Wbrew pozorom nie chodzi tutaj o pokazanie pasji, jaką jest wielkie zaangażowanie autorki wystawy w dziedzinę malarstwa, któremu oddaje się z silnym upodobaniem i prawdziwą namiętnością, lecz o pokazanie niezwykłego człowieka, którego ten szczególny rodzaj zamiłowania, również emocjonalnego, tak silnie zajmuje – mówili o Agnieszce Habas, autorce „Kolekcji akwareli” jej przyjaciele. Wystawę prac autorki można jeszcze oglądać do 10 grudnia br.
Na zewnątrz już jesienna aura, a w środku gorąca atmosfera w wyjątkowo serdecznym, kameralnym gronie. W niewielkiej kawiarni przy The Grove na Ealingu odbyło się spotkanie zaprzyjaźnionych z malarką osób, które w sobotni wieczór, przy lampce wina oglądały jej prace, pytały o warsztat, w którym powstają i przy okazji wspomniały minione lata, kiedy ich droga przybycia na Wyspy miała swój początek. Rozmowy zmierzały także ku nowej grupie Polaków, przybyłej tak licznie na Wyspy po 2004 roku oraz ku trosce i ciekawości o ich byt tutaj, a także edukację ich dzieci.
– Pamiętam, jak całymi rodzinami jeździliśmy do lasu na grzyby. Wcześniej w domu gotowałyśmy bigos i zabierałyśmy go z sobą, aby potem zjeść go na łonie natury. Zaraz po grzybobraniu, zasiadaliśmy gromadnie, a wokół nas nasze dzieci i właśnie wtedy czytałyśmy im fragmenty z „Pana Tadeusza”. To był taki rytuał, a wszystko po to, by podtrzymać w nich polskość i nie pozwolić o niej zapomnieć – mówiła jedna z pań, która na Wyspach mieszka od ponad 60 lat.
Pasja drzemie w człowieku
Agnieszka Habas traktuje malarstwo z miłością odkąd tylko pamięta, jednak pierwsza jej wystawa miała miejsce dopiero w 1999 roku. Dwa lata później brała udział w Ealing Open, a w latach 2004 i 2008 wystawiała swoje prace na Bredford Park Festival i ponownie w 2008 roku znów na Ealing Open. Po drodze była jeszcze wystawa w galerii POSK-u, w której wystawiała prace wspólnie z West London Artists. Maluje dla przyjemności, a jej ulubionym tematem jest martwa natura i przede wszystkim kwiaty, ponieważ jak mówi – właśnie kwiaty są najbardziej wdzięcznym tematem do malowania. Do jej ulubionych należą tulipany, ale zatrzymuje się również na dłuższą chwilę przy czerwonym, samotnym goździku, któremu pędzlem „obcięła łodygę”, po to, aby wyeksponować piękno i trwałość, zawarte w symbolu czerwonych płatków. – Pomysł na inny z obrazów powstał podczas mojego pobytu w Chiswick Park – mówi autorka, której oprócz martwej natury, zdarzaj się malować różnego rodzaju sytuacje, które obserwuje podczas codziennych dni. Jeden z takich obrazów pod tytułem „Chiswick Park” powstał, kiedy była w parku. Przyglądała się wówczas kobietom, które opiekowały się małymi dziećmi i urządzały dla nich piknik na trawie. Ten widok tak bardzo ją wzruszył, że postanowiła uwiecznić go na jednej ze swoich akwareli. Do tematów, które są godne uwagi zalicza również malowanie damskiego, eleganckiego obuwia, a także żaglówki, które niemal rozpływają się na kolorowym tle, zupełnie jakby były w kąpieli. Coś w tym jednak jest, ponieważ niektóre ze swoich prac, zaraz po ich wykończeniu zanurza całkowicie w wodzie i po prosu kąpie, aby uzyskać pożądany przez siebie efekt.
– W ciągu tygodnia uczęszczam na zajęcia do grupy West London Artist, w Osterley House, do której należę. Tam powstaje większość moich prac. Jednak podczas spotkań zdecydowanie brakuje czasu na ich wykończenie, dlatego zabieram je do domu i pracuję nad efektem końcowym – opowiadała autorka wystawy. – W ciągu tych lat udało mi się sprzedać tylko dwa obrazy, ponieważ moja pasja nie jest sposobem zarabiania na życie, maluję z potrzeby ducha i dla przyjemności, a swoje prace często rozdaję rodzinie i znajomym – wyjaśniała Agnieszka Habas.
– To wyjątkowa osoba o bardzo ciekawym życiorysie – córka primabaleriny i dziennikarza, urodzona we Francji mówi kilkoma językami, a języka polskiego nauczyła się sama, z książek w domu rodzinnym. Jej pradziadkiem był gen. Paweł Chrzanowski, który założył podczas zaborów pierwsze polskie gimnazjum w Polsce. Dzisiaj istnieje ono nadal, lecz pod zmienioną nazwą , jako XVIII Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamoyskiego w Warszawie – mówił o Agnieszce Habas jej przyjaciel, Andrzej Stepień.
– To wyjątkowa i bardzo skromna osoba, ukryta za obrazami, które maluje. A przecież w całym tym przedsięwzięciu chodzi przede wszystkim o to, żeby pokazać dobro i piękno, jakie drzemie w tym człowieku i że zawsze warto bez względu na czynniki zewnętrze pozwolić się mu narodzić, bo to wartość ponadczasowa – przekonywali znajomi Agnieszki Habas, dodając, że tworzenie przez Agnieszkę jej prac, uskrzydla jej duszę.
Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska