W sobotę, 10 września 2011 już po raz drugi odbył się Polski Festiwal. Impreza miała miejsce na skwerze Heaven Green, w pobliżu stacji metra Ealing Broadway i przybrała charakter bezalkoholowego pikniku oraz skierowana była do polskich rodzin, które stanowią liczną i ważną grupę wśród mieszkańców zachodniego Londynu. Głównym organizatorem przedsięwzięcia był „Goniec Polski”, który we współpracy z firmami: Ealing Broadway BID, Sami Swoi, Shop Local i Polish National Trust umożliwił wspaniałą zabawę dla najliczebniejszej społeczności polskiej skupionej przede wszystkim wokół „polskiej” dzielnicy Ealing. Ideą festiwalu była promocja naszego kraju, ale także prezentacja polskich, prężnie działających biznesów i bogatej kultury.
Dzięki licznym sponsorom: głównemu – Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji i wspomagającym: firmie Sami Swoi, Mortagage solution 4U oraz firmie Zepter wstęp na festiwal był wolny. Stąd też nie zabrakło dzieci i ich opiekunów, młodzieży oraz osób w sędziwym wieku. Niektórzy gościli się od samego startu – od godziny 11.00, inni przybyli w porze poobiedniej, jeszcze inni prosto po zajęciach w polskich szkołach.
Festiwal według Remigiusza Farbotko, reprezentującego „Goniec Polski” miał służyć przede wszystkim dobrej, wspólnej zabawie w polskim towarzystwie. Nadrzędnym celem miało być pokazanie Brytyjczykom Polaków z jak najlepszej strony oraz promowanie polskości a także budowanie naszej tożsamości na obczyźnie. Głównym sponsorem był uniwersytet, ponieważ organizatorzy festiwalu kładli nacisk na wszechstronny rozwój Polaków. Zdaniem Remigiusza Farbotko Polacy niesłusznie zaniżają „swoje loty”, aspiracje a ten festiwal, trzy razy większy od ubiegłorocznego miał także za zadanie oprócz integracji i dobrej zabawy – promocję pozytywnych wartości.
W tym dniu można było posłuchać muzyki – przypomniano znane przeboje Czerwonych Gitar, Brathanków i Skaldów, smakować polskich przysmaków, obejrzeć przedstawienie teatru „Włóczykij”, zasięgnąć darmowych porad prawnych oraz wziąć udział w licznych konkursach dla dorosłych i zabawach dla dzieci a także spotkać dawno niewidzianych znajomych. Wyłoniono zwycięzców i wręczono nagrody. Nad całością czuwał wodzirej – Tomasz Kania, który prywatnie umila czas gościom podczas różnego rodzaju balów, bankietów, festynów, czy wesel. Milusińscy jednak skorzystali najwięcej, bowiem dla nich wystawiono atrakcje w postaci gokartów, dmuchanych zamków i zjeżdżalni. Dużą popularność zyskały także: malowanie twarzy i wspinaczka na ściance. Gościem specjalnym był minister finansów RP, prof. Jacek Rostowski, który również podczas swojej wizyty na Wyspach odwiedził niektóre polskie szkoły. Atrakcją dnia stał się koncert zespołu „Groove Razors” oraz popularnej grupy „Żywiec”, tym razem w dużym i małym składzie. Tancerze specjalnie w ten dzień przybyli w towarzystwie pani Ireny Różyckiej – jednej z pierwszych założycielek zespołu. Śpiewali, tańczyli a na koniec zapraszali do wspólnej zabawy. Pod wodzą Tomka Kani uformowano pociąg, jak określił prowadzący – dłuższy niż Central Line, odtańczono egipskie pląsy oraz młodsi i starsi uczestniczyli w zabawie z kolorową chustą w kształcie koła. Ta forma atrakcji zintegrowała wszystkich bez względu na wiek.
Wśród zebranych Polaków można było także spotkać ich znajomych Anglików, którzy doskonale potrafią asymilować się z polską obyczajowością i kulturą, szczególnie kulinarną. Państwo Agnieszka i Grzegorz Oleszkiewiczowie, którzy przybyli na imprezę razem ze swoim synem Adrianem mówili, że bawią się doskonale, ale ze względu na miejsce i muzykę odczuwają tutaj także klimat międzynarodowy, chociaż dominuje oczywiście atmosfera polskości. Z kolei rodzinę państwa Sieńskich z West Ealingu: Barbarę i Piotra z trzema córeczkami (najstarszą Wiktorią, trzyletnią Michelle i pięciomiesięczną Izabel) na festiwal przywiodła ciekawość i zainteresowanie polskimi wystawcami. Oboje byli zgodni, że takie imprezy są potrzebne a tę uznali za bardzo dobrze zorganizowaną – była muzyka, polskie jedzenie i atrakcje dla pociech. Czego można chcieć więcej w takim dniu i miejscu… Piotr Sieński następnym razem z pewnością zaprosiłby swoich „międzynarodowych” klientów, aby pokazać im tą cząstkę polskości.
Kres imprezy zbiegł się z przewidzianą przez organizatorów godziną 17. i chociaż pogoda tego dnia bywała kapryśna to z pewnością nie udało jej się zepsuć wyśmienitej zabawy. Do przyszłego roku! – ponieważ jak zapewniał Remigiusz Farbotko, kolejna trzecia edycja zaplanowana będzie na szerszą skalę i z jeszcze większym rozmachem. Powodzenia!
Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska