27 lipca 2012, 10:04 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Dwója z woli porozumienia

Z chwilą, gdy Polska znalazła się 1 maja 2004 r. w Unii Europejskiej, m.in. do Wielkiej Brytanii, w celu poszukiwań lepszego bytu, zaczęli przyjeżdżać Polacy. Wraz z nimi szybko rozbudowywało się polskie zaplecze – sklepy, firmy i oczywiście szkoły. Przybysze zastali około. 40. szkół sobotnich. Dziś mamy ich na terenie Zjednoczonego Królestwa ponad 100.

 

Większa ich część podlega pod Polską Macierz Szkolną, inne funkcjonują na własną rękę, niekoniecznie klasyfikując się jako prywatne. Są i takie, których byt zależy od wytycznych Ministerstwa Edukacji Narodowej, to tzw. Szkolne Punkty Konsultacyjne. Jedna, powstała pod skrzydłami Zrzeszenia Nauczycielstwa Polskiego za Granicą.

Zdecydowana większość szkół powstała dzięki rodzicom, dla których edukacja dzieci w języku ojczystym stała się na emigracji wartością nadrzędną. Te placówki utrzymywane są z opłat uiszczanych przez rodziców. W związku z tym, są oni reprezentowani w szkole przez radę rodziców, która jest częścią zespołu prowadzącego szkołę i biorą czynny udział w decyzjach dotyczących działalności szkół.

 

Zasady funkcjonowania placówek dyrekcje wielu szkół określają w statucie szkoły, ale czasem zdarza się tak, że z jakichś przyczyn szkoła regulaminu nie posiada lub problem jest na tyle złożony, że należy go rozwiązać poza spisanymi zasadami. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że polska szkoła to przedsięwzięcie, które spoczywa w rękach wielu osób. Zazwyczaj nadzór na nią sprawuje dyrektor, bądź kierownik placówki. Sprawy administracyjne oraz organizacja życia szkoły spoczywają w rękach rodziców. Bez nich, chociaż często zaledwie garstka ma ochotę społecznie pracować na rzecz placówki, trudno byłoby zapewnić uczniom wszystko to, co mieści się w pojęciu szkoły sobotniej.

 

Co z tą szkołą?

 

Szkoła im. Jana Pawła II w zachodnim Londynie została założona w 2006 r. przez prezesa Zrzeszenia Nauczycielstwa Polskiego za Granicą. To jedyna placówka, którą określa się szkołą Zrzeszenia, chociaż członkami organizacji mogą być nauczyciele pracujący we wszystkich szkołach polonijnych.

– Dzięki staraniom prezesa ZNPZ placówka stała się Szkolnym Punktem Konsultacyjnym podległym MEN, a jej dyrektor zobowiązany został do przestrzegania zasad Ministerstwa – mówi „Dziennikowi” obecna dyrektor szkoły im. Jana Pawła II. Z tego powodu, jej zdaniem, między placówką im. Jana Pawła II a ZNPZ zaczęły narastać konflikty. Owe nieporozumienia spowodowały przeniesienie szkoły przez MEN do innego miejsca w zachodnim Londynie. Zdecydowana część rodziców podążyła za dyrektorem Szkolnego Punktu Konsultacyjnego, przenosząc swoje dzieci do szkoły nieopodal Ealing Common. Mimo zmiany miejsca, szkoła nadal pozostała finansowana przez MEN.

 

W dawnych murach Phoenix High School, gdzie powstała w 2006 roku polska szkoła im. Jana Pawła II, pozostała jedynie garstka uczniów. Obecna dyrektor tej szkoły wyjaśnia, że ich rodzice pragnęli na nowo odbudować szkołę i udostępnić ją polskim dzieciom.

Trzeba było zapełnić ławki w 10 wynajmowanych klasach Phoenix High School. Udało się, chociaż nie do końca, ponieważ trzeba było znów płacić semestralne czesne. Wiadomo, rodzice wolą nie płacić i wyczekiwać na miejsce w kolejce do szkoły bezpłatnej – gdzie jedyną opłatę stanowi symboliczna kwota na komitet rodzicielski.

