Marta ma dopiero 23 lata, ale na swoim koncie wiele osiągnięć. Studia prawnicze w Leicester, drugi kierunek w Londynie, praca w Parlamencie Europejskim oraz polskich i brytyjskich kancelariach prawniczych… O swoich ambitnych planach niekoniecznie związanych z Wielką Brytanią opowiedziała Magdalenie Grzymkowskiej.
Jak długo jesteś w Wielkiej Brytanii?
– To jest już mój czwarty rok.
Domyślam się, że Twoja emigracja była mocno związana z wyborem kierunku studiów na zagranicznej uczelni… Czy tak było?
– Tak, zaraz po skończeniu liceum wyjechałam z Polski z zamiarem kontynuowania swojej edukacji w Anglii. W Leicester skończyłam studia prawnicze, a obecnie jestem w trakcie kolejnych na London School of Economics and Political Science w Londynie. Wspólnie z koleżanką założyłam też Stowarzyszenie Polskich Studentów na Uniwersytetach w Leicester, którego reprezentacja co roku bierze udział w Kongresach Polskich Stowarzyszeń Studenckich w UK.
Dlaczego nie chciałaś studiować w Polsce?
– Szczerze mówiąc, nie do końca pamiętam, kiedy dokładnie zdecydowałam się na wyjazd, ale na moją decyzję z pewnością duży wpływ miało dwujęzyczne liceum do jakiego uczęszczałam w Poznaniu. Oprócz zajęć językowych z native speakerami z całego świata, mieliśmy również okazję jeździć na studenckie wymiany zagraniczne. Przyjeżdżali też do nas studenci z różnorodnych zakątków na ziemi, opowiadali o swoich studiach, kulturze i podróżach. Takie spotkania bardzo nas inspirowały. Wiedziałam, że wyjazd do obcego kraju będzie większym wyzwaniem niż studia w Polsce, ale też ogromną szansą. W końcu nie od dziś wiadomo, że edukacja wyższa w Wielkiej Brytanii stoi na bardzo wysokim poziomie. Studia w UK to przede wszystkim praktyka, nauka logicznego myślenia i argumentowania. Zajęć jest stosunkowo mało, ponieważ studia w dużej mierze opierają się na samodzielnej pracy, co akurat od zawsze bardzo lubiłam.
Jakie były twoje pierwsze wrażenia po przyjeździe?
– Bardzo pozytywne, ale to głównie zasługa mojej uczelni i ludzi, których miałam okazję spotkać zaraz po przyjeździe. Od samego początku zostaliśmy otoczeni właściwą opieką, zarówno w akademiku jak i na kampusie. Byłam pod ogromnym wrażeniem podejścia wykładowców do nauczania oraz ich zainteresowania studentami. Nie sądziłam, że nawiążemy tak dobry kontakt.
Miałam też to szczęście, że zaraz po moim przyjeździe na uczelni rozpoczął się tzw. International Student Welcome Week, który jak sama nazwa wskazuje adresowany był do studentów międzynarodowych. Tak nawiązały się pierwsze przyjaźnie, które trwają do dziś.
Natomiast jeśli o samo Leicester chodzi, to jest to raczej spokojnie miasto, ale za to w dogodnej lokalizacji. Dzięki temu miałam okazję zobaczyć wiele ciekawych miejsc.
Będąc na emigracji, częściej masz do czynienia z Polakami czy z Brytyjczykami?
– Jest to dość zbalansowane środowisko. Na studiach licencjackich, w związku ze specyfiką mojego kierunku byli to głównie Brytyjczycy. Natomiast na magisterskich są to imigranci z innych krajów. Studia magisterskie nie są już tak popularne wśród Brytyjczyków. Mam też sporo znajomych z Polski, głównie dzięki Stowarzyszeniu, które założyłam wspólnie z koleżanką.
Co ci się podoba w UK, czego nie ma w Polsce?
– Odpowiedź na to pytanie po części zależy od tego, gdzie mieszkasz, w końcu trochę inne ma się wrażenia, mieszkając w industrialnym Leicester, a inne w europejskiej stolicy, jaką jest Londyn. Są jednak pozytywne aspekty codziennego życia, które odnaleźć można zarówno w dużym jak i tym mniejszym mieście. Bardzo lubię tutejsze puby. Mają niesamowitą atmosferę, której na darmo szukać w Polsce. Najbardziej jednak cenię sobie przyjazne nastawienie ludzi, których poznaję każdego dnia. Tutaj ludzie jakoś częściej się uśmiechają. Może nie jest to tak istotne jak wysoki poziom edukacji, ale z pewnością umila nasze życie, szczególnie kiedy wracasz zmęczona do domu po całym dniu zajęć a sprzedawca w sklepie z uśmiechem na twarzy pyta się jak minął Ci dzień.
Co ci się najmniej podoba w UK?
– Pogoda i jedzenie, ale to zapewne odpowiedź dość standardowa.
Jednak wróciłaś do Polski na rok…
– Po skończeniu studiów licencjackich wróciłam na rok do Polski. Chciałam zapoznać się z polskim rynkiem usług prawniczych, zdobyć większe doświadczenie i na tej podstawie zdecydować czy zostaję w Polsce na stałe. Oferta studiów magisterskich na London School of Economics and Political Science, którą otrzymałam na początku tego roku, przeważyła jednak szalę i od września jestem z powrotem w UK.
Gdzie jest obecnie twój dom: w Polsce czy Anglii?
– W tej kwestii nic się nie zmieniło, Polska jest moim domem i myślę, że zawsze tak będzie, nawet w przypadku, kiedy fizycznie mnie tam nie ma. W końcu to właśnie w Polsce się urodziłam i wychowałam. Tam mam najbliższą rodzinę i znajomych. Pewnych rzeczy nie da się po prostu przenieść.
Zatem chciałabyś wrócić do Polski?
– To dość trudne pytanie, a odpowiedź uwarunkowana jest w dużej mierze od możliwości, jakie pojawią się w najbliższym roku. Po ukończeniu studiów zostanę najprawdopodobniej w Londynie i zdobędę odpowiednie kwalifikacje prawnicze. Nie wykluczam jednak powrotu do Polski w przyszłości. Myślę, że jako prawnik z zagranicznymi kwalifikacjami mogłoby być to ciekawe doświadczenie. Miałam już okazję pracować z angielskimi prawnikami w znanej brytyjskiej kancelarii w Warszawie. Bardzo podobała mi się ta praca.
Za czym najbardziej tęsknisz, będąc w Wielkiej Brytanii?
– Poza rodziną i znajomymi? Tęsknię za zimą w Poznaniu, latem w Warszawie, Półwyspem Helskim i polską kuchnią. Chociaż na to ostatnie może znajdzie się rada. Odkryłam ostatnio w Londynie zupełnie nową restaurację serwującą polskie specjały.