służy on jako sala, wynajmowana dla dobrego skądinąd zarobku, głównie przedstawicielom prywatnego sektora marnej artystycznie komercji. Żal Teatru.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_