Jak co roku, gorące chęci i aktywne działania ludzi zaangażowanych w akcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pomagają rozgrzać serca Polaków. W tym roku Orkiestra gra na rzecz ratowania życia dzieci i godnej opieki medycznej seniorów. Stowarzyszenie Hurricane of Hearts po raz kolejny podjęło się jej organizacji na Wyspach.
Christmas Charity
Orkiestra zagra 13 stycznia 2013 roku, a organizatorzy chcą zadbać o to, żeby usłyszeli o niej także Anglicy. Po raz pierwszy Finał w Londynie będzie prowadzony w języku angielskim, będzie o nim nawet mowa w brytyjskich mediach, m.in. w BBC. „Przedsięwzięcie jest mocno nastawione na dotarcie do obcokrajowców. Co ciekawe, niewiele osób wie, że WOŚP powstał w Anglii, nie w Polsce. Warto podkreślić, że nauczyliśmy się tego od nich 20 lat temu, przenieśliśmy do Polski i teraz udowadniamy, że wiemy, co dalej z tym robić”, powiedziała Dagmara Chmielewska, członek stowarzyszenia Hurricane of Hearts, organizatorka londyńskiego Finału WOŚP.
O akcji warto mówić głośno. Wszystko za sprawą wolontariuszy, którzy wspierają działania WOŚP. Dagmara Chmielewska opowiada o ludziach, którzy niespodziewanie i, co najważniejsze, absolutnie bezinteresownie wspierają promocję wydarzenia: „Pojawił się nad nami ‘złoty anioł’ – chłopak, który daje nam kontakty, namiary, sponsorów, wsadził do BBC, informuje księży – a co więcej, ten chłopak siedzi w Polsce”. O londyńskim sztabie słychać podobno nawet w Senacie. Podobno nawet Palikot oddał na aukcję książkę kucharską. Jak zapewnia organizatorka, Robert Leszczyński tak bardzo chciał przyjechać do Londynu, że to właściwie on prosił ją, żeby mógł tu być, nie ona jego.
Z dobroci serca
Jednak nie zawsze idzie tak łatwo. Największa w Polsce akcja zbierania pieniędzy to wielkie koncerty, pokazy, występy. Zorganizowanie takiego dużego wydarzenia pochłania nie tylko ogrom czasu i energii, ale przede wszystkim pieniędzy i bez sponsorów nie miałoby szansy zaistnieć. Jednak nie można podchodzić do sprawy wyłącznie z wyrachowaniem – to ani czas, ani miejsce na takie działania. Jednak zdarza się, że sponsorzy zapominają o podstawowym celu WOŚP-u – ratowaniu ludzkiego życia – i oczekują reklamy w zamian za wyłożenie bardzo skromnych środków. Być może nie wypada wypominać wielkości darowanej kwoty, jednak trzeba myśleć o sponsoringu realnie. Pieniędzy na rzecz Orkiestry nikt oczywiście nie odmawia, bo każdy pieniądz się liczy, jednak czasem lepiej wrzucić te pieniądze do puszki. Tak po prostu, z dobroci serca.
Do akcji zgłosiło się już kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy do kolorowych, oznakowanych orkiestrowym sercem puszek będą zbierać pieniądze w polskich sklepach, szkołach, kościołach i na samym Finale. Wciąż jest ich jednak mało, tak więc chętnych do pomocy zachęcamy do zgłaszania się do organizatorów. Jeden z najnowszych wolontariuszy, Daniel, w Londynie mieszka od dwóch lat, jednak w akcji bierze udział po raz pierwszy. „Zawsze chciałem się w to zaangażować, ale brakowało mi odwagi. W tym roku stwierdziłem, że muszę spróbować, muszę coś zrobić. Chcę się zaangażować ze wszystkich sił, chcę po prostu pomóc”. „Często brałam udział w Finałach i widziałam, jak wygląda efekt końcowy. Pomyślałam, że fajnie byłoby poznać to od podszewki i po prostu komuś pomóc. WOŚP znam z Polski, widziałam, że tutaj się to też organizuje, ale nigdy nie byłam” powiedziała „Dziennikowi Polskiemu” Angelika, kolejna wolontariuszka. Oboje znają WOŚP z Polski, jednak zawsze odwlekali decyzję o aktywnym udziale w akcji. Oboje wierzą też w jej sukces. „Myślę, że dla nas, Polaków, którzy wiedzą, o co chodzi, to będzie duże wydarzenie. W Polsce jakoś się nie mówiło o tym, że w Londynie też coś się dzieje”. „Jeszcze w tym roku, zwłaszcza przez Anglików, być może nie będzie to zauważalne tak, jakbyśmy tego chcieli. Ale wierzę, że za kilka lat będzie to działało na taką samą skalę, jak w Polsce” dodała Angelika.
Dagmara Chmielewska powtarza głośno słowa Jurka Owsiaka, że pomoc potrzebującym ludziom to nadrzędny cel WOŚP. Uciszając niezadowolone głosy, wątpiące w ideę akcji, narzekające, że pieniądze zebrane w Anglii idą do Polski, a o Polaków, którzy wyjechali nikt nie zadba, podkreśla, że WOŚP to akcja, która przede wszystkim łączy ludzi i pokazuje, że chcą i potrafią wzajemnie sobie pomagać. Co więcej, tak naprawdę wcale nie chodzi tu o pieniądze. Hurricane of Hearts wykorzystuje każdą okazję, aby zjednoczyć żyjących na Wyspach Polaków i pokazać, że wspólnie działając można się rozwijać, realizować ambicje, dobrze się bawić i przy okazji komuś pomóc. Stało się tak podczas olimpijskiego przystanku polonijnego w POSK-u, miejmy nadzieję, że stanie się tak i teraz. Jedno jest pewne – będzie się działo!
Magdalena Czubińska