Ogromne pióropusze, skąpe kostiumy i rozbrzmiewające dookoła karaibskie rytmy to podstawa każdego Notting Hill Carnival. Wydarzenie to przyciąga miliony widzów i stało się symbolem międzykulturowości Londynu. Do wielkiego pochodu przyłącza się coraz więcej uczestników z różnych stron świata, różnej rasy, płci i wieku – którzy w rytmie samby przenoszą gorącą atmosferę tropików do miejskiego gwaru, zarażając swoją energią i radością widzów.
Początki tego wielkiego dla Londynu wydarzenia wcale takie kolorowe nie były. W 1959 roku afroamerykańska ludność zamieszkująca okolicę, atakowana na tle rasistowskim, postanowiła zademonstrować swoje niezadowolenie z sytuacji własnej mniejszości i zorganizowała pierwszy Karaibski Karnawał. Po sukcesie imprezy i zwróceniu na problem uwagi londyńczyków, udało się przenieść coroczny pochód na ulice dzielnicy Notting Hill. Od 1964 roku, podczas długiego weekendu z sierpniowym Bank Holiday, mieszkańcy Londynu mogą podziwiać kulturę afro-karaibskich narodów.
„Podszedł do nas Afroamerykanin i chłopak z Rosji. Ten pierwszy powiedział, że jest ‘black Polish’ i zaczął wymieniać wszystkie największe miasta w Polsce” – opowiada Albert, który po raz pierwszy uczestniczył w tego typu wydarzeniu. „Miał dziewczynę z Gdańska, mówił, że był w naszym kraju sześć razy i uwielbia Polaków” – dodaje Ola, która wraz z Albertem przyjechała do Londynu na letnie praktyki studenckie. „Widać tu tę słynną wielokulturowość, wszyscy ludzie się szanują. Mimo że w Polsce nadal czasem przejawia się rasizm, tu można spotkać Afroamerykanina, który nawet po wizycie w Polsce podchodzi do siebie i życia z dystansem” – wyznał Albert.
Kultura z odrobiną pikanterii
Największe wrażenie robi zawsze parada, prezentująca to, co w afroamerykańskiej i karaibskiej kulturze najlepsze – swobodę, dynamizm, miłość do ciała, muzyki i tańca. Współczesny taniec karaibskiej ludności przepełniony jest erotyzmem, seksualnością – kobiety bez żadnej pruderii ocierają się o ciała swoich partnerów. Do tego wyjątkowo skąpe stroje – krótkie szorty i koszulki, często nawet samo bikini – zawsze w żywych, jaskrawych kolorach. W okazałe pióropusze i błyszczące stroje ubierają się przeważnie paradujący, nie tylko Afroamerykanie, ale każdy, kto ma na to ochotę – piękne młode i zgrabne dziewczyny, silni mężczyźni, ale i staruszkowie, niepełnosprawni, kobiety o pulchniejszych kształtach, dzieci. Pozbawieni wszelkich kompleksów, owładnięci zabawą prezentują na wielkich platformach bądź tańcząc na ulicy Londynu, na czym polega wyspiarska, choć tym razem wcale nie typowo brytyjska, zabawa.
Oprócz parady, atrakcją przyciągającą wielu turystów jest… jedzenie. Notting Hill Carnival to rzadka okazja do spróbowania tradycyjnej karaibskiej kuchni. W powietrzu unosi się zapach pieczonego mięsa i egzotycznych przypraw. Największą popularnością cieszy się, jak co roku, koza z curry, ryż z groszkiem oraz tzw. jerk chicken. Zwłaszcza to ostatnie danie przyciąga aromatem uwagę smakoszy festiwalowego jedzenia. „Jerk” to charakterystyczny dla Jamajczyków sposób doprawiania mięsa, zazwyczaj kurczaka lub wieprzowiny. Mięso przyrządza się na dwa sposoby: pocierając je przyprawami na sucho lub pozostawiając je na kilka godzin w marynacie. „Jamaican jerk spice” bazuje na dwóch przyprawach: pimencie oraz ostrej papryczce Scotch Bonnet. Czasami przepis urozmaica się cynamonem, goździkami, szalotką, gałką muszkatołową, tymiankiem, czosnkiem i solą.Jak podczas każdej imprezy masowej, widzowie narażeni są na pewne… niedogodności. Stosy śmieci, porozbijane butelki, rażący zapach dymu od używek, wysoka temperatura, ścisk w pchającym naprzód tłumie czy ryzyko kradzieży. Według BBC, w ciągu dwóch dni – 25 i 26 sierpnia – nad bezpieczeństwem widzów panowało 6-7 tys. policjantów. Aresztowano około 300 osób, w większości za posiadanie narkotyków i zakłócanie porządku publicznego. Podobnej liczbie osób udzielono wsparcia medycznego z powodu ran ciętych, siniaków i urazów wywołanych nadmiarem alkoholu. Jednakże w stosunku do ponad milionowego tłumu, który zgromadził się na tegorocznym Notting Hill Carnival, liczby te są znikome. Kto nigdy nie uczestniczył w tym festiwalu, powinien chociaż raz uzbroić się w dobry nastrój i ostrożność, i w przyszłym roku dołączyć do jedynego w swoim rodzaju, karaibskiego karnawału w środku Londynu.
GALERIA ZDJĘĆ (Fot. Magdalena Czubińska)