11 kwietnia 2020, 16:00
Cicha bohaterka Wielkanocy
Jajka to nieodłączny, sztandarowy wręcz symbol wielkanocny. Królują one już od Wielkiej Soboty w koszyczkach ze święconką: kolorowe, wymalowane niczym małe dzieła sztuki, piętrzą się jak świąteczne skarby. Na stole też zajmują poczytne miejsce: prosto lub też ciekawie przyrządzone, są dumą i chlubą wszelkich świątecznych posiłków. A jednak jajko, ten wielkanocny celebryta, zupełnie przysłania nam dzielną i skromną kurę, dzięki której znalazł się w naszym jadłospisie i tradycji. To przecież  kura zapewnia nam stałą dostawę tego cennego produktu i na dodatek służy ludziom do samego końca… w postaci świątecznego rosołu lub pieczeni. Bez jej nieocenionego, przemilczanego wkładu nasza Wielkanoc byłaby na pewno mniej kolorowa i pozbawiona cennych wartości odżywczych.

    Trzy najbardziej typowe umaszczenia kury bezrasowej, czyli ogólnoużytkowej

 

Bystra i łagodna

Pogarda z jaką traktowane są kury z powodu swego rzekomego ograniczenia jest doprawdy niezasłużona. „Głupia kura domowa” jest bystrzejsza niż nam się wydaje. To jej spolegliwy, łagodny charakter sprawia wrażenie „głupoty”. Kura od tysiącleci wiernie towarzyszyła i pozwalała się wykorzystywać człowiekowi, za co teraz odwdzięczamy się jej niezwykle brutalnym traktowaniem na kurzych fermach. Zamknęliśmy ją w kurnikach dopiero pod koniec XIX wieku. Wcześniej potrafiła z niewielką pomocą wyżywić się, wychować pisklęta i ogólnie zajmować się swoimi sprawami, na przykład znoszeniem jaj. Obecnie kury nioski znoszą ich do 320 rocznie, podczas gdy tak zwane kury bezrasowe mają jaj o połowę mniej. Ponieważ nie są tak bardzo wyeksploatowane potrafią one dożyć kurzej starości czyli około 10 lat. Kura, która żyje w relatywnym komforcie przydomowego chowu ma cały rytuał związany ze znoszeniem jaj. Przede wszystkim, ponieważ dzieli gniazdo z innymi kurami, wybiera sobie stałą porę. Zanim na dobre usiądzie do pracy, mości się i usadza czasem kilka minut. Gdy zniesie jajko obwieszcza to swoim koleżankom głośnym gdakaniem. Jest z siebie dumna i daje też znak, że gniazdo już jest wolne. Choć kogut jaj nie znosi, ma w hodowli kilka funkcji. Po pierwsze zapładnia jaja, na które możemy nasadzić chętną do macierzyństwa kurę. Oznajmia to ona światu przez tak zwane kwoczenie czyli specyficzne ruchy i ciągłą chęć siedzenia na gnieździe. Kogut pełni też odważną rolę stróża stada. Pianiem informuje o zbliżającym się niebezpieczeństwie czym zwraca na siebie uwagę drapieżnika. Wyszukuje też pożywienie, które często oferuje kurom by zaskarbić sobie ich względy. Jeden kogut z temperamentem potrafi zająć się stadkiem kur do 12- 14 sztuk. Nie sądźmy jednak, że kury i koguty prowadzą swoje życie erotyczne bez ładu i składu. Potrafią one bowiem tworzyć długotrwałe związki oparte na wyłączności i wzajemnej opiece. W stadku kur kogut ma zwykle tylko jedną „ukochaną” faworytę. Inne kury mogą wykazywać nim zainteresowanie, z czego zwykle kogut korzysta. Zachowują też „porządek dziobania” czyli dzielenia się pokarmem według określonego dla stadka klucza. Potrafią okazywać sobie empatię, wzajemnie ostrzegać a nawet „plotkować” bo w repertuarze mają aż 24 dźwięki do określania specyficznych odczuć i sytuacji.

Kogut jest zawsze czujny

Skrzyżowanie kury z królikiem?

