W przerwie między olimpiadą a paraolimpiadą, w galerii POSK-u odbył się pokaz prac międzynarodowej grupy artystów, w tym prace dwóch polskich rzeźbiarek, zatytułowaną „Saluting the Chosen Few”.
Przed dziesięciorgiem artystów z różnych stron świata postawiono zadanie: pokazać, co to znaczy być wśród wybrańców losu. W kontekście igrzysk olimpijskich, pierwsze obrazy, które przychodzą do głowy, to muskularne sylwetki sportowców, trzymających medale w uniesionej w górę w geście zwycięstwa dłoni. Okazuje się jednak, że zwycięzcą można zostać na wiele sposobów. Swój punkt widzenia o byciu „wybranym” przedstawili Terry Brown, Debora Mo, Tesni Bornemann, Desiree Ickerodit, Mike Hoath, Abilene, Lorraine Clarke, Lorenzo Belenguer, a wśród nich również dwie Polki, Elżbieta Chojak-Mysko oraz kurator wystawy, Jolanta Jagiełło.
Debora Mo podeszła do zadania z humorem. Instalacja składająca się z plastikowych różowych i niebieskich plemników oraz komórki jajowej – okrągłego woreczka wypełnionego żółtym płynem – ma na celu zilustrować, że sam fakt, że żyjemy, czyni nas zwycięzcami. W wyścigu o życie, spośród wielu „zawodników”, wygrał tylko jeden. To właśnie dzięki niemu jesteśmy tym, kim jesteśmy. Debora poprzez każdą swoją pracę stara się zwalczać powszechnie panujące przekonanie o słabości kobiet, podkreślać ich rolę w społeczeństwie i walkę, jaką muszą toczyć o uznanie – nawet płeć artystki świadczy o tym, że w chwili poczęcia kobiecy pierwiastek zwyciężył i pokonał silną, męską konkurencję.
Wyjątkowość płci żeńskiej podkreśliła także Tesni Bornemann. Dwa tułowia o pełnych kobiecych kształtach, pozbawione kończyn, wyrzeźbione w delikatnym białym kamieniu, pokazują siłę i wytrwałość olimpijskich atletek w wyścigu o medal. Artystka połączyła motywy niepełnosprawności i kobiecej walki ze współczesnymi stereotypami piękna, po czym umieściła je w kontekście igrzysk olimpijskich – jej zdaniem wewnętrzna siła uwalnia od zaciskających się na naszych rękach i nogach więzów.
Nieco mniej niepokojące, lecz z kolei dosyć dramatyczne wrażenie robi eksponat wystawiony przez Jolantę Jagiełło. Artystka zdecydowała się opowiedzieć historię biegacza Oscara Pistoriusa. Wybór nieprzypadkowy – ten południowoafrykański atleta jako pierwszy zburzył mur dzielący sportowców na tych sprawnych i niepełnosprawnych, występując w 2008 roku w Pekinie zarówno na paraolimpiadzie oraz wcześniej w zmaganiach w zawodników w pełni sprawnych. Jolanta Jagiełło przeciwstawiła surowe protezy słynnego olimpijczyka z kulami ortopedycznymi i pokazała, że niepełnosprawność tkwi w umyśle, a nie ciele.
Obok, Lorenzo Belenguer, w charakterystyczny dla swojej sztuki, minimalistyczny sposób, przedstawia zniszczenia poniesione przez wybrany na organizatora igrzysk Londyn. Jak się okazuje, wybrańcy nie zawsze zwyciężają. W drugim projekcie wykorzystał doświadczenia przypadkowych przechodniów, sportowych fanów, turystów i mieszkańców Londynu. Każdy mógł podzielić się swoimi wrażeniami z igrzysk i nagrać na telefonie komórkowym własny „Testimonial”, po czym wrzucić go na stronę internetową artysty. Zbiór opinii oraz dowodów uznania jest wart uwagi chociażby z tego względu. że wśród wielu nagrań znajdują się również takie, których autorzy pamiętają olimpiadę z 1948 roku.
Elżbieta Chojak-Mysko w symbolicznych olimpijskich barwach pokazała sportowe zmagania przedstawicieli pięciu kontynentów. Druciane postacie przebijają się przez pomalowane koła starych rikszy –jedna z nich siedzi jak gdyby na wózku inwalidzkim, powyżej dwie powyginane wpół przebijają się przez połamane szprychy, a na samym szczycie kolejna podskakuje ze zwycięskiej radości.
Według Desiree Ickerodit miejsce na podium nie ma znaczenia, ponieważ wszelkiego rodzaju rankingi i określenia, typu „zwycięzca-przegrany” lub „sprawny-niepełnosprawny”, to jedynie efekt uboczny cywilizacji. Pod warstwami tych etykiet przyklejanych przez społeczeństwo wszyscy ludzie są do siebie podobni i każdy ma takie same szanse, aby stać się wybrańcem.
Na pierwszy rzut oka wystawa „Saluting the Chosen Few” razi brakiem spójności. Jednak po chwili dochodzi do widza, że ma styczność z historiami pełnymi poświęcenia, oddania – to niezwykły trud w walce z przeciwnościami losu.
Nieważne z jakiego materiału powstało dzieło, istotne jest to, jaki nadany mu został kształt. Tak samo ludzie – sprawni czy nie – kształtują swoje charaktery i decydują o tym, czy znajdą się w grupie wybrańców.
Magdalena Czubińska