07 października 2014, 12:31 | Autor: Piotr Gulbicki
Idąc pod prąd

W okresie PRL-u był jednym z najbardziej znienawidzonych przez komunistyczne władze księży, pierwszym na liście do likwidacji. Ale i teraz, w nowej Polsce, nie ma łatwego życia. Zmieniły się czasy, zmieniły się sposoby działania. Ale walka z Kościołem, narodem i prawdą trwa nadal – mówi ksiądz Stanisław Małkowski, który razem z redaktorem Wojciechem Sumlińskim spotkał się z londyńską Polonią.

Ksiądz Stanisław Małkowski działa na różnych polach / Fot. Józef Wieczorek (arch.)
Ksiądz Stanisław Małkowski działa na różnych polach / Fot. Józef Wieczorek (arch.)
Kontrowersyjny. Taka łatka do niego przylgnęła. Dla jednych żarliwy patriota, dla innych kapłan nadużywający sutanny do celów politycznych i promocji własnej osoby.

– Pora już zrobić porządek z księdzem Małkowskim – stwierdził niedawno senator Platformy Obywatelskiej Jan Filip Libicki. Legendarny kapelan „Solidarności”, przyjaciel zamordowanego ks. Jerzego Popiełuszki, nie zamierza jednak milczeć.

– Dziś rządzą nami złoczyńcy, ludzie bez sumienia – mówi bez ogródek ks. Małkowski, podkreślając, że nie o taką Polskę walczył on i rzesze rodaków. I jest w tej ocenie zgodny z takimi legendami opozycji jak Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski, Kazimierz Świtoń czy nieżyjący już Anna Walentynowicz i Zbigniew Romaszewski.

Tu i teraz

Zakaz wygłaszania homilii i przewodniczenia mszy świętej. A także zakaz wygłoszenia referatu w salce parafialnej. O takich decyzjach odnośnie ks. Małkowskiego poinformował w liście do organizatorów jego londyńskiego pobytu rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii ks. prałat Stefan Wylężek. W piśmie powołał się na rozmowę z kanclerzem kurii archidiecezjalnej w Warszawie, który stwierdził, że legendarny duchowny może wygłaszać kazania tylko w miejscu kanonicznej rezydencji.

– To niezrozumiała dla nas decyzja, w ostatniej chwili musieliśmy zmienić plany. Jak można w ten sposób traktować tak zasłużonego kapłana – nie kryła zdenerwowania organizatorka londyńskich spotkań ks. Małkowskiego Elżbieta Listoś, z Koła Członków Indywidualnych Zjednoczenia Polskiego. Ostatecznie odbyły się one w Sali Malinowej Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego oraz w kościele angielskim. Frekwencja dopisała, księdza witała owacja na stojąco.

– To zaszczyt uścisnąć dłoń takiemu człowiekowi, pamiętam kiedy w stanie wojennym, jako nastolatek, słuchałem jego kazań. I wtedy i teraz jest wierny sobie i swojemu powołaniu – przyznaje Dariusz Wasilewski, historyk z wykształcenia, od siedmiu lat mieszkający w brytyjskiej stolicy.

Ks. Małkowskiemu daleko do politycznej poprawności, otwarcie głosi to, co myśli. Rozkradziony majątek narodowy, uwłaszczona nomenklatura, brak lustracji i dekomunizacji, ogromne bezrobocie, setki tysięcy ludzi zmuszonych do emigracji – de facto wygnanych z kraju. A z drugiej strony opływający w luksusy beneficjenci pookrągłostołowych „przemian”.

– Tak wygląda dzisiejsza Polska. Do władzy doszli ludzie bez sumienia, a co gorsza wielu z nich podaje się za katolików, czym mieszają innym w głowach. To zorganizowane, dobrze przemyślane działanie – mówi ks. Małkowski, podkreślając, że sytuacja jest ciężka, ale nie beznadziejna. Potrzebą chwili jest oddolna samoorganizacja społeczeństwa, otwieranie ludziom oczu na to, co się dzieje oraz modlitwa. Ks. Małkowski jest również żarliwym zwolennikiem intronizacji Jezusa Chrystusa na króla Polski. – Musimy dawać świadectwo, tu i teraz – podkreśla.

