W ubiegłą środę odbył się kolejny występ z cyklu koncertów przy kawie w POSK-u. Nietypowa formuła koncertu polega na tym, że widzowie zasiadają w małych grupkach przy okrągłych stolikach, przy których w przerwach koncertu mogą napić się kawy lub herbaty, zjeść ciasteczko i porozmawiać z innymi gośćmi. To była dla mnie nowość, ale jednocześnie miłe zaskoczenie, że takie wydarzenia kulturalne są organizowane.
Prowadzącą spotkanie i organizatorką koncertu była Barbara Bakst. Po krótkim przywitaniu gości, zamilkli widzowie i stukanie filiżanek, wszystko zamarło w oczekiwaniu na występ. Po chwili na scenie pojawili się oni – muzycy z zespołu Atma Duo.
Grający na skrzypach Michał Ćwiżewicz jest postacią już znaną czytelnikom Dziennika. Wirtuoz nie tylko poprzez swoje wykształcenie inżynierskie ma związek z lotnictwem – jak zauważyli zgromadzeni na sali gra również „z polotem”. Jest laureatem licznych konkursów (m.in. Eastbourne Young Soloist Competition czy BBC Young Musician Competition) i ma na swoim koncie mnóstwo sukcesów, z których największym zdaje się być przedstawienie go samej królowej Elżbiecie II. Koncertował już na całym świecie, jego wykonania można usłyszeć w BBC Radio 3, a także w rodzimym polskim radiu i telewizji. Michał pasjonuje się muzyką Podhala i oprócz koncertowania z Johnem Paulem Ekinsem prowadzi Kallisto Quartet. Ale czymże byłby uczeń, gdyby nie jego mistrz. Itzhak Rashkovsky jest od wielu lat profesorem w Royal College of Music. To wybitny pedagog, któremu Michał zawdzięcza nie tylko to, jak gra. Rashkovsky dba o całokształt swoich studentów, nie ogranicza się do przekazywania im tajników wydobywania dźwięku skrzypiec, ale również znakomicie prowadzi ich przez labirynt życia. Michał rozpoczął u niego lekcje w 2004 jako student aeronautyki, dzięki stypendium muzycznym z Imperial College. Potem ukończył podyplomowe studia w Royal College, również u Rashkovskiego (uwieńczone wygranym konkursem RCM), a od roku jest jego asystentem.
John Paul Ekins jest nie mniejszą sławą w świecie muzyki klasycznej. Tak samo jak Michał występował na wielu scenach europejskich, a także w Kuwejcie. Jego wykonania również są emitowane przez BBC. Jego międzynarodowe osiągnięcia w konkursach to 19 nagród, stypendiów i wyróżnień – nie sposób wszystkich wymienić. Jako solista występował m.in. w Royal Albert Hall, Queen Elizabeth Hall, belfast’s Ulster Hall, Birmingham’s Symphony Hall, Bucharest’s Athenaeum, praskim Martinu Hall czy Auli „Florianka” Akademii Muzycznej w Krakowie. John Paul towarzyszył Michałowi podczas Young Performers w Buckingham Palace, kiedy to poznał głowę państwa brytyjskiego.
Jako pierwszy utwór muzycy zagrali pierwszą sonatę na skrzypce Beethovena. Na 20 minut przenieśliśmy się do scenerii pełnej patosu i uniesień, w których słychać było dramatyczne rozterki twórcy. Kilka lat przed napisaniem tego utworu Beethoven zaczął tracić słuch. Czy pisząc ten utwór kompozytor spodziewał tak drastycznego rozwoju głuchoty? Być może, jakaś jego część spodziewała się tego, a inna nie godziła się z tą świadomością. Jako drugie zostały wykonane wariacje Wieniawskiego. To z kolei były prawdziwe wiersze pisane muzyką, pełne liryki i sentymentalizmu. Nie bez kozery kompozytor nazywany jest „poetą skrzypiec”.
Po przerwie historia zatoczył swoiste koło. Duet wykonał drugą sonatę, lecz tym razem Brahmsa, który był kontynuatorem osiągnięć Beethovena w dziedzinie muzyki kameralnej. Ten romantyczny utwór został zadedykowany przyjacielowi kompozytora Hansowi von Bülowi, a pierwsze jego wykonanie miało miejsce w Budapeszcie w ostatniej dekadzie zycia twórcy. Ostatnie dwa utwory to ukłon w stronę wybitnych polskich muzyków XX wieku – Lutosławskiego i Szymanowskiego. W słynnym utworze Nokturn & Tarantella, op. 28 słychać wpływy śródziemnomorskie, a dzięki mistrzowskiemu wykonaniu zespołu widzowie mogli niemal poczuć na swojej skórze gorące słońce Hiszpanii.
Widownia przyjęła koncert również niezwykle ciepło, żądając bisu gromkimi brawami. Mistrzowskim wykonaniem duetu szczególnie była zachwycona ta, dzięki której to spotkanie z muzyka mogło mieć miejsce. – Myślę, że Michał nie zawiódł i pokazał w pełni swoją wirtuozerię – powiedziała Barbara Bakst. Później dodała także, dlaczego wciąż niestrudzenie zajmuje się organizacją tego typu wydarzeń. –Czerpię satysfakcję z tego, że pomagam tym młodym ludziom dzielić się sztuką – wyznała.
Po koncercie muzycy znaleźli chwile, aby porozmawiać z fanami kameralistyki. – Wszystkie utwory, które zagraliśmy, może oprócz Lutosławskiego, to prawdziwe perły muzyki klasycznej. Przedstawiliśmy pełen wachlarz ludzkich emocji wyrażonych muzyką, dlatego bardzo cieszę się, że zostaliśmy tak miło odebrani przez widownię – powiedział Dziennikowi Polskiemu Michał Ćwiżewicz. – Koncertowanie tutaj w tym budynku POSK-u, to jak podróż w czasie – wyznał z kolei John Paul Ekins. – Lubię koncertować dla polskiej widowni, ponieważ Polacy są bardzo ekspresyjnymi i żarliwymi słuchaczami. Kocham polską muzykę, w ogóle polską kulturę. Nie bez przyczyny moja narzeczona jest Polką – dodał z uśmiechem.
Tekst i fot.: Magdalena Grzymkowska