24 grudnia 2013, 10:06 | Autor: admin
Kolędowanie z braćmi Golec
Golec uOrkiestra/ Fot.: Z Archiwum Golec uOrkiestra
Golec uOrkiestra/ Fot.: Z Archiwum Golec uOrkiestra

O znanych i mniej znanych beskidzkich zwyczajach bożonarodzeniowych z Łukaszem i Pawłem Golec rozmawia Paweł Filuś.

 

Jak wyglądają przygotowania do świąt Bożego Narodzenia u braci Golec?

Łukasz Golec: Zazwyczaj okres przedświąteczny wypełniony jest u nas pracą. Koncertujemy, nagrywamy świąteczne programy i przygotowujemy się do Sylwestra, co wiąże się z próbami, przymiarkami, wyjazdami itp.

Paweł Golec: Tak właśnie było w tym roku, kiedy to od ponad trzech miesięcy przygotowywaliśmy się do koncertu kolęd na Jasnej Górze dla TV Polsat. Po raz pierwszy w historii, telewizja komercyjna została zaproszona przez władze klasztoru Paulinów do zrealizowania wyjątkowego koncertu w bazylice, która jest świeżo po remoncie. Efekt muzycznych przygotowań zaskoczył nas samych. Graliśmy w wyjątkowym miejscu, z wyjątkowymi gośćmi, na dodatek w doborowym towarzystwie. Na scenie wystąpiliśmy wspólnie z chórem Gospel Rain z Lublina, z kwartetem dętym, gościnnie z Agatą Szymczewską (najlepszą polską skrzypaczką, zwyciężczynią konkursu skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego) oraz z podopiecznymi Fundacji Braci Golec. Myślę, że ten koncert pozostanie w sercach i pamięci widzów przez długi czas.

Ł: Więc jeśli pyta się pan o bardziej przyziemne domowe przygotowania, to, jak widać, nie można zbytnio na nas polegać (śmiech).

 

W wigilijny wieczór, gdy wszystko jest przygotowane i zabłyśnie pierwsza gwiazdka siadamy do stołu. Jakie tradycyjne beskidzkie potrawy wigilijne pojawią się u Państwa na wieczerzy?

– P: Groch z fasolą, fasola z kaszą, sałatka jarzynowa, barszcz na zakwasie. Nie może też zabraknąć śledzia w śmietanie z ziemniakami i uwspółcześnionego karpia.

– Ł: Tak naprawdę, w Wigilię wszystko ma niezwykły smak. Począwszy od zupy grzybowej na wywarze z rybich głów, skończywszy na kompocie z suszonych owoców czyli z tzw. piecorek.

 

W kulturze górali beskidzkich, podczas łamania się opłatkiem nie zapominali oni i o zwierzętach. Czy jest to kultywowane po dziś dzień?

– P: Oczywiście, że jest. Po odkrojeniu tzw. piętki chleba, najstarszy w rodzinie, a zazwyczaj był to tata, żłobił środek i wkładał do niego kolorowy mały opłatek dla zwierząt.

– Ł: Kiedyś w dzieciństwie mieliśmy gospodarstwo, więc zwyczaj ten był czymś normalnym. Tak samo, jak kosz z warzywami, pod stołem, aby był dobry plon, czy pieniądze pod obrusem, aby w przyszłym roku ich nie zabrakło… wiele z tych tradycji kultywujemy, a opłatek wędruje do naszego jedynego zwierzaka jakiego mamy – do labradora Bacy.

 

Beskidzka pastorałka „Oj maluśki, maluśki” stała się ukochaną kolędą papieża Jana Pawła II. W Państwa repertuarze oprócz tej przepięknej pastorałki są również i inne…

– P: Do tej pory wydaliśmy trzy płyty kolędowe. W 2001 wyczerpany już nakład „Święta z Golec uOrkiestrą”, w 2005 „Nieziemskie Granie dla Ciebie Panie”, a w 2009 pierwsza nasza płyta DVD „Koncert live kolęd i pastorałek”. W sumie na tych płytach znajduje się kilka autorskich pastorałeczek jak „Łokarynki, fujarecki”, „Przysiadło słonko” czy „Pastuszkowie bracie mili”.

– Ł: Tematyka kolędowa to bliski nam temat, ponieważ sami zaczynaliśmy kolędowanie od 4 roku życia… Co roku chodząc z kolędą, po rodzinie i znajomych stwierdziliśmy, że jak wydamy płytę z kolędami to nie będziemy musieli już chodzić (śmiech).

 

Po wieczerzy przed północą większość górali idzie na Pasterkę. Jak wyglądają obecnie góralskie Pasterki w Beskidach?

– P: Najsłynniejsza Pasterka jest ta w Żabnicy, gdzie zjeżdżają się muzykanci i kapele góralskie z całych niemal Beskidów. Zazwyczaj to 100 osób, więc gdy wszyscy naraz zagrają, to nie powiem, ale idą ciary po plecach (śmiech).

 

Polacy na emigracji są Państwu bliscy w czasie okresu bożonarodzeniowego. Zespół Golec uOrkiestra w ubiegłe święta koncertował w Stanach Zjednoczonych…

– Ł: Tak i zamierzamy powtórzyć ten sukces w styczniu 2014.