 

– Rok szkolny 2010/2011 był trudny – mówi obecna dyrektor szkoły. – Z rodzicami i garstką dzieci została prezes ZNPZ. Rodzice czuli, że powinna być ona częścią tej na nowo powstającej szkoły. Wszyscy zabiegali o nowych uczniὁw. Powołano nowego dyrektora. Z wielkim wysiłkiem udało się utrzymać szkołę. Należy dodać, że konsulat RP był bardzo pomocny i zadbał o finansowe wsparcie, które wręczył na ręce dyrektora w tych ciężkich chwilach. Jednak już od samego początku działalności nowej szkoły, atmosfera w niej znów stawała się napięta i nie bardzo sprzyjała rozwojowi. Trudno było prowadzić szkołę oraz uczyć, gdy osoba trzecia nieustannie podważała autorytet dyrektora i kompetencje nauczycieli oraz rodziców. Wynikiem tego była rezygnacja dyrektora szkoły, złożona listem rezygnacyjnym na ręce prezesa ZNPZ, osoby winnej tego wydarzenia – wyjaśniała obecna dyrektor szkoły.

 

– Było to dla nas dużym zaskoczeniem, kiedy po przyjściu do pracy, w nowym 2011 roku szkolnym, okazało się, że nie ma w szkole poprzedniego dyrektora, a na nas nie czekają wytyczne odnośnie pracy – mówili nauczyciele ze szkoły im. Jana Pawła II.

– W szkole panował chaos, a jedyną osobą odpowiedzialną za taki stan rzeczy była prezes Zrzeszenia, która przypisała sobie rolę dyrektora. Pytaliśmy o zaistniały stan rzeczy i przyczyny nieobecności poprzedniego dyrektora, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi – kontynuowali nauczyciele.

– Warunki pracy zdecydowanie ulegały pogorszeniu – wypowiadali się nauczyciele. – Pani prezes odnosiła się do nas obcesowo i bez szacunku, zdarzało się, że byliśmy obrażani. Byliśmy krytykowani przy rodzicach, uczestniczyliśmy w zwoływanych nagle radach pedagogicznych, które przeciągały się w nieskończoność, a do tego wszystkiego rodzice zaczęli wypisywać swoje dzieci ze szkoły (straciliśmy 50 procent uczniów w ciągu 6 miesięcy). Trzeba było o czymś zadecydować. W lutym 2012 roku wspólnie z rodzicami postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Na zebraniu rodziców zdecydowano, aby podziękować pani prezes za bezpośredni udział w prowadzeniu szkoły. Wszystko staraliśmy się wyjaśnić na drodze ugody. Przedstawiliśmy odpowiednie pisma, w których wymieniliśmy powody zmian w szkole, m.in. fakt, że szkole groziło zamknięcie, gdyż rodzice wypisywali z niej dzieci oraz narastającą konfliktowość, brak możliwości porozumienia i odpowiednich umiejętności do prowadzenia stabilnej, rozwijającej się szkoły. Wszystkie rzeczy, o których była mowa w pismach, stanowiły prośby rodziców, którzy opłacają szkolę i mają głos decydujący. Zwróciliśmy się także z prośbą do pani prezes o zwrot dokumentacji szkoły. Porozumienia jednak zabrakło – kontynuowali nauczyciele i członek rady rodziców, którego kilkoro dzieci uczy się w szkole.

– Zaproponowano współpracę na zasadzie partnerstwa, ale ta została odrzucona – dodaje kolejny przedstawiciel rady. – Rada rodziców wraz z gronem pedagogicznym zajęła się prowadzeniem szkoły, jednak po miesiącu stwierdzono, że potrzebna jest im osoba doświadczona i sprawdzona jako dyrektor. Zadzwoniliśmy do byłej dyrektor placówki z prośbą o powrót. Zgodziła się po długim namyśle, ponieważ zna wagę edukacji w duchu ojczystym i zdecydowała się pomóc w utworzeniu stabilnej szkoły, bez następnych destrukcyjnych wydarzeń – mówili rodzice.

