06 października 2014, 16:41 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Biskup – Tułacz

– Są ludzie, o których pamięć nie ginie. Dzieła zaangażowania i przesłania jakie nam zostawili ciągle wracają. Nawet jeśli nasze działanie nie jest uświadomione, to w życiu stosujemy to doświadczenie, które po nich przejęliśmy. Dzisiaj chcemy się zatrzymać w naszym życiu emigracyjnym nad posługą patriotyczną, polityczną i kościelną księdza biskupa Józefa Gawliny – powiedział w słowie wstępu ks. Stefan Wylężek, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii, w czasie sobotniego sympozjum naukowego w kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie.

dr Andrzej Suchcitz podczas sympozjum w Kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie / Fot. Magdalena Grzymkowska
dr Andrzej Suchcitz podczas sympozjum w Kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie / Fot. Magdalena Grzymkowska
„Biskup – Tułacz”, jak mówił o nim Jan Paweł II, urodził się 18 listopada 1892 w Strzybniku, na Górnym Śląsku. Podjął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego, przerwane w kwietniu 1915 roku z powodu powołania do armii pruskiej. Ranny na froncie francuskim został jednak prędko odesłany do służby garnizonowej we Wrocławiu. W 1917 roku został wysłany na front do Syrii, w bitwie pod Damaszkiem trafił do niewoli angielskiej. Po wojnie, ukończył studia teologiczno-filozoficzne i otrzymał święcenia kapłańskie i wyjechał pełnić swą służbę do Katowic. W kolejnych latach 20-lecia międzywojennego został sekretarzem generalnym Ligi Katolickiej Administracji Apostolskiej Górnego Śląska i redaktorem naczelnym „Gościa Niedzielnego”. Po zatargu Piłsudskiego z biskupem polowym Stanisławem Gallem, Józef Gawlina objął na tę funkcję. Wojna zastała gen. Gawlinę w Warszawie, którą opuścił na początku września. Biskup wycofywał się na wschód, przez Rumunię i Węgry przedostał się do Rzymu, a następnie do Francji, gdzie formalnie podjął obowiązki biskupa polowego Polskich Sił Zbrojnych na uchodźstwie. Na mocy paktu Sikorski-Majski w 1942 roku wyjechał ZSRR, gdzie gen Władysław Anders formował Polską Armię. Związek Sowiecki opuścił ostatnim transportem odchodzącym do Iranu. Po powrocie z Bliskiego Wschodu kontynuował swoją prace w oddziałach Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii. Przy pomocy prasy amerykańskiej apelował o pomoc dla dzieci polskich znajdujących się w ZSRR. Brał udział w kampanii włoskiej; w bitwie pod Monte Cassino, bitwie o Loreto i Ankonę. Po zakończeniu II wojny światowej i rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie przestał pełnić funkcję biskupa polowego i został mianowany Opiekunem Emigracji Polskiej, a w 1952 roku otrzymał tytuł arcybiskupa. Zmarł na zawał serca w 1964 w Rzymie.

Trudne zadanie

Ks. Stefan Wylężek witając gości zacytował obecnego na spotkaniu w Londynie ks. prof. Jerzego Myszora, autora książki „Biskup Józef Gawlina w Związku Sowieckim”: „Biskup Gawlina to barwna postać wyróżniająca się pośród i tak zresztą interesującego kręgu śląskiego w okresie międzywojennym. Ambitny, dobrze wykształcony, zręczny polityk, chociaż często w swoich wypowiedziach szczery aż do bólu, co nie zawsze jest dobrze widziane w świetle polityki. Był jednak przede wszystkim mężem kościoła, który w sprawach wiary nie szedł na żadne ustępstwa.”

– Ciekawe, że wieloletni biskup polowy Wojska Polskiego doczekał się zaledwie jednej naukowej biografii, a więc właściwie wciąż czeka na swojego przyszłego biografa, który, o ile chcą podejść do tematu rzetelnie, będzie miał przed sobą niełatwe zadanie dotarcia do wielu archiwów. Tak w kraju, jak i za granicą – mówił dr Andrzej Suchcic z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Jego wykład otwierający sympozjum miał na celu to zadanie takiemu potencjalnemu autorowi ułatwić. Historyk przybliżył uczestnikom spotkania najważniejsze wątki z życia biskupa przedstawione przez pryzmat akt i archiwaliów. – Oprócz bogatego źródła dokumentacyjnego należy pamiętać, że w archiwum instytutu spokojnie można mówić o setkach jeśli nie więcej fotografii uwieczniających osobę biskupa polowego. W dodatku instytut posiada szereg filmów, na których widzimy biskupa Gawlinę w ruchu – dodał. Zgromadzeni mogli zapoznać się niewielka cząstką tego zbioru. Na pierwszym z pokazanych filmów bp Gawlina odprawia mszę świętą przed inauguracyjnym posiedzeniem Rady Narodowej, a na drugim jest obecny wśród polskich żołnierzy we Francji wiosną 1940 roku.

Po tej prelekcji głos zabrała Jadwiga Kowalska prezentując po krótce dorobek innego bogatego archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii. 

J. Gawlina (po lewej) w trakcie wizyty u żołnierzy Armii Andersa / Fot. Wikipedia
J. Gawlina (po lewej) w trakcie wizyty u żołnierzy Armii Andersa / Fot. Wikipedia

– Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najstarsza polska placówka archiwalna na terenie Wysp Brytyjskich. Ze względu na szczególną rolę od początku swojego istnienia skupiała aktywność polską lub polskiego pochodzenia, budziła zaufanie i wraz z upływem kolejnych lat pewność swojego bytu. Stała się także miejscem, pod którego opieką pozostawiano cenne dokumenty. Najprawdopodobniej formalnie kończąc swoją wojenną posługę wraz zdemobilizowanym wojskiem w Wielkiej Brytanii, biskup Gawlina także powierzył dokumentację temu budzącemu zaufaniu miejscu – powiedziała.

