20 grudnia 2012, 15:47 | Autor: Magda
Tu i Teraz: Porzucona polska przeszłość

Z Nicolą Werenowską, brytyjską pisarką, która w swojej najnowszej sztuce „Tu i teraz” porusza problemy polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii, rozmawiała Magdalena Czubińska.

 

Nicola Werenowska
Nicola Werenowska
Jak rozpoczęła się pani kariera scenarzysty?

– Chciałam zostać pisarzem od bardzo dawna. Moja pierwsza sztuka „Twenty Per Cent”, którą napisałam w wieku 16 lat, zajęła drugie miejsce w konkursie dla młodych scenarzystów Royal Court. Z wielu przyczyn nie napisałam kolejnej aż do czasu, gdy skończyłam 31 lat i dołączyłam do grupy Mercury Theatre Playwright w Colchester, gdzie mieszkam. Teatr Mercury wyprodukował moją pierwszą sztukę „Davy’s Day” w 2004 roku i od tego czasu pięć kolejnych scenariuszy zostało profesjonalnie wyprodukowanych przez lokalne towarzystwa, w tym między innymi „Peapickers” (Eastern Angles, 2007) i „Birth Date” (Nabakov, 2012 jako część serii „Best Years”). Moje prace były też zakwalifikowane do narodowych konkursów scenopisarstwa, między innymi do The Play’s the Thing kanału Channel 4 w 2005 roku oraz The Soho Variety Bargate w 2007 roku. „Tu i teraz” będzie moją pierwszą sztuką w Londynie.

Z Polską natomiast łączy panią pewien aspekt życia osobistego – poślubiła pani Polaka…

– Tak, rodzice mojego męża, którego poznałam na uniwersytecie, przesiedlili się do Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej. Mój mąż urodził i wychował się tutaj, lecz mimo że to angielski jest jego pierwszym, naturalnym językiem, bardzo silnie utożsamia się ze swoim polskim pochodzeniem i pasjonuje się Polską, jej historią i kulturą.

Czy to właśnie mąż był powodem, dla którego zainteresowała się pani polską kulturą, czy może pasja do Polski zrodziła się wcześniej?

– Na uniwersytecie studiowałam francuski i niemiecki, zawsze interesowałam się innymi językami i kulturami, ale owszem, to głównie dzięki mężowi moje zainteresowania skierowały się na Polskę.

Polonia to duża społeczność w Wielkiej Brytanii. Co pani sądzi o Polsce i Polakach, którzy tu przyjechali i dlaczego zdecydowała się pani napisać na ten temat sztukę „Tu i Teraz”?

– Chciałam napisać scenariusz o Polakach już od dłuższego czasu, ale przełomowym momentem, który zainspirował mnie do stworzenia tej sztuki była śmierć mojego teścia-Polaka w 2008 roku, na cztery tygodnie przed narodzinami naszej pierwszej córeczki. Było nam bardzo smutno, że córka nigdy nie pozna dziadka, nie usłyszy od niego historii o swojej podróży do Wielkiej Brytanii podczas wojny i nigdy nie będzie miała okazji bezpośrednio poznać swoich polskich korzeni. Sztuka skupia się na doświadczeniach współczesnych migrantów, ponieważ jest to coś aktualnego, co jest bardzo ważne w życiu współczesnych ludzi. Jednak uważam, że doświadczenia związane z przesiedleniem i kulturowym dostosowaniem się, stratą i przynależnością, które rezonują poprzez całą sztukę, są uniwersalne dla zjawiska emigracji i są istotne dla angielskojęzycznego, wykształconego pokolenia emigracji ekonomicznej w 2012 roku, tak samo jak ważne były dla mojego teścia w 1944 roku.

Czy łatwo było napisać tę sztukę? Porusza pani dosyć trudny temat…

– Fakt, że mam tak dużo polskich przyjaciół oraz polską rodzinę, że tak wiele miałam wizyt z Polski i że znam wielu polskich emigrantów, znacznie mi ułatwił sprawę – nie pisałam bowiem o zupełnie obcej mi kulturze. To wszystko było bardzo pomocne, jednak wyzwaniem okazał się aspekt językowy. Niektóre sceny w sztuce napisane są w języku polskim, inne w angielskim i polskim, pozostałe są wyłącznie po angielsku. Musiałam podjąć decyzję, jak dużo języka polskiego zawrzeć w scenariuszu – chciałam, aby angielska publiczność poczuła piękno języka polskiego, a teatr jest doskonałym do tego medium, ponieważ pozwala wiele wyjaśnić, pozwala doświadczyć tego fizycznie.

Fabuła porusza uniwersalny temat zmian, podróży, trudnych wyborów. Uważa pani, że każdy, kto podejmuje decyzję o pozostawieniu wszystkiego za sobą, tak jak główna bohaterka, skrywa jakąś tajemnicę?

– Absolutnie, historia przedstawiona w sztuce jest uniwersalna – opowiada o zmianie, przeprowadzce do innego kraju, o ponownym starcie, rozpoczęciu czegoś nowego, gdzieś indziej. Nie mogę mieć pewności, że każdy pozostawia za sobą jakąś tajemnicę, ale niezwykle interesujący jest sposób, w jaki ludzie opowiadają o tym, kim są i o swoim stosunku do opuszczonego kraju.

Co jest największym dramatem życia Marysi, głównej bohaterki sztuki?

– Marysia odcięła wszelkie więzi z Polską i desperacko pragnie dopasować się do nowego kraju, przyjąć angielską kulturę jak najszybciej i w jak największym stopniu. Anna – siostra Marysi, która nieoczekiwanie przyjeżdża za nią do Anglii – kwestionuje decyzje Marysi i poddaje ją próbie. Ale nie zdradzę nic więcej!

