20 marca 2013, 11:42 | Autor: Magdalena Czubińska
Myśli na papierze

Jego matka była Polką, ojciec Grekiem. Połączyła ich wojna. Po trzyletniej zsyłce w głąb Rosji, jego matka trafiła do obozu uchodźczego w Tanganice i tam, w 1944 roku, urodził się John Coutouvidis. W latach 60. wyemigrował do Anglii, został nauczycielem, pisał o historii. Zainspirowany życiem ukochanej matki, Bogumiły Wacewicz, która była dla niego nośnikiem wiedzy o losach wielu Polaków, którzy przeżyli wojnę i zsyłkę. Stała się też głównym powodem, dla którego John Coutouvidis zdecydował się pisać o Polsce.

"Doing In My Head" John Coutouvidis
"Doing In My Head" John Coutouvidis
Choć na długo przed wydaniem tomiku poezji „Doing in my head” wielokrotnie pisał o historii naszego kraju, śmierć matki skłoniła go, by napisać o niej z zupełnie innej perspektywy i uwolnić kłębiące się w jego głowie myśli. Myśli chaotyczne, nasycone emocjami i głębszym znaczeniem, bardzo osobiste, przez co również i trudne. Ujął je w tomiku poezji, jednak nie zwyczajnym – nie ma tam regularnych, rytmicznych utworów. Czytając kolejne linijki ma się wrażenie, że czyta się zapisane na serwetce w kawiarni urywki wspomnień, które rymują się jedynie „dla zasady”, aby można było nazwać tekst wierszem. Inne bardziej przypominają prozę i czyta się je jak opowiadanie. Jednak, gdy pokona się tę pierwszą barierę i zagłębi w sens pojedynczych zwrotów, tekst zaczyna nabierać znaczenia. Coutouvidis zaprasza do swojego umysłu, a czytelnik musi nauczyć się po nim poruszać – z początku trochę błądzi, jak po labiryncie, macając w ciemności jego ściany szukając wyjścia. Tak też należy podejść do analizy jego wierszy – nie opierać się jedynie na wydrukowanych słowach, ale odnaleźć ukryte między nimi znaczenia i przebrnąć przez tomik z pewną satysfakcją. I choć typowym poetą Coutouvidis z pewnością nie jest, bardzo osobiste spojrzenie na historyczne wydarzenia Polski pokazuje, że za historią kryje się coś więcej, niż tylko logiczny ciąg faktów, dat i nazwisk.

W swoich wierszach łączy teraźniejszość z przeszłością, fakty z opiniami, osobiste odczucia z doświadczeniami innych ludzi. Robi to często przez pryzmat wspomnień swojej matki w kontekście wojny i syberyjskich zsyłek. W natłoku jego myśli odnaleźć można znaczące dla historii postacie, te z czasu wojny jak i bardziej współczesne. Wspomina Hitlera, Stalina, Himmlera, ale też Davida Irvinga czy nawet księżną Kate. Nawiązuje do procesów norymberskich, zbrodni katyńskiej, eksterminacji Żydów.

Niespodziewanie zestawia ze sobą okrucieństwa wojny lub poważne kwestie z prozą życia lub dziecinną zabawa. Stało się tak chociażby w wierszu „Sh*t happens”, w którym opowiada o konflikcie Izraela z Palestyną… w rytm piosenki „Oh my darling Clementine”. W „False Beauty” dyskutował z leżącą w szpitalnym łóżku matką o prawdziwym pięknie, nawiązując do urody księżnej Kate, żony następcy brytyjskiego tronu Williama. Dla współczesnych ludzi uroda to twarz, figura, uśmiech, włosy czy strój. Prawdziwe piękno, według jego matki, kryje się jednak głębiej – w inteligencji, kulturze, manierach i sposobie, w jaki ludzie się wzajemnie traktują. Zrozumiała to spędzając długie dnie w ścisku, między obcymi ludźmi, podczas zimowych mrozów w wagonie pociągu jadącego do Rosji. W takich warunkach ludzie wyjawiali swą prawdziwą naturę i wyłącznie poprzez zachowanie udowadniali, czy są w rzeczywistości piękni.

W innym wierszu poznajemy historię śmierci dziadka Coutouvidisa. Był jedną z ofiar katyńskiej zbrodni. Dla świata był kolejnym numerem, kolejnym nazwiskiem na długiej liście zamordowanych. Dla jego rodziny był mężem, ojcem, dziadkiem. Choć wydarzenie to na zawsze zapisało się na kartach historii Europy jako jedna z tragiczniejszych zbrodni wojennych, nie wszyscy zdają sobie sprawę z ogromu poniesionych strat. Coutouvidis podkreślił zakres zbrodni na Polakach w Katyniu i Oświęcimiu, tworząc swój osobisty pomnik pamięci. Kupił sześć milionów ziaren maku – tylu ludzi padło ofiarą nazistów, oraz dwadzieścia tysięcy ziaren stokrotek – tylu zginęło w Katyniu. Zasiał je na polu, na wzór polskiej flagi.

Na każdej stronie przewijają się nazwiska, miejsca, daty, wydarzenia. W każdym z wierszy przeplatają się fragmenty historii i wspomnień. Na cały tomik – aby go nie tyle przeczytać, co raczej zrozumieć – należy poświęcić trochę więcej czasu. Jednak dobrym początkiem będzie zrozumienie zamiarów autora. John Coutouvidis odczuł najzwyczajniejszą potrzebę podzielenia się swoimi myślami. Nieważne, czy są to myśli uporządkowane, czy wynikają jedna z drugiej czy nie i czy w ogóle się ze sobą łączą. Dzieląc się z czytelnikiem sekretami swojego umysłu, chciał podzielić się czymś dla siebie ważnym – historią i kulturą ojczystego kraju swojej matki, które są kluczem do zrozumienia zasad funkcjonowania współczesnej Europy, nawet świata. Połączenie historycznego i prywatnego spojrzenia na wojenne losy Polski sprawia, że jego poezja, choć może nie najwyższej wartości artystycznej, jest pod względem merytoryki ciekawa.

Magdalena Czubińska 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_