Nasza restauracja oferuje spory asortyment słodkości, ale nie mamy pączków w ofercie. Co nie zmienia faktu, że codziennie rano jesteśmy oblężeni. A dlaczego? Bo od rana pracuje piec, który uwalnia z siebie zapach, idący na całą ulicę. Klient wie, że na śniadanie dostanie produkt najwyższej jakości – opowiada Małgorzata Jędrzejewska z England’s Lane w Londynie.
Dawniej z karnawałem rozstawano się hucznie. Odbywały się zabawy, tańce, kuligi. Z tych tradycji pozostało niewiele, jednak o popularnym w Polsce Tłustym Czwartku i Pancake Day w Wielkiej Brytanii wie każdy smakosz słodkości. Prawdziwe oblężenie przeżywają polskie cukiernie w ostatni czwartek karnawału, a brytyjskie naleśnikarnie w ostatni wtorek przed Środą Popielcową.
Kilka słów o tradycji
Początki tłustego czwartku w Polsce sięgają czasów pogaństwa, kiedy świętowano odejście zimy i nadejście wiosny. Przy suto zakrapianych ucztach zakąskę stanowiły pączki z ciasta chlebowego nadziewane słoniną. Wersja słodka tych przysmaków pojawiła się w Polsce na przełomie wieków XVI i XVII, ale nadzieniem nie były słodkie dżemy czy konfitury, tylko orzechy i migdały. Także ciasto na pączki robiono bez drożdży, dopiero pod koniec XIX wieku pojawiły się przepisy na drożdżowe pączki np. u Lucyny Ćwierczakiewiczowej.
W krajach anglosaskich naleśniki mają także długą historię, pojawiły się w książkach kucharskich już w XV wieku. Ponieważ w czasie Wielkiego Postu jedzenie mleka oraz jajek było zakazane, w ostatni dzień karnawału wykorzystywano te składników właśnie do zrobienia naleśników. Tak zwany Shrove Tuesday (dzień spowiedzi) był ostatnią okazją do wykorzystania tych produktów. Wiąże się z nim zwyczaj naleśnikowych wyścigów. Tradycja mówi, że w 1445 roku mieszkanka Olney podczas robienia naleśników usłyszała bicie dzwonu wzywające do kościoła i pobiegła tam w fartuchu, z patelnią w ręku. Biegi odbywają się corocznie w szkołach oraz na ulicach wielu miast.
Jolanta Jakacka