Kto jest najtragiczniejszą postacią w sztuce? Marysia, która decyduje się porzucić wszystko i zacząć życie od nowa, Kuba, jej kilkunastoletni syn czy może siostra Anna, swego rodzaju łącznik Marysi z przeszłością i z Polską?

– Zdecydowanie Marysia jest taką postacią, ponieważ musiała dokonać niełatwego wyboru między osobistym szczęściem a dobrem swojego syna. Co więcej, jest postacią tragiczną dlatego, że została całkowicie odcięta od swoich korzeni, przeszłości, musiała porzucić kulturową tożsamość i dopuściła do tego, że pojęcie szczęścia rozumie w kategoriach materialnych.

Czy któreś z postaci i wydarzeń są rzeczywiste – opisane historie opierają się na prawdziwych doświadczeniach kogoś z pani otoczenia?

– Przygotowując się do napisania scenariusza rozmawiałam z około trzydziestoma polskimi emigrantami z Colchester i okolic. O ile wszystkie postacie i wydarzenia zawarte w sztuce są fikcyjne, to te wywiady i rozmowy dały mi bardzo solidne podstawy i wiele obszernych informacji, a także sporo możliwości i kierunków rozwoju fabuły. W scenariuszu połączyłam te wszystkie elementy w całość. Połączyłam fragmenty wielu różnych historii, doświadczenia wielu różnych ludzi.

Wśród obsady odnajdujemy polskie nazwiska: Anna Elijasz, Anna Sowinski, Mark Strepan…

– Zgadza się, są to polscy aktorzy, którzy kształcili się zawodowo w Wielkiej Brytanii. Anna Elijasz przyjechała do Anglii, aby studiować w szkole teatralnej. Ania Sowinski to Polka w drugim pokoleniu, która dorastała w Wielkiej Brytanii. Mark Strepan, który obecnie kończy ostatni rok szkoły teatralnej, jest Polakiem w trzecim pokoleniu, jego matka jest Polką.

Skąd taki dobór artystów? Brytyjscy aktorzy nie byliby w stanie oddać charakteru polskich postaci?

– Jako że niektóre fragmenty sztuki są w języku polskim, wybór polskich aktorów jest bardzo sensownym rozwiązaniem. Poza tym, wyżej wymienieni aktorzy są niesamowici, oczywiście dlatego, że mają niezwykły talent, lecz przeważnie ze względu na stopień, w jakim mogą odnieść się do prezentowanych historii i z jaką łatwością przenoszą osobiste doświadczenia na scenę. W końcu każdy z nich albo sam przeprowadził się do Wielkiej Brytanii lub dorastał w niej jako Polak w drugim lub trzecim pokoleniu.

Jako pisarz z określoną wizją poruszanego tematu, sugeruje pani reżyserowi i aktorom, jak dane sceny powinny być zagrane?

– Tak, jako autor scenariusza uczestniczę podczas pierwszych kilku dni na próbach na scenie, aby zobaczyć, jak ukształtowała się sztuka. Zdarza się, że sceny lub linijki testu, które na papierze wyglądają bardzo obiecująco, po prostu nie wywierają takiego samego efektu, gdy są wygłaszane na scenie. Dlatego czasem konieczne jest przeredagowanie, usunięcie lub stworzenie od nowa niektórych scen lub ich fragmentów. Przy „Tu i teraz” współpracuję z fantastyczną reżyserką, Sam Potter, która zdaje się doskonale rozumieć scenariusz, dlatego już po kilku dniach poczułam gotowość do zostawienia pracy nad tekstem w rękach jej i aktorów.

Czy sztuka jest nakierowana głównie do polskiej społeczności zamieszkującej Londyn?

– Choć niektóre fragmenty sztuki będą w języku polskim, większość grana będzie w języku angielskim, aby była dostępna również dla angielskiej publiczności. Chcemy, aby wśród publiczności znaleźli się zarówno Polacy, jak i Brytyjczycy. Bardzo bym chciała, z osobistych względów, aby sztukę zobaczyło jak najwięcej Polaków, szczególnie dlatego, że bardzo wielu Polaków było zaangażowanych w każdy etap powstawania projektu.

Uważa pani, że wśród Brytyjczyków będzie duże zainteresowanie sztuką o Polakach w Wielkiej Brytanii, o ich kulturze i codziennych problemach?

– Myślę, że londyńska publiczność ma spory apetyt na twórczość dotyczącą innych kultur, a problem związany ze zjawiskiem emigracji jest w tym momencie bardzo aktualny. Dlatego mam ogromną nadzieję, że ludzie przyjdą obejrzeć spektakl i dowiedzą się czegoś więcej.

Czy w przyszłości planuje pani znowu pisać o Polsce i Polakach?

– Zdecydowanie tak. Ktoś mi powiedział: „Pewnie teraz napiszesz o czymś innym?” – tak, jakby polska sztuka była czymś ok., czymś w porządku, ale niczym więcej. Proszę pomyśleć, jak wielu Polaków mieszka w Wielkiej Brytanii i jak niewiele powstaje sztuk, które by w jakikolwiek sposób ich dotyczyły. W przyszłości chciałabym napisać coś w kontekście polskiej historii, bardzo możliwe, że o Powstaniu Warszawskim, o którym wielu Anglików zwyczajnie nie wie, bo taki właśnie jest system edukacji w Wielkiej Brytanii – po prostu nie uczyli się o tym w brytyjskich szkołach. A przecież jest tak wiele do opowiedzenia.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_