17 lipca 2012, 12:50 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Nowy model w edukacji

Wizyta wiceministra edukacji, podsekretarza stanu w MEN Mirosława Sielatyckiego i Ligii Krajewskiej – szefowej gabinetu politycznego w ministerstwie edukacji a zarazem wiceprzewodniczącej Rady m. st. Warszawy oraz Moniki Panasiuk z wydziału konsularnego ambasady RP w Londynie, która odbyła się 24 września, i której celem było spotkanie z kadrą kierowniczą szkoły im. Marii Konopnickiej na Willesden Green a także z rodzicami uczniów placówki – przyniosła nowe nadzieje i… szereg wątpliwości wokół zagadnień związanych z problemami Polskich Szkół Języka Ojczystego w Wielkiej Brytanii.

Grażyna Ross - kierownik szkoły na Willesden Green i podsekretarz stanu w MEN Mirosław Sielatycki/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Grażyna Ross - kierownik szkoły na Willesden Green i podsekretarz stanu w MEN Mirosław Sielatycki/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Goście przybyli prosto ze Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Ambasadzie RP w Londynie z półgodzinnym opóźnieniem. W hallu szkolnym, tuż przed godziną 11 niecierpliwie oczekiwali ich kierowniczka szkoły Grażyna Ross i przewodnicząca Komitetu Rodzicielskiego – Małgorzata Sędzielewska. A w klasach także nauczyciele i uczniowie, ponieważ jednym z punktów odwiedzin miały być wizytacje gości podczas lekcji. Mimo opóźnienia odbyły się wcześniej ustalone spotkania. Najpierw rozmowa z kierowniczką szkoły w towarzystwie przewodniczącej Komitetu Rodzicielskiego, następnie z około 30-sto osobową grupą rodziców, którzy mimo poślizgu czasowego zdecydowali się pozostać w szkolnej kawiarence i na końcu z gronem pedagogicznym, w pokoju nauczycielskim.

 

Kierunek jest taki, by szkoły zrównywać…

Nowa ustawa, która jak zapewniała pani Ligia Krajewska wejdzie w życie tuż po wyborach. Jeśli nie będzie projektem rządowym, to będzie poselskim i wprowadzi zasadnicze i przede wszystkim korzystne zmiany dla szkół społecznych i polonijnych. To oznacza, że szkoły społeczne, m. in. takie, jak Polska Szkoła Przedmiotów Ojczystych im. Marii Konopnickiej w Londynie a także wiele innych – zostanie wpisanych w system społeczny, bo do tej pory przywilej ten dotyczył tylko szkół przy ambasadach polskich. Placówki przyambasadzkie będące zaszłością będą istniały w tych miejscach na świecie, gdzie Polonia nie jest ani tak liczna, ani tak zorganizowana jak np. Kair czy Pretoria, ale będą jednakowo traktowane z innymi szkołami polonijnymi. Będzie się w nich nauczać przede wszystkim Języka polskiego i Wiedzy o Polsce.

Podczas spotkania z nauczycielami w szkole im. Marii Konopnickiej/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Podczas spotkania z nauczycielami w szkole im. Marii Konopnickiej/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Takie zmiany w prawie i finansowaniu umożliwią funkcjonującym na obczyźnie placówkom równy dostęp do edukacji dla wszystkich dzieci przebywających poza granicami kraju a także możliwość uczestnictwa w koloniach i obozach organizowanych dla dzieci i młodzieży. Dodatkowo wiceminister Sielatycki podkreślał, że „zrównanie szkół” jest niezbędne z powodu niesprawiedliwego systemu, który wspiera tylko niektóre dzieci a dofinansowanie do edukacji należy się wszystkimi, dlatego dostęp do niej powinien być równomierny. „Każdy kraj, który inwestuje w edukację – według Ligii Krajewskiej – odnosi sukces, bo proces taki jest czymś naturalnym i nie można izolować dzieci poprzez ograniczenia w dostępie do nauki, ponieważ za 10, 15 lat być może te dzieci będą chciały podjąć studia w Polsce”.

