„Wielka Brytania ma problem z rosyjskimi pieniędzmi przepływającymi przez londyńskie City i należy się tym zająć” – powiedział w ostatnią niedzielę Boris Johnson rozmowie z dziennikarką telewizji BBC. Nie wspomniał, że problemy mają także brytyjskie partie polityczne, a przede wszystkim ta, na której czele stoi on sam.
Raport o rosyjskich wpływach na brytyjską politykę opublikowany został dwa lata temu. Od tej pory niewiele się zmieniło. Tolerowanie przez lata przez brytyjskie władze pieniędzy z podejrzanych źródeł płynących do Londynu przybrało takie rozmiary, że zaniepokojony jest Waszyngton, obawiając się nieskuteczności sankcji, jakie zostaną nałożone na Rosję.
Wartość rosyjskich pieniędzy zainwestowanych przez oligarchów w Wielkiej Brytanii jest trudna do wyśledzenia. W 2016 r. szacowano, że z podejrzanych źródeł napływa do Wielkiej Brytanii ok. 100 miliardów funtów rocznie. Według raportu sporządzonego przez parlamentarną komisję ds. wywiadu i bezpieczeństwa oligarchów przyciąga „lekko traktowane i ograniczone podejście do regulacji, a silne rynki kapitałowe i nieruchomościowe w Londynie oferują solidne możliwości inwestycyjne”. Komisja zidentyfikowała nieruchomości warte 1,5 mld funtów kupione za podejrzane fundusze z Rosji przez osoby związane z Kremlem. Zapewne jest ich więcej, gdyż nabywcami są często anonimowe trusty zarejestrowane na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Według Transparency International blisko 22 000 nieruchomości zarejestrowanych na tych wyspach zostało kupionych w Anglii, Walii i Szkocji przez nieustalonych z nazwiska nabywców. W samej tylko londyńskiej dzielnicy Kensington & Chelsea takich właściciel domów jest 6000, a w City of Westminster ponad 1000. Blisko pięć lat temu rząd brytyjski zapowiedział oczyszczenie rynku nieruchomości. Sytuacja nie zmieniła się.
Zgodnie zobowiązującymi przepisami istnieje możliwość uzyskania wyjątkowego pozwolenia na pobyt przez osoby gotowe zainwestować w Wielkiej Brytanii co najmniej 2 mln funtów. Do inwestorów mogą dołączyć ich rodziny. Posiadacze tych wiz mogą następnie ubiegać się o stały pobyt w Wielkiej Brytanii, w tempie zależnym od tego, ile zainwestowali. Nie muszą mieszkać co najmniej pięć lat, by złożyć podanie o stały pobyt czy obywatelstwo. W przeciwieństwie do innych kategorii wiz, nie ma minimalnego czasu, jaki ich posiadacze muszą spędzać w Wielkiej Brytanii w ciągu roku, aby zachować swój status. Od jesieni ub. roku wydano blisko 700 takich „złotych wiz” inwestycyjnych, z czego ponad 80 otrzymali Rosjanie. Minister spraw wewnętrznych Priti Patel zapowiedziała kilka dni temu zamknięcie tego systemu, gdyż – jak stwierdziła – był on „stale poddawany przeglądowi, a niektóre przypadki budziły obawy związane z bezpieczeństwem, w tym dotyczące osób bezprawnie zdobywających bogactwo i kojarzonych z szerszą korupcją”. Zamknięcie systemu ma być wprowadzone w trybie natychmiastowym.
Wielka Brytania stałą się pralnią brudnych pieniędzy lub ich suszarnią, gdy wyprane zostały gdzie indziej. Jak zwraca uwagę „Times” wielu Brytyjczyków nie zdaje sobie sprawy z tego, że bierze w tym udział – wpłacają pieniądze na prywatne emerytury, a są one często inwestowane w firmach z udziałem rosyjskiego kapitału. Niektóre firmy brytyjskie są bezpośrednio zaangażowane w inwestycje na terenie Federacji Rosyjskiej, na przykład koncern BP posiada 20% udziałów w Rosniefcie, który jest powiązany z Kremlem.
Jeden z postulatów zmian zmierzających do ukrócenia korupcji dotyczy reformy rejestracji firm w Companies House. Obecnie zarejestrować firmę może każdy i nie jest sprawdzane skąd pochodzą pieniądze.
Nie bez powodu mówi się o stolicy Wielkiej Brytanii Londongrad. Do Rosjan należą drużyny piłkarskie (Roman Abramovich) i gazety (Alexander Lebedev i jego syn Evgeny, obecnie baron). Rosyjskimi pieniędzmi wspomagane są departamenty uniwersytetów i instytucje kultury (Len Blavatnik, którego imieniem nazwano nowy gmach Tate Modern).
To biznes. Bogaci Rosjanie mają także nie do końca uświadomiony wpływ na politykę. Od czasu objęcia funkcji lidera Partii Konserwatywnej przez Borisa Johnsona dotacje od Rosjan dla tej partii wyniosły 2 mln funtów. Przed kilku dniami Kieri Starmer i Nicola Sturgeon na łamach „Observera” i „Guardiana” wezwali premiera do podjęcia działań antykorupcyjnych w swojej partii. Czy Boris Johnson odda rosyjskie pieniądze? – pytał lider Partii Pracy.
Tradycyjnie wprowadzenie sankcji rozpoczyna się od wyrzucanie grupy dyplomatów podejrzanych o prowadzenie działalności wywiadowczej na szkodę państwa, w którym pełnią swoją misję. Nie będzie to bolesne dla Rosji. Inaczej stanie się, gdy rosyjskie brudne pieniądze nie będą mogły przepływać przez Londyn. W Wielkiej Brytanii od lat lokują swoje fortuny zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy prezydenta Władimira Putina. Tych ostatnich nikt nie pyta o źródła ich fortun. Często ich pochodzenie jest również podejrzane.
Światowy pokój po raz kolejny został zagrożony. Wielka Brytania powinna zacząć wprowadzanie sankcji przeciwko Władimirowi Putinowi i jego współpracownikom od oczyszczenia własnej stajni Augiasza, poczynając od spraw najprostszych: konieczności przedstawienia przez parlamentarzystów nazw firm zagranicznych, w których mają udziały oraz rejestru wraz z imieniem i nazwiskiem zagranicznych właścicieli nieruchomości.
Julita Kin