Wszystkie kury na świecie pochodzą od jednego przodka: kury bankwia, która do dziś żyje sobie w wolnym, dzikim stanie u podnóża Himalajów. Udomowili ją najwcześniej Hindusi i Chińczycy, ponad trzy tysiące lat p.n.e. W Egipcie i w Europie hodowano ją od roku 500 p.n.e. W tym także w polskim Biskupinie, gdzie odnaleziono prastare, kurze kości. Przypominały one dzisiejsze kury bezrasowe czyli ogólnoużytkowe, ze znacznie lepiej rozwiniętymi skrzydłami. Przez wieki kury były modyfikowane i „udoskonalane” przez ludzi, aby je dostosować do naszych potrzeb. Te potrzeby podzieliły kury na cztery obecnie istniejące grupy: nieśne, mięsne, ogólnoużytkowe i amatorskie czyli głównie dekoracyjne. Potrzeby estetyczne i gusta ludzkie sprawiły, że w tej ostatniej grupie znalazły się bardziej lub mniej urocze dziwolągi typu onagadori, gdzie kogut wlecze za sobą ogon do długości 13 metrów (!), araucana znosząca jajka koloru seledynowego czy też totenko, co potrafi piać niestrudzenie przez 20 sekund. Zmagania tych ostatnich w dorocznych zawodach można zresztą obejrzeć na youtube. Najwcześniej swoje kury zaczęli modyfikować Chińczycy. To tam powstała czubata rasa typu silki czyli jedwabiste. Gdy zobaczyli je marynarze przybywający z Europy byli pewni, że jest to skrzyżowanie królika z kurą, a to dlatego, że są pokryte puszystymi piórami zupełnie jak wieczne pisklaki. Te przytulne kurki są teraz rasą bardzo popularną w przydomowych ogródkach na całym świecie.

Grzebanie to ulubione zajęcie kur

Cosmopolitan Chicken

Około 20 lat temu belgijski artysta Koen Vanmechelen rozpoczął swój projekt pt: Cosmopolitan Chicken, który trwa do dziś. W założeniu stwierdził, że każdy kraj nadaje swoim kurom i kogutom indywidualny, „narodowy” charakter. Ten przydomowy drób to jakby „lustro” gdzie odbijają się typowe cechy mieszkańców danego kraju. Vanmechelen postawił jednak na różnorodność i zaczął od skrzyżowania francuskiej kury galicyjskiej z belgijską rasą Mechelner. Dokonał tego na granicy tych dwóch państw. Powstała odmiana bardziej odporna, zdrowsza i dłużej żyjąca. Zachęcony pierwszym sukcesem wyruszył w świat, między innymi do Rosji, Etiopii, Indii. Wszędzie krzyżuje swoje kosmopolityczne kury i kury miejscowe. Oczywiście na małych fermach, gdzie gospodarze wyrażają zgodę. Vanmechelen założył też Muzeum Różnorodności gdzie wystawia wypchane egzemplarze ze swej rosnącej kolekcji. Za polską kurę „narodową” uznana została kura czubatka. Czuby były charakterystyczne dla naszego drobiu już od średniowiecza. O czubatkach wspomina Mickiewicz w Panu Tadeuszu. Niestety rasa ta wyginęła, ale na szczęście niebezpowrotnie: odtworzono ją jako czubatkę dworską. Jednak kultową obecnie kurą w Polsce jest zielononóżka. Hodowano ją głównie na terenie byłego zaboru austriackiego. W niej podobno manifestowały się polskie dążenia do wolności bowiem zielononóżka to wyjątkowo wolny ptak. Jest ona bardzo ruchliwa, żywotna i potrafi wyżywić się sama. Może odejść na wyjątkowo daleką jak dla kury odległość około 1 kilometra od swojego kurnika po czym trafić tam z powrotem. Jej charakter zdecydował o tym, że zupełnie nie nadaje się do chowu wielkostadowego, w ciasnych przestrzeniach, na kurzych fermach. Dlatego mięso i jaja zielononóżek są najdroższe na rynku, gdyż ta kurka wymaga czasu i przestrzeni, aby się rozwijać i znosić jaja. Tak więc, kiedy w tym roku będziemy dzielić się świątecznym jajkiem pomyślmy z sympatią i wdzięcznością o kurze, która od wieków zapewnia nam ten smaczny i bogaty we wszelkie dobra produkt. A na odwieczne pytanie, co było pierwsze: jajko czy kura możemy odpowiedzieć tylko w jeden sposób: oczywiście, że kura!

Jajka czyli powód do wdzięczności

 

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

 

 

 

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_