Należy także zwrócić uwagę na fakt, zdaniem pani wiceprzewodniczącej, że prace nad ustawą trwały wiele lat i dopiero temu rządowi udało się opracować tak istotne zmiany, mimo, że temat edukacji jest procesem bardzo zróżnicowanym ze względu na zagadnienia jak i finansowanie oraz dotyczy Polaków mieszkających na całym świecie.

W Wielkiej Brytanii zmiany są potrzebne i dlatego pieniądze dzielone na Polonię powinny w znacznym stopniu wspierać szkoły społeczne. Zdaniem pana wiceministra należy „mniej inwestować w mury – więcej w ludzi, czyli inwestować w szkołę, w to co najbardziej organiczne. Nie ma sensu budować kolejnej szkoły – lepiej wesprzeć obecne”.

 

Pieniądze to jednak nie wszystko

 

Środków na potrzeby polonijne przybyło o 50 procent – dzisiaj mamy 75 milionów, ale trzeba pamiętać o tym – mówił wiceminister Sielatycki, że szkoły polonijne rozproszone są nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale na całym świecie. Dodatkowo, o czym wspomniała Ligia Krajewska pieniądze, o których mowa dzielone są także na tych, którzy wracają do kraju. Co roku do Polski rząd sprowadza około 10. rodzin polskich z Kazachstanu, którym trzeba zapewnić nie tylko dostęp do edukacji, ale wesprzeć w innych dziedzinach życia. Do Polski wracają także Polacy z Wysp Brytyjskich, jest ich od 6. do 10. tysięcy rocznie. Ich dzieciom też trzeba zapewnić pomoc. Pomyślano również i o tym, dając samorządom odpowiednie subwencje w ramach, których dyrektorzy szkół mogą zaoferować 5 godzin tygodniowo asystentury dla dziecka powracającego. Z tego programu mogą skorzystać dzieci różnej narodowości, ponieważ Polska jest także krajem „przyjmującym”. W ramach asystentury uczeń może wyrównywać swój poziom edukacyjny w zakresie jakiego potrzebuje (język, matematyka itp.)

Ligia Krajewska (od lewej), Monika Panasiuk, Grażyna Ross i Mirosław Sielatycki/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Ligia Krajewska (od lewej), Monika Panasiuk, Grażyna Ross i Mirosław Sielatycki/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Pomysł był taki, aby wprowadzić system grantów – wsparć finansowych dla organizacji i placówek oświatowych. Jednak rząd jest jeden i sprawę grantów musi rozważyć, przydzielając według potrzeb, zarówno Polonii na wschodzie i zachodzie Europy, w Ameryce i innych zakątkach świata, w sumie biorąc pod uwagę około 20 mln Polaków mieszkających poza granicami Polski. Mimo że liczba i rozproszenie mogą zniechęcać, to nie jest jednak tak źle, ponieważ dziesiątki szkół społecznych w Wielkiej Brytanii otrzymało już swoje granty. Zdaniem jednej z nauczycielek – otrzymały je także szkoły, które nie istnieją, co może wskazywać na pewne niedociągnięcia w projekcie. I tu właśnie padło zapytanie o łatwość pozyskiwania grantów oraz sposób ich zagospodarowania. Wiceminister odpowiedział, że o ten rodzaj wparcia zwraca się dyrektor szkoły lub PMS i to kierownictwo szkoły decyduje na jaki cel, i w jakim zakresie zostaną pieniądze spożytkowane.

W celu niesienia pomocy została została powołana przez ministra edukacji Rada Oświaty Polonijnej, którą reprezentuje m.in. Aleksandra Podhorodecka, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej. To właśnie przez nią można uzyskać informacje dotyczące pozyskiwania środków. Kolejną instytucją jest Wspólnota Polska, która dysponuje – zdaniem wiceministra – pieniędzmi nie „z nieba”, ale z podatków i powinny być one przeznaczone na edukację, a nie wiece polityczne i to rodzice, zdaniem pani wiceprzewodniczącej powinni na to naciskać.

