– Są ludzie, o których pamięć nie ginie. Dzieła zaangażowania i przesłania jakie nam zostawili ciągle wracają. Nawet jeśli nasze działanie nie jest uświadomione, to w życiu stosujemy to doświadczenie, które po nich przejęliśmy. Dzisiaj chcemy się zatrzymać w naszym życiu emigracyjnym nad posługą patriotyczną, polityczną i kościelną księdza biskupa Józefa Gawliny – powiedział w słowie wstępu ks. Stefan Wylężek, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii, w czasie sobotniego sympozjum naukowego w kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie.
Trudne zadanie
Ks. Stefan Wylężek witając gości zacytował obecnego na spotkaniu w Londynie ks. prof. Jerzego Myszora, autora książki „Biskup Józef Gawlina w Związku Sowieckim”: „Biskup Gawlina to barwna postać wyróżniająca się pośród i tak zresztą interesującego kręgu śląskiego w okresie międzywojennym. Ambitny, dobrze wykształcony, zręczny polityk, chociaż często w swoich wypowiedziach szczery aż do bólu, co nie zawsze jest dobrze widziane w świetle polityki. Był jednak przede wszystkim mężem kościoła, który w sprawach wiary nie szedł na żadne ustępstwa.”
– Ciekawe, że wieloletni biskup polowy Wojska Polskiego doczekał się zaledwie jednej naukowej biografii, a więc właściwie wciąż czeka na swojego przyszłego biografa, który, o ile chcą podejść do tematu rzetelnie, będzie miał przed sobą niełatwe zadanie dotarcia do wielu archiwów. Tak w kraju, jak i za granicą – mówił dr Andrzej Suchcic z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Jego wykład otwierający sympozjum miał na celu to zadanie takiemu potencjalnemu autorowi ułatwić. Historyk przybliżył uczestnikom spotkania najważniejsze wątki z życia biskupa przedstawione przez pryzmat akt i archiwaliów. – Oprócz bogatego źródła dokumentacyjnego należy pamiętać, że w archiwum instytutu spokojnie można mówić o setkach jeśli nie więcej fotografii uwieczniających osobę biskupa polowego. W dodatku instytut posiada szereg filmów, na których widzimy biskupa Gawlinę w ruchu – dodał. Zgromadzeni mogli zapoznać się niewielka cząstką tego zbioru. Na pierwszym z pokazanych filmów bp Gawlina odprawia mszę świętą przed inauguracyjnym posiedzeniem Rady Narodowej, a na drugim jest obecny wśród polskich żołnierzy we Francji wiosną 1940 roku.
Po tej prelekcji głos zabrała Jadwiga Kowalska prezentując po krótce dorobek innego bogatego archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii.
– Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najstarsza polska placówka archiwalna na terenie Wysp Brytyjskich. Ze względu na szczególną rolę od początku swojego istnienia skupiała aktywność polską lub polskiego pochodzenia, budziła zaufanie i wraz z upływem kolejnych lat pewność swojego bytu. Stała się także miejscem, pod którego opieką pozostawiano cenne dokumenty. Najprawdopodobniej formalnie kończąc swoją wojenną posługę wraz zdemobilizowanym wojskiem w Wielkiej Brytanii, biskup Gawlina także powierzył dokumentację temu budzącemu zaufaniu miejscu – powiedziała.
Czy może istnieć Kościół bez księży?
Kolejnym mówcą był jedyny do tej pory biograf biskupa polowego – ks. prof. Jerzy Myszor. Jego zdaniem na temat postaci biskupa Gawliny powinien powstać drugi tom, ponieważ w jego życiorysie wciąż jest jeszcze sporo białych plam, jak choćby brakuje szczegółowego planu jego podróży, zwłaszcza ostatniego etapu jego pobytu w Związku Sowieckim.