– P: Zaraz po nocy Sylwestrowej wyjeżdżamy na dwutygodniowe tournée kolędowe za ocean. Szczegóły na naszej www.golec.pl.

 

Podczas gdy nasi brytyjscy przyjaciele siadają do świątecznego obiadu, by delektować się upieczonym indykiem, w Beskidach rozpoczyna się okres kolędowania. Czy tradycja kolędników z gwiazdą, turoniem i szopką jest nadal praktykowana?

– P: Jak najbardziej! Na szczęście ta tradycja jest żywa. Imponująco wyglądają zwłaszcza te grupy kolędnicze, które naprawę przygotowują się do tego z sercem.

– Ł: Przez mój dom przez święta przewija się z pięćdziesiąt grup kolędniczych. Jedni wchodzą, drudzy wychodzą, każdemu trzeba dać dychę, dwie. Albo i co innego, jak kolędnik starszy (śmiech).

– P: W górach jest takie powiedzenie „kto śpiewa pieśni religijne, ten podwójnie się modli”. Myślę, że ono w pełni oddaje sens wspólnego kolędowania. To niczym wspólna modlitwa, uwielbienie Boga, a zarazem piękna tradycja.

– Ł: Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie świąt bez śpiewania kolęd. Dla mnie to naturalne i oczywiste. Trzeba też dodać, że wspólne śpiewanie kolęd czy pastorałek łączy pokolenia. Warto pielęgnować ten piękny polski zwyczaj i przekazywać go młodym adeptom.

 

Oprócz tradycyjnych „atrybutów” beskidzkiego kolędnika znajdziemy również i bat. Skąd ten zwyczaj?

– Ł: Zwyczaj dotyczy bardziej skomplikowanego zjawiska kolędowego, jakim są Dziady Żywieckie. Przyznam się szczerze, że nie znam genezy tego zwyczaju trzaskania z bata, ale jest imponujący. Przypomina wystrzał, huk broni palnej. W okresie Godów Żywieckich odbywa się nawet konkurs strzelania z bata.

 

W drugi dzień Świąt wspominamy św. Szczepana. Jakie zwyczaje tego dnia panują w Beskidach?

– P: Wiadomo, sypanie księdza owsem z chóru… (śmiech), oraz kolędowanie zwłaszcza młodych kawalerów po domach potencjalnych partnerek i obsypywanie każdego zakamarka posprzątanego na święta ich domu.

– Ł: Podobno im bardziej obsypany dom, tym bardziej warta tego dziewczyna…

– P: Ziarna owsa można było nawet znaleźć podczas porządków wiosennych… Za łóżkiem, w szafie i w każdym kącie…

 

Okres Bożego Narodzenia wśród górali to również i czas wróżb na nadchodzący rok. Jakie są najbardziej znane beskidzkie kabały?

– P: Jest wiele zwyków i mitów dotyczących Bożego Narodzenia. Wiadomo, że to okres magiczny, święty czas, stąd przypisywało mu się wiele znaczeń. Jednym z nich było wierzenie, że gdy w Wigilię jako pierwsza odwiedzi dom starsza kobieta, to niestety rok zapowiada się pechowo…

– Ł: Hm… wiele prawdy jest zawartych w wierzeniach ludowych, ale może nie we wszystkie trzeba wierzyć? Chociaż, w zeszłą Wigilię pierwszym kolędnikiem u mnie w domu był młody chłopak, a to dobrze wróży..(śmiech)

– P: I wywróżyło… Nie możemy narzekać, ten rok był naprawdę pomyślny dla nas pod względem zawodowym i prywatnym też. Rozpoczęło się zwycięską premierą w Opolu, kiedy to nasz singiel promujący płytę „The best of Golec uOrkiestra” pt. „Młody maj” zgarnął aż 4 nagrody. Później w dzień wydania płyty dowiadujemy się, że nakład został wysprzedany (co jest wielkim sukcesem) i rok kończymy takim miłym podsumowaniem… Koncert kolęd i pastorałek na Jasnej Górze. Myślę, że te 15 lat na scenie to czas, który dał nam wiele satysfakcji i radości. Z wielką nadzieją wchodzimy w Nowy Rok, bo on też przyniesie nam kilka ciekawych wydarzeń – ale szczegóły wkrótce.

„The best of Golec uOrkiestra” pt. „Młody maj” zgarnął aż 4 nagrody.  Fot.: Z Archiwum Golec uOrkiestra
„The best of Golec uOrkiestra” pt. „Młody maj” zgarnął aż 4 nagrody. Fot.: Z Archiwum Golec uOrkiestra

 

W czasie gdy wszyscy składamy sobie życzenia jak brzmiałyby góralskie powinszowania specjalnie dla Czytelników Dziennika Polskiego od Braci Golec

– P: To może wpierw wersja „łogólno”. Wszystkim czytelnikom Dziennika Polskiego życzymy zdrowych, pogodnych, radosnych i spokojnych świąt. Zgody, zrozumienia i miłości w akompaniamencie polskich niepowtarzalnych kolęd!

– Ł: Byście byli zdrowi i weseli jako święci Anieli cały Bozy rok. I coby Wos nie bolało w boku, kroku, ani łoku na tym Nowym Roku! Tak to Boze dej!

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_