Rodzice – Maciej Matyjaszczak – pytali Ligię Krajewską także o to, czy pozyskane pieniądze mogą służyć konkretnemu celowi – np. wynagrodzeniu dla asystentów nauczycieli w polskich szkołach a także w zapytaniu wyrażali swoje wątpliwości, w powodzenie projektu, m.in. Monika Horan: „Ta szkoła będzie istnieć niezależnie od tego, kto będzie zasiadał w parlamencie. Czy nie można czegoś dla niej właśnie zrobić”? W odpowiedzi usłyszała, że ważną rzeczą jest, aby dzieci w Wielkiej Brytanii miały dobre warunki i zapewnioną edukację oraz ważne jest to, co obecny rząd zrobił w tym kierunku, natomiast ten rząd nie może odpowiadać za to, co w tej dziedzinie miało miejsce wcześniej.

 

Co dla nauczycieli…?

 

Już otrzymali szkołę internetową i podręcznik internetowy „Włącz Polskę”, który stanowi pomoc w prowadzeniu i opracowaniu zagadnień lekcyjnych, zawiera programy nauczania i szkolenia a także jest jednocześnie przydatny rodzicom. To nie wszystko, bo projekt przewiduje dla nich możliwość uzyskania odpowiednich kwalifikacji umożliwiających pracę w polskich szkołach, co oznacza, że będą nauczycielami Polskich Szkół Uzupełniających, a nie jakiś tam szkół. Otrzymają prawo wydawania świadectw państwowych, z „orzełkiem” Gwarantuje się im wsparcie dydaktyczne oraz możliwość pracy w zawodzie nauczyciela na wypadek powrotu do kraju.

Nauczyciel powracający, odpowiednio przeszkolony, zgodnie z ustawą będzie mógł podjąć pracę w szkole bez uprzedniego stażu pracy.  Wróci jako nauczyciel kontraktowy i będzie mógł zaczynać pracę jako mianowany. W tym celu będzie funkcjonował odpowiedni przelicznik, na podstawie którego przeliczane będą lata pracy nauczyciela za granicą, bo przecież nauczyciel w polskich szkołach sobotnich pracuje tylko jeden dzień w tygodniu a jego praca jest w dużej mierze charytatywna. O tym jednak będą prowadzone jeszcze rozmowy z Radą Polonijną, by opisać te zagadnienia w prawie.

Pytano o możliwość przeliczenia lat pracy w Wielkiej Brytanii na warunki polskie i możliwość otrzymania emerytury, ale p. Krajewska wyjaśniła, że te zagadnienia dotyczą już systemu emerytalnego a lata przepracowane tutaj są bezskładkowe w Polsce.

Atmosfera była jednak sceptyczna. Przytaczano nawet hasła o tym, „że z Polski wyjeżdżają sami nieudacznicy” i pogłoski, że polskie szkoły będą zamykać. Wiele było już „obiecanek”, a potem przysłowiowe nici… . Anna Korzeniowska wyraziła swoją obawę, czy to nie właśnie takie przedwyborcze pogadanki, pytając wprost „Czy ta wizyta i propozycja nie są związane z wyborami” i usłyszeliśmy wszyscy z ust p. Krajewskiej, że: „uważam, że wyjeżdżają najmniej aktywni, a nie najwięcej. Pracowaliśmy przez 4 lata i nie wycofamy się, mamy granty europejskie na 30 mln”. Wiceminister Sielatycki podkreślił, propozycję, aby nie przerywać stażu pracy w nauczycielstwie i aby to nie był bilet edukacyjny w jedną stronę zarówno dla ucznia jak i nauczyciela.

Ustawa nie rozwiązuje ostatecznie jednak spraw związanych z awansem zawodowym – pozostawia to Karcie Nauczyciela, która budzi spory i zasadniczy problem, który wiceminister określił „powodowaniem złej atmosfery wokół niej”. Na szczęście mimo niedomówień i wątpliwości spotkanie odbyło się w miłej atmosferze, przedłużając się nieco, ponieważ dyskusji nie było widać końca. Nauczyciele pozostali pełni nadziei i wiary w powodzenie przedsięwzięcia, ale też i bez ostatecznych odpowiedzi na ważne dla nich kwestie.

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_