Klucz do prawdy

Wcześniej byli razem w Belgii, teraz odwiedzili Anglię. To z inicjatywy red. Wojciecha Sumlińskiego były kapelan „Solidarności” ruszył w świat, by spotykać się z Polonią. Sam Sumliński to również znana postać – dziennikarz śledczy, autor książek demaskujących polską rzeczywistość. Jego diagnoza obecnej sytuacji jest zgodna z tym, co głosi ks. Małkowski.

– W Polsce od lat trwa rywalizacja mafijnych grup realizujących własne interesy. Powiązanych z politykami, służbami specjalnymi, wielkim kapitałem. Dobrze pokazuje to ostatnia afera taśmowa – mówi Sumliński, który w Londynie przypomniał swoją tezę na temat śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Według niego, kapłan nie zginął z rąk trzech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, jak głosi oficjalna wersja. Ci, owszem, porwali go, ale potem przekazali bezpiece wojskowej, która wykonała resztę zadania. Ważną rolę w tej akcji odegrał kierowca księdza – jak się później okazało współpracownik tajnych służb.

Redaktor Wojciech Sumliński ma na koncie szereg śledztw dziennikarskich / Fot. Piotr Gulbicki (arch.)
Redaktor Wojciech Sumliński ma na koncie szereg śledztw dziennikarskich / Fot. Piotr Gulbicki (arch.)

– To wszystko ustalenia prokuratora Andrzeja Witkowskiego. Pracował nad tą sprawą bardzo skrupulatnie, przez wiele miesięcy, a kiedy miał postawić zarzuty konkretnym osobom odebrano mu śledztwo. Dlaczego? Bo tropy prowadziły znacznie wyżej niż płk Adam Pietruszka, najwyższy rangą oficer skazany w procesie toruńskim – mówi Sumliński, podkreślając, że sprawa zabójstwa ks. Popiełuszki i jej pełne wyjaśnienie jest kluczem do zrozumienia tego, co dzieje się w Polsce po 1989 roku.

Na esbeckiej liście

Od lat zajmuje się działalnością społeczną – wolontaryjnie pracuje z bezdomnymi, niepełnosprawnymi, nieuleczalnie chorymi. Jest też duszpasterzem więziennym. Niczego się nie dorobił, mieszka w małym pokoiku w mieszkaniu swojej mamy. I właśnie tam został niedawno napadnięty, pobity i okradziony przez kryminalistę, któremu niósł wsparcie duchowe.

– W trudnych sytuacjach powtarzam sobie, że cierpienie nie idzie na marne. Może dzięki temu będzie go mniej po śmierci, kiedy Bóg powoła mnie do siebie? – zastanawia się ks. Małkowski, który w okresie komunizmu wielokrotnie był zatrzymywany i szykanowany. Na początku lat 80. ubiegłego stulecia znalazł się na pierwszym miejscu esbeckiej listy księży przeznaczonych do likwidacji, a ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban mówił o odprawianych przez niego mszach jako seansach nienawiści.

Kilka miesięcy temu o ks. Małkowskim znowu zrobiło się głośno po tym, jak odprawił egzorcyzmy przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Wcześniej, latem 2010 roku, przewodniczył wieczornym modlitwom na Krakowskim Przedmieściu, gdzie poświęcił Krzyż Smoleński. Został wtedy, pod groźbą suspensy, wezwany przez swoich przełożonych do zaprzestania dalszej działalności w tej sprawie. A od jednego z nich usłyszał: „Nie załapałeś się na prawdziwe męczeństwo, to teraz twoje męczeństwo będzie polegać co najwyżej na oblaniu ciepłym moczem”.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_