Dorota Górczyńska-Bacik. Aktorka, poetka, malarka, scenarzystka. Założycielka, dyrektorka i reżyserka teatru Katharsis, członkini Berkhamsted Art Society oraz grupy artystycznej KaMPe. Jej obrazy stanowią ilustrację wielu okładek książek i płyt, a wiersze ukazały się w trzech tomikach autorskich. Pochodzi z Olkusza, ukończyła pedagogikę z turystyką i rekreacją na Wszechnicy Świętokrzyskiej w Kielcach. Od 15 lat mieszka w Northchurch, znak zodiaku – Skorpion.
Zwierzę…
Konie. Od dziecka darzyłem je wielkim uczuciem, dlatego tata dzielnie woził mnie na lekcje jeździectwa. Jako nastolatka każdą wolną chwilę, a także przez całe wakacje dojeżdżałam do najbliższej stadniny, gdzie pracowałam, żeby zarobić na jazdy. Galop przez łąki czy lasy daje poczucie wolności i jedności z naturą, które trudno z czymkolwiek porównać. Do tego konie to bardzo mądre i oddane zwierzęta, mocno przywiązujące się do swojego właściciela.
Chwila…
Zimowe skrzypienie śniegu w mroźny dzień, kiedy kryształki lodu mienią się diamentami, a płatki białego puchu niespiesznie topnieją na dłoniach. Tęsknię za widokiem gór i nie chodzi tu o zdobywanie nowych szczytów, a samo obcowanie z nimi. To tak, jak obecność ukochanej osoby – wystarczy, że jest blisko i nic więcej nie trzeba. Z rozrzewnieniem wspominam chwile, kiedy wsiadam do busa na trasie Kraków – Zakopane i wiem, że już niedługo będę otoczona Tatrami, w owej magicznej, niezgłębionej ciszy. Wtedy wszystko inne przestaje się liczyć.
Sport…
Sztuki walki. W szkole podstawowej trenowałam ju-jitsu, w którym najbardziej ceniłam wszechstronność, dzięki czemu mały, ale zwinny i szybki może pokonać znacznie większego i silniejszego przeciwnika. Rzuty, dźwignie, blokowanie ciosów – jest w czym wybierać. Zawsze chciałam się też uczyć capoeiry, ale niestety nie było odpowiedniej szkoły w mojej okolicy, natomiast po przyjeździe do Anglii zapisałam się na treningi taekwondo. Też fajne, ale jednak moje serce chyba na zawsze pozostanie przy ju-jitsu.
Hobby…
Niemal ciągle coś nowego mnie pochłania. W Polsce występowałam jako aktorka w różnych teatrach, nie rozstawałam się też z aparatem, odkrywając świat ukryty po drugiej stronie kliszy. Fascynuje mnie reżyseria, dekorowanie wnętrz, poezja, a niedawno odkryłam pasję do malarstwa, uwieczniając na płótnie głównie otaczającą nas przyrodę. Uff, mogłabym jeszcze długo wymieniać.
Miejsce…
Rodzinny Olkusz. Na zawsze pozostanie moim domem, do którego będę wracała niezależnie od tego, gdzie rzuci mnie los. Uwielbiam napawać się jego atmosferą, spacerować po pobliskim lesie, a z wzniesienia o nazwie Krzyż napawać przepięknym widokiem miasta i okolicy.
Natomiast moją ostoją poza Polską jest Northchurch, gdzie zakotwiczyłam półtorej dekady temu. Tuż za domkiem, w którym mieszkam, rozciąga się Park Narodowy Ashridge, więc nie mogłam trafić lepiej.
Życiowe motto…
„Czyń drugiemu tak, jak sam byś chciał, żeby czyniono Tobie i pamiętaj, że teraz twoja kolej”. Mój tato zawsze powtarza, że nie ważne z kim rozmawiasz, każdego traktuj jak królową angielską. To najpiękniejsze słowa, gdyż dobrocią nigdy nie wyrządzimy krzywdy. Wiem, że nie zawsze jest kolorowo, a ludzie są różni, ale warto kierować się tą maksyma, dzięki czemu być może świat zmieni się na lepsze.
Marzenie…
Domek, najlepiej drewniany, w polskich Tatrach. Obowiązkowo z kominkiem, gdzie będzie palił się ogień, i ogromnym stołem, przy którym będę mogła ugościć moich przyjaciół i rodzinę.
Chciałabym też pojechać do Kanady, żeby zwiedzić ją wzdłuż i wszerz. Nigdy tam nie byłam, ale podświadomie czuję z nią bliskość – może dlatego, że naczytałam się w młodości książek podróżniczych, których akcja rozgrywa się właśnie w tym kraju. Kojarzy mi się on z dzikimi zwierzętami, nieskażoną naturą, jeziorami w otoczeniu gór i oczywiście klonami…
Piotr Gulbicki