 

– Następnie odwołaliśmy osobę, która do tej pory starała się wypełniać obowiązki dyrektora, czyli prezes ZNPZ, ale było to całkowicie nieskuteczne. Poinformowaliśmy panią prezes o tym pisemnie, dołączając listę z podpisami rodziców, którzy popierali nas – kontynuowała przewodnicząca i przedstawiciele rady rodziców.

 

Dyrektor, nauczyciele i przedstawiciele komitetu rodzicielskiego, w sumie czternaście osób są zdania, że obecna szkoła nie jest tą szkołą z 2006 r., która została utworzona przez prezes Zrzeszenia, ponieważ tamta szkoła została przeniesiona na Ealing Common. Zmiana nastąpiła z chwilą, kiedy rodzice w wyniku wyboru przenieśli swoje dzieci do placówki, za którą nie będą musieli ponosić kosztów. Ich zdaniem, dziełem prezes Zrzeszenia było uzyskanie takiej możliwości dla tamtej szkoły, co wykorzystała jej ówczesna dyrektor. Po tamtej szkole pozostał patron duchowy – Jan Paweł II. Ponadto nie jest to szkoła Zrzeszenia, ponieważ nie jest przez nią finansowana – mówiła obecna dyrektor szkoły i członek rady, który również podkreślał fakt, że za edukację dzieci w tej szkole płacą rodzice, więc oni powinni mieć w tej kwestii decydujący głos.

 

Będzie dobrze

 

Takie zawirowania wokół placówki szkodzą jej opinii i nie pomogą w odbudowywaniu jej.

 

– Szkoła to nie prywatny folwark, lecz dobro społeczne. Ponownie powołany zarząd placówki jest zdania, że wszystko uda się jeszcze naprawić i odbudować. Od kilku miesięcy – zdaniem organizatorów placówki – nastąpiło w niej wiele pozytywnych zamian, zmieniła się atmosfera, dyrektor, która wcześniej sprawowała już nad nią pieczę, doskonale wywiązuje się z powierzonej jej funkcji. A co najważniejsze, w szkole przywrócona została komunikacja – nauczyciele zgodnie podkreślają ten fakt. Trwają prace nad statutem szkoły, którego wcześniej brakowało. Przybywają nowi uczniowie. I chociaż jest ich na razie ponad 40, to jest wielka nadzieja, że już niedługo po brzegi wypełnią aulę szkoły, jak miało już to miejsce kilka lat temu.

– Nie ma na co narzekać – podkreślali nauczyciele i członkowie rady – trzeba patrzeć w przyszłość. Rodzice z tej szkoły, jako jedyni zebrali fundusze na budowę pomnika „Dla Nich”.

– Tym samym dołożyliśmy swoją cegiełkę polskości. Chcemy się rozwijać, patrzeć w przyszłość, mając na względzie przede wszystkim dobro dzieci, które uczą się w szkole. A w dalekiej przyszłości, kiedy będzie już to możliwe, zgodnie z wcześniejszym założeniem, może poprosimy prezes Zrzeszenia o sprawowanie honorowego patronatu nad placówką. Mamy wobec niej szacunek i doceniamy jej pracę, jednak rodzice mają inne oczekiwania wobec szkoły i ludzi za nią odpowiedzialnych. Zawiązanie porozumienia mieliśmy na względzie od samego początku, kiedy w szkole musiały zajść te ważne zmiany – podkreślali rozmówcy „Dziennika”.

 

Dyrektor szkoły, nauczyciele oraz przedstawiciele rady rodziców, nie zgodzili się na podanie swoich nazwisk oraz ujawnienie swojego wizerunku. Argumentowali to faktem, że nie chcą bardziej szkodzić szkole, która i tak znajduje się w trudnym położeniu, a operowanie nazwiskami mogłoby jedynie sprowokować wywołanie awantury typu: „słowo przeciw słowu” i pogłębić kryzys w placówce.

 

Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_