– Powinniśmy sobie uświadomić jak wyglądała sytuacja kościoła katolickiego na terenie Związku Sowieckiego. Do 1939 katolicka struktura kościelna była tam praktycznie zlikwidowana. Wszystkie diecezje i administratury Stolicy Apostolskiej były pozbawione kierownictwa. Pozostał tylko administrator reemigracji, którym był w owym czasie jedyny w Leningradzie ksiądz. Podobna sytuacja była w Moskwie. Wszyscy księżą w tym czasie byli albo w łagrach, albo po pobycie w więzieniu wysłani za granicę, albo rozstrzelani, ale zmarli z przemęczenia i chorób w obozie. A jeżeli się jacyś ostali, to byli to wędrujący księża przebywający w tym kraju nielegalnie. Kościół katolicki był pozbawiony biskupów z pominięciem biskupa Brauna przebywającego na terenie ambasady amerykańskiej, odciętego świata zewnętrznego – mówił profesor, aby przybliżyć genezę pojawienia się w 1942 r. ZSRR biskupa Gawliny. Ksiądz Myszor postawił pytanie: „Czy może istnieć Kościół bez choćby jednego biskupa?”, powołując się na dawne przekonania, że „biskup jest Kościołem i kto nie jest w łączności z biskupem, ten nie jest w Kościele.”
– Jednak znamy z historii przykłady, jak choćby okrutnie prześladowana wspólnota w Japonii, że wiara katolicka może przetrwać bez biskupa, a nawet bez duchownego. Ceną jednak tego przetrwania jest nie tylko życie w ukryciu, ale również brak możliwości ewangelizacji, która jest podstawową funkcją kościoła: „Idźcie i nauczajcie” – tłumaczył. Na terenie Związku Sowieckiego nie było biskupów, ale pozostali wierni, „owce bez pasterza”. Pozostali tylko wędrowni duchowni żyjący w stałym zagrożeniu życia, wyuczone w dzieciństwie modlitwy, życie zgodnie z zadami moralnymi, próby skromnego świętowania uroczystości religijnych i istniejące w formie ukrytej duchowieństwo w więzieniach i łagrach. – Studiując takie i inne przypadki duszpasterstwa bez księży wyłania się nam fascynująca płaszczyzna badań. Jeden z księży, który zdecydował się na wyjazd w głąb Związku Sowieckiego, zapytany, kto mu udzielił jurysdykcji do spowiadania – bardzo ważnej z punktu widzenia praw kanonicznego – odpowiadał, że Stalin, czyli warunki w jakich żyłem i zmuszony byłem pełnić posługę – przytaczał ksiądz Myszor.
Ostatnim prelegentem podczas sympozjum był ks. arcybiskup Szczepan Wesoły, który zażartował, że po tak bogatych wywodach swoich poprzedników niewiele ma do dodania i który przybliżył obecnym kilka nieznanych faktów z życia biskupa Gawliny, m.in. to, jak dostał „wilczy bilet” za uczestnictwo w nielegalnym polskim kółku samokształceniowym i trudności z dopuszczeniem do matury z tym związane lub też jego późniejsze pierwsze spotkanie z ks. Augustem Hlondem. Przedstawił go jako niezwykle szanowanego erudytę z biegłym niemieckim, francuskim, włoskim i świetną znajomością łaciny, co przedstawiało go w pozycji jedynego słusznego kandydata na stanowisku Opiekuna Duchownego Polaków na uchodźstwie, czyli Protektora Emigracji Polskiej, na którego nominację otrzymał Józef Gawlina z rąk papieża Piusa XII.
– Biskup Gawlina nie mógł po wojnie wrócić do Polski, ponieważ władze komunistyczne nie chciały go wpuścić do kraju. Ale w tej jego wiecznej tułaczce jest pewna spuścizna i dziedzictwo, gdyż był on jedynym biskupem obecnym w polskim świecie poza granicami kraju – dodał. Opowiadał również o jego niezwykle trudnej posłudze na terenie Związku Sowieckiego. – W Polsce księżą nie mają pojęcia, co oznaczało duszpasterstwo w takich warunkach – kwitował.
Po oficjalnych wystąpieniach wywiązała się dyskusja, na temat duszpasterstwa wojny i duszpasterstwa emigracyjnego oraz związków pomiędzy nimi. Na prośbę zgormadzonych, narzekających na niewystarczającą ilość informacji na temat biskupa Gawliny, prelegenci zapowiedzieli, że wygłoszone referaty zostaną wkrótce opublikowane.