Czy może istnieć Kościół bez księży?

Kolejnym mówcą był jedyny do tej pory biograf biskupa polowego – ks. prof. Jerzy Myszor. Jego zdaniem na temat postaci biskupa Gawliny powinien powstać drugi tom, ponieważ w jego życiorysie wciąż jest jeszcze sporo białych plam, jak choćby brakuje szczegółowego planu jego podróży, zwłaszcza ostatniego etapu jego pobytu w Związku Sowieckim.

– Powinniśmy sobie uświadomić jak wyglądała sytuacja kościoła katolickiego na terenie Związku Sowieckiego. Do 1939 katolicka struktura kościelna była tam praktycznie zlikwidowana. Wszystkie diecezje i administratury Stolicy Apostolskiej były pozbawione kierownictwa. Pozostał tylko administrator reemigracji, którym był w owym czasie jedyny w Leningradzie ksiądz. Podobna sytuacja była w Moskwie. Wszyscy księżą w tym czasie byli albo w łagrach, albo po pobycie w więzieniu wysłani za granicę, albo rozstrzelani, ale zmarli z przemęczenia i chorób w obozie. A jeżeli się jacyś ostali, to byli to wędrujący księża przebywający w tym kraju nielegalnie. Kościół katolicki był pozbawiony biskupów z pominięciem biskupa Brauna przebywającego na terenie ambasady amerykańskiej, odciętego świata zewnętrznego – mówił profesor, aby przybliżyć genezę pojawienia się w 1942 r. ZSRR biskupa Gawliny. Ksiądz Myszor postawił pytanie: „Czy może istnieć Kościół bez choćby jednego biskupa?”, powołując się na dawne przekonania, że „biskup jest Kościołem i kto nie jest w łączności z biskupem, ten nie jest w Kościele.”

– Jednak znamy z historii przykłady, jak choćby okrutnie prześladowana wspólnota w Japonii, że wiara katolicka może przetrwać bez biskupa, a nawet bez duchownego. Ceną jednak tego przetrwania jest nie tylko życie w ukryciu, ale również brak możliwości ewangelizacji, która jest podstawową funkcją kościoła: „Idźcie i nauczajcie” – tłumaczył. Na terenie Związku Sowieckiego nie było biskupów, ale pozostali wierni, „owce bez pasterza”. Pozostali tylko wędrowni duchowni żyjący w stałym zagrożeniu życia, wyuczone w dzieciństwie modlitwy, życie zgodnie z zadami moralnymi, próby skromnego świętowania uroczystości religijnych i istniejące w formie ukrytej duchowieństwo w więzieniach i łagrach. – Studiując takie i inne przypadki duszpasterstwa bez księży wyłania się nam fascynująca płaszczyzna badań. Jeden z księży, który zdecydował się na wyjazd w głąb Związku Sowieckiego, zapytany, kto mu udzielił jurysdykcji do spowiadania – bardzo ważnej z punktu widzenia praw kanonicznego – odpowiadał, że Stalin, czyli warunki w jakich żyłem i zmuszony byłem pełnić posługę – przytaczał ksiądz Myszor.

Ostatnim prelegentem podczas sympozjum był ks. arcybiskup Szczepan Wesoły, który zażartował, że po tak bogatych wywodach swoich poprzedników niewiele ma do dodania i który przybliżył obecnym kilka nieznanych faktów z życia biskupa Gawliny, m.in. to, jak dostał „wilczy bilet” za uczestnictwo w nielegalnym polskim kółku samokształceniowym i trudności z dopuszczeniem do matury z tym związane lub też jego późniejsze pierwsze spotkanie z ks. Augustem Hlondem. Przedstawił go jako niezwykle szanowanego erudytę z biegłym niemieckim, francuskim, włoskim i świetną znajomością łaciny, co przedstawiało go w pozycji jedynego słusznego kandydata na stanowisku Opiekuna Duchownego Polaków na uchodźstwie, czyli Protektora Emigracji Polskiej, na którego nominację otrzymał Józef Gawlina z rąk papieża Piusa XII.

Biskup w Casarano, 16 maja 1946 r. / Fot. Wikipedia
Biskup w Casarano, 16 maja 1946 r. / Fot. Wikipedia
– On po drugiej wojnie światowej wyjeżdżał do Rzymu nie mając żadnej wizji, wyjeżdżał mając ze sobą dwie walizki i zamieszkał u sióstr nazaretanek. Nie wiedział, co z nim dalej będzie. Wtedy spotkał go ten zaszczyt objęcia funkcji protektora, co nie było bynajmniej prostym zadaniem – tłumaczył arcybiskup.

– Biskup Gawlina nie mógł po wojnie wrócić do Polski, ponieważ władze komunistyczne nie chciały go wpuścić do kraju. Ale w tej jego wiecznej tułaczce jest pewna spuścizna i dziedzictwo, gdyż był on jedynym biskupem obecnym w polskim świecie poza granicami kraju – dodał. Opowiadał również o jego niezwykle trudnej posłudze na terenie Związku Sowieckiego. – W Polsce księżą nie mają pojęcia, co oznaczało duszpasterstwo w takich warunkach – kwitował.

Po oficjalnych wystąpieniach wywiązała się dyskusja, na temat duszpasterstwa wojny i duszpasterstwa emigracyjnego oraz związków pomiędzy nimi. Na prośbę zgormadzonych, narzekających na niewystarczającą ilość informacji na temat biskupa Gawliny, prelegenci zapowiedzieli, że wygłoszone referaty zostaną wkrótce opublikowane.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_