26 lipca 2012, 10:31 | Autor: Praktykant1
„Pani zabiła pana”

Maria Nurowska, w przeciwieństwie do swych licznych koleżanek i kolegów po piórze, posiadła rzadką tajemnicę: tę mianowicie, jak osiągnąć czytelniczy sukces. Jej najnowsza powieść, uznana skądinąd za najbardziej udaną od dłuższego czasu, to kolejny tego spektakularny przykład: już wskoczyła żwawo na czołowe miejsca list bestsellerów. Wytłumaczenie jest być może całkiem proste i znajduje się na str.21 (z ogółem 270) „Drzwi do piekła”: „kiedy krytycy mnie hołubili, brakowało mi czytelników, kiedy zaczęto mnie czytać masowo, krytycy wydali mi wojnę“. Jasne, sukcesu w Polsce się nie wybacza… Lecz skąd tutaj w ogóle ta autotematyczna refleksja? Otóż główną bohaterką i zarazem pierwszoosobową narratorką, której Nurowska kokieteryjnie z jednej, a nieco prowokacyjnie z drugiej strony nadała sporo własnych rysów, jest pisarka właśnie, niejaka Daria Tarnowska. Jej mąż natomiast, Edward Konieczny (jedyny praktycznie występujący na kartach książki mężczyzna. Resztę stanowią wyłącznie kobiety, co z pewnością ucieszy feministki) to redaktor naczelny renomowanego kulturalnego miesięcznika, wpływowy krytyk i eseista. Stąd sporo literackich aluzji i dygresji, nawiązań m.in. do Czechowa, de Laclosa czy Bułhakowa. Ale to nie piekło, lub raczej piekiełko, literatury i jej w sumie mało efektownej otoczki pełni rolę najistotniejszego wątku. Ważniejsze są inne, głębsze, ciemniejsze i bardziej ponure, piekielne kręgi.

Albowiem, jak poetycko informuje nota na okładce: „Daria kochała męża./I zabiła go./Z miłości”. Do tej popełnionej w afekcie, archetypicznej zbrodni („Pani zabiła pana”) dochodzi niemal na samym początku. Alfred Hitchock zwykł mawiać, że w dobrym thrillerze „najpierw mamy trzęsienie ziemi, a potem napięcie systematycznie rośnie”. Sęk w tym, iż „Drzwi do piekła” thrillerem nie są i być absolutnie nie zamierzają. Wiemy, kogo zamordowano i kto tego dokonał. Nie wiemy, co spowodowało całą tę katastrofę. Na podobne zaś pytania odpowiedzi poszukuje zazwyczaj powieść psychologiczna. I tym wzniosłym mianem nazwać by wypadało najnowsze dzieło Nurowskiej. Chociaż, niestety, nie do końca… Dlaczego „niestety”? Bo jest także i to w przeważającej mierze, nieco kanciaście skrojoną historią obyczajową. „Materiały do tej powieści – wyznaje pisarka – zebrałam wiele lat temu w więzieniu dla kobiet. Przywiozłam stamtąd fascynujący materiał”. Daria po sądowym procesie ląduje oczywiście w kobiecym zakładzie penitencjarnym, gdzieś na zachodzie kraju. Autorka mnóstwo trudu i uwagi poświęca opisom więziennej rzeczywistości, jednak – przykro to stwierdzić – niczego nowego ani odkrywczego nam nie komunikuje. Że za kratami istnieje tzw. drugie życie, obowiązują odwrócone hierarchie i toczy się brutalne homoerotyczne życie seksualne – wiadomo przecież nie od dziś. A już przypadek skrajnie zdeprawowanej Agaty, towarzyszki bohaterki z celi, która pod jej wpływem staje się prawie święta, trąci naiwnym dydaktyzmem.

Największym, jak się rzekło, atutem „Drzwi do piekła” jest ich warstwa psychologiczna, zawarta w retrospekcjach dotyczących dramatycznych dziejów „toksycznego związku” Darii i Edwarda. W tym aspekcie to zaiste znakomite pisarskie osiągnięcie. Zaryzykuję tezę, że gdyby tylko na tym wątku skupiła się autorka, otrzymalibyśmy powieść bez wątpienia wybitną. Dawno, a może nawet nigdy, nie spotkałem się z tak przenikliwym studium męsko-żeńskiej miłości-nienawiści, która nieszczęsną parę ku sobie przyciąga i natychmiast od siebie odrzuca: „nie mogliśmy się rozstać, nie mogąc jednak także z sobą żyć „. A przy tym Nurowska, za co jej chwała, nie próbuje na siłę rozgrzeszać swej bohaterki, choć zdecydowanie, co zrozumiałe i naturalne, z nią sympatyzuje: to ona wszak zastrzeliła męża, a wcześniej sprowokowała dziwną grę w niebezpieczne miłosne trójkąty. I niczego nie zmienia przygnębiający fakt, że konformista Edward okazał się na dobitkę moralną „szmatą”, która jako TW „Wierzba” donosiła na przyjaciół, znajomych i osobę Darii najbliższą, czyli jej stryja. Jednym słowem, jak to w Polsce i często w prozie Nurowskiej, znów historia i polityka poplątały ludziom losy.

Lekturę zatem gorąco polecam, niemniej z zachowaniem pewnego dystansu.

Piotr Piaszczyński
Maria Nurowska, „Drzwi do piekła”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012.
ISBN 978-83-240-1875-8

Dawno, a może nawet nigdy, nie spotkałem się z tak przenikliwym studium męsko-żeńskiej miłości-nienawiści, która nieszczęsną parę ku sobie przyciąga.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Praktykant1

komentarze (0)

_