Może to i letni temat, ale plażowa akcja kilku miast w południowej Francji budzi tam gorące emocje. Cannes i Villeneuve-Loubet na Riwierze i Sisco na Korsyce wprowadziły zakaz plażowania w burkini, uznając ten strój za „nadmierną manifestację religii”.
Muzułmański strój plażowy na północy Morza Śródziemnego to znak czasów i kolejny argument w dyskusji o obliczu dzisiejszej Europy. Słuszna jest teza, że jej wielokulturowość wybroni się tylko wówczas, gdy wyzbędzie się skrajności. Pytanie jednak kto ma decydować o tym, co jest skrajnością… Jedni uważają za normę widok kobiet opalających się topless, inni wychowali się wśród ludzi ubranych od stóp do głów i mają skrajnie odmienny pogląd. Taka jest Francja współczesna.
A pośrodku tego jeszcze jeden dowód, że świat stoi na głowie! Oto przecież nie tak dawno nie tajna organizacja fanatyków religijnych, ale francuskie Biuro Kontroli Reklam (BVP) domagała się od producenta bielizny Sloggi zdjęcia plakatów jego kampanii reklamowej stringów, czyli niemal niewidocznych niewymownych. Przedstawiciele agencji reklamowych i największych reklamodawców uznali fotki kształtnych, damskich pup za seksistowskie i obraźliwe dla kobiet.
Nie dziwi fakt, iż ta sama reklama wywoływała oburzenie w tradycyjnie uznawanych za bardziej zimnokrwiste Niemczech i Szwajcarii, gdzie również toczyły się spory, czy należy ją pokazywać. Ale we frywolnej Francji? „Stringowa” decyzja BVP jest tym bardziej zadziwiająca, iż francuską codziennością są reklamy, w których erotyka służy do promocji niemal wszystkiego, od jogurtu po usługi finansowe. Wszystko przez to, że kampania bielizny Sloggi zbiegła się we Francji z publiczną dyskusją, czy dziewczętom powinno się zabronić noszenia stringów. Zdaniem niektórych nauczycieli i polityków, stringi mogą bowiem prowokować do molestowania seksualnego.
Tymczasem wystarczy krótka wizyta na którejkolwiek ze śródziemnomorskich plaż, aby przekonać się, iż nosicielkami stringów są zwykle pupy niestety dość wiekowe i o mało ustabilizowanych kształtach. Taki widok prowokuje normalnego osobnika do rozmaitych odruchów (z paniczną ucieczką na czele), ale z pewnością nie do molestowania nosicielki.
Można oczywiście zgodzić się z mistrzem ekranu Luisem Bunuelem, że tak czy inaczej, wszystko jest symbolem erotycznym. Wówczas jednak należałoby też ocenzurować majtasy z barchanu. Jeśli Francuzi zdejmą stringi z bilboardów, to zapewne niezbyt odległa jest chwila, gdy witryny sklepów z bielizną (także męską – to w ramach równouprawnienia) zostaną zasłonięte szczelnymi kotarami, niczym sklepy z gumowymi lalami i aparaturą do masażu intymnego.
Pozostaje mieć nadzieję, iż cały ten francuski zamęt jest tylko sprytnym manewrem producenta sznurkowych majtek, który zresztą nie kryje satysfakcji z powodzenia stringowej kampanii reklamowej. W końcu świat kręci się także wokół pieniądza.
I co z tym wszystkim robić? Najlepiej pójść za podpowiedzią nieodżałowanego Stefana Kisielewskiego. Kisiel miał jedną odzywkę na tego rodzaju problemy: – I zrób mu dziecko!
Jarosław Koźmiński