Tę nazwę, nieszczególnie udaną, przyjęliśmy jako tymczasową, dla grupy entuzjastów z pięciu organizacji, skupiających ludzi, których 70 lat temu wiatr historii zawiał w niegościnne strony byłego ZSSR, dziś umownie nazywane „Sybirem”, choć geograficznie o wiele szersze. Jak wiadomo, przez wiele lat w Polsce Ludowej, a i poza nią, pisało się i mówiło wiele o okrucieństwach, których Polska doświadczyła ze strony Niemiec nazistowskich. O okrucieństwach wschodniego sąsiada nie mówiło się wiele. Teraz sytuacja się zmieniła, przyszła moda na Sybiraków. Postanowiliśmy z niej skorzystać, aby opowiadając o przeżyciach z naszej młodości, przybliżyć naszej młodzieży ten mniej znany odcinek historii Polski. Jesteśmy bowiem ostatnimi świadkami historii, a lada dzień i nas zabraknie. Specjalnie zależało nam na przekazaniu tych wspomnień młodszemu pokoleniu, młodzieży ze szkół sobotnich i harcerstwa oraz nowej Polonii, co się częściowo udało.
10 lutego 2010r., w 70. rocznicę pierwszej deportacji obywateli Polskich do ZSRR, na scenie teatru w POSK-u wystawiliśmy dwa seanse „Spotkania ze świadkami historii”. Przy pomocy zespołu folklorystycznego „Orlęta”, występów trzech szkół sobotnich, małej grupy harcerskiej i wielu skrzętnie zebranych przezroczy, staraliśmy się przedstawić radosne piękno polskich Kresów; tragiczny, lecz pełen przygód okres zesłania i bohaterskie wysiłki wielu osób, by modlitwą, nauką, piosenką i tańcem przywrócić nam utracone dzieciństwo. Działaliśmy pod patronatem śp. prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, który był jednym ze świadków historii w naszym spektaklu i otworzył dwutygodniową wystawę w galerii POSK-u.
Miała to być impreza jednorazowa, ale nie chciała umrzeć śmiercią naturalną i przerodziła się w szereg dalszych spotkań. O powtórzenie jej w szczuplejszym formacie poprosiła nas parafia NMP Matki Kościoła na Ealingu. Było to wyjątkowo miłe spotkanie, wielu widzów, przeważnie z nowej Polonii, nie chciało się rozejść po spektaklu, dopominając się więcej informacji. Podobne spotkanie zrobiliśmy w Sali Malinowej POSK-u na zaproszenie Koła Członków Indywidualnych Zjednoczenia Polskiego. Zaczęły nas zapraszać londyńskie Szkoły Przedmiotów Ojczystych, niektóre po dwa razy. Pierwsza z nich – szkoła im Mikołaja Reja na Chiswicku, której uczniowie brali udział w widowisku, tak się przejęła opowiadaniami Romka Wernika i moimi, że nakręciła filmik o chłopcu, który z Rosji dostał się do Indii, i dostała drugą nagrodę na festiwalu szkolnych krótkometrażówek, zorganizowanym przez Chocolate Films. Szkoła im. Tadeusza Kościuszki na Ealingu zapraszała nas dwa razy; jej uczniowie reagowali spontanicznie, niektórzy ocierali łzy w smutnych momentach, a śmiali się z nami w tych weselszych. Serdecznie przyjęła nas szkoła im. Chodkiewicza na Croydon; nawet małe dzieci oglądały z zainteresowaniem naszą wystawę. W szkole konsulatu im. Lotników Polskich na Swiss Cottage młodsze dzieci musiały wyjść wcześniej, bo przyszli po nie rodzice. Ubawiło nas, gdy jedno z nich wróciło z rodzicami, bo nie pozwoliło się zabrać do domu przed końcem spotkania.
W ciągu tych trzech lat odeszło od nas trzech członków: świetny gawędziarz Romek Wernik, oraz dwaj doskonali organizatorzy Jasiek Siedlecki i Karol Huppert; ubyło też parę osób z powodu choroby. Ale stara gwardia się nie poddaje; staramy się sprostać zaproszeniom w miarę możności. I wielką radość sprawia nam, gdy przypadkiem spotkane nieznajome dzieci wołają: „– O jej, czy to pani mówiła w naszej szkole o tych śmiesznych nogach?” „A jak się nazywał ten pan co mówił o budziku, który dał enkawudziście?”.
8 marca 2014 r., urządzamy następne spotkanie w Sali Teatralnej POSK-u pod hasłem „1943-1944 lata niespełnionych nadziei”. Bo były to lata, gdy po opuszczeniu sowieckiej niewoli wydawało się nam, że jesteśmy w drodze do wolnej Polski, o którą walczyli nasi ojcowie i starsi bracia w I i II Korpusie Wojska Polskiego. Dla tej Polski uczyliśmy się pilnie nie tylko w obozach cywilnych i szkołach kadeckich w Afryce, Indiach, Palestynie, ale nawet w wojsku; dla Niej zbieraliśmy siły, energię i różne umiejętności; o niej śpiewaliśmy przy harcerskich ogniskach w cieniu mang i drzew palmowych. A po drodze, w tych egzotycznych krajach, mieliśmy trochę przygód, czasem zabawnych. O tym chcemy opowiedzieć, to pokazać na zdjęciach i w piosence. I chcemy również przekazać, jak odbieraliśmy dochodzące do nas wieści o znalezieniu grobów oficerów polskich w Katyniu; o walkach naszych żołnierzy pod Monte Cassino, o Powstaniu Warszawskim.
2014 to rok wielu rocznic i obchodów. Mamy nadzieję, że nasze spotkanie będzie skrótowym wprowadzeniem – bez długich przemówień, w formie wizualnej, łatwiejszej do odebrania. Już kilka szkół sobotnich i jednostek harcerskich zgłosiło swój udział i pomoc w zrealizowaniu programu, czekamy na dalsze zgłoszenia.
Hm Danuta Pniewska