W ostatni wtorek miał miejsce w Ambasadzie RP recital Magdaleny Filipczak, polskiej skrzypaczki bardzo uznanej w świecie muzycznym. „Imponuje mi swoją muzyczną dojrzałością w każdej zagranej frazie, świetnym opanowaniem instrumentu oraz szeroką scalą barw, jakie jest w stanie z niego wydobyć. Współpracuje z głęboką wrażliwością i cudowną koncentracją, która wciąga słuchaczy” – powiedział o niej Clive Greensmith, wiolonczelista z Tokio String Quartet, profesor na Manhattan School of Music w Nowym Jorku.
Magdalena jest wszechstronnie uzdolnionym muzykiem, nie tylko gra na skrzypcach, ale również uczy się śpiewu. Jest także laureatką wielu międzynarodowych konkursów i muzycznych stypendiów. Bierze też udział w festiwalach na całym świecie. Występowała w Wielkiej Brytanii (między innymi w Wigmore Hall, Barbican Hall, St Martin in the Fields) oraz innych scenach Europy, a także w Południowej Afryce, Kanadzie i USA. Jej nagrania emitowały światowe i narodowe rozgłośnie radiowe i telewizyjne, w tym BBC Radio 3. Jednym z jej największych osiągnięć jest stypendium Ministerstwa Kultur i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska”. Pod koniec lutego ukaże się jej debiutancka płyta, na której znalazły się utwory polskich i angielskich kompozytorów.
Ale kim byłby skrzypek, gdyby nie jest akompaniator? Oczywiście, recitale na skrzypce solo mają miejsce, jednak przy tej okazji akompaniator, byl bardzo ważny. Magdalenie towarzyszył Viktor Bijelovic, równie wybitny i nagradzany pianista serbskiego pochodzenia. I on ma na swoim koncie wiele spektakularnych sukcesów, a wśród nich największym jest dwukrotny koncert dla księcia Karola – w Buckingham Palace z okazji 50. urodzin księcia i na inaugurację Tent of Peace w St Ethelburga’s w Londynie. Ponadto koncertował na wielu europejskich scenach, a także występował w radiu i telewizji.
Podczas koncertu w Ambasadzie RP Magdalena grała na znakomitym, oryginalnym instrumencie słynnego XVIII-wiecznego włoskiego lutnika, Nicola Gagliano. Zabytkowe skrzypce pochodzą z 1732 roku. Koncert był okazją do tego, aby usłyszeć niesamowity dźwięk tego instrumentu. Impreza ta też miała na celu zachęcenie inwestorów do spełnienia marzenia Magdaleny, jakim jest zakup tych wyjątkowych skrzypiec.
Koncert zaczął się od mocnych i dość złożonych melodii autorstwa Eugène Ysaÿe – „Kaprys na temat walca Saint-Saëns”. Nieprzypadkowo Magda wybrała ten utwór. Z tym kompozytorem wiąże się ciekawa legenda, o spełnieniu której marzy każdy początkujący muzyk. Według niej młody Eugène, który dorastał w rodzinie rzemieślników i pracował jako kowal, sam wykonał swój pierwszy instrument z drewna znalezionego w lesie. Od tamtej pory grywał często w rodzinnej wiosce, a mieszkańcy nie mogli wyjść z zachwytu dla jego umiejętności. Pewnego dnia przyszedł do niego nieznajomy podkuć konia. Zobaczył wiszącą na ścianie wiolę i powiedział mu, że widział, jak bardowie grali na dworze hrabiego na innym, nowym instrumencie zwanym skrzypcami. Od tamtego czasu Ysaÿe marzył o skrzypcach. Pewnej nocy przyśniła mi się kobieta, uosobienie piękna i miłości, Bienthline. Podeszła do niego i ucałowała go. A gdy się obudził zamiast swojej starej wioli znalazł nowiutkie skrzypce, które swoim pięknym głosem potrafiły wyrazić najskrytsze emocje człowieka. Te emocje było słychać w wirtuozerskim wykonaniu Magdaleny.
Po tym wyrazistym wstępie nastąpiło rozrzewnienie za sprawą sentymentalnego utworu Edwarda Elgara – Salut d’amour. Potem muzycy zagrali walc Brittena i kaprys Kreislera. Nie zabrakło także polskiego akcentu – duet wykonał „Taniec góralski” z baletu „Harnasie” Karola Szymanowskiego. Zapewnie nie jednemu na widowni Polakowi zakręciła się łza w oku na te dźwięki przywodzące na myśl rodzime, polskie góry.
Druga część koncertu została zdominowana przez polskie nazwiska. Kolejnym utworem był Nokturn cis-moll Fryderyka Chopina wydany pośmiertnie. Prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalna melodia polskiego kompozytora, znana z mediów nawet laikom w kwestii muzyki poważnej została zaaranżowana na skrzypce przez wirtuoza Nathana Milsteina. I znowu myśli zgromadzonych uciekły w ojczyste strony, tym razem do Żelazowej Woli i warszawskich Łazienek, gdzie zdarzało się im zapewne słuchać utworów Chopina.
Na zakończenie muzycy wykonali utwór znacznie bardziej radosny – Poloneza koncertowego D-dur Henryka Wieniawskiego. Pełen skrajnych emocji i wzruszeń występ doceniła zachwycona publiczność, która trzy razy domagała się bisów. Zarówno obecny na sali ambasador Witold Sobków i konsul Tomasz Stachurski byli bardzo zadowoleni z występu.
Również muzykom bardzo podobała się możliwość zagrania w polskiej ambasadzie.
– Wystąpiłam w londyńskiej ambasadzie po raz pierwszy. Jestem niezmiernie wdzięczna Konsulatowi oraz Ambasadzie za wspaniałą organizację całego wieczoru, a także Florianowi Leonhardowi za użyczenie skrzypiec. Ze względu na zwiększającą się liczbę profesjonalnych koncertów moim marzeniem byłoby móc grać na takim instrumencie regularnie. Byłoby to możliwe, jezeli udałoby mi się znaleźć inwestorów i zachęcić do wzięcia udziału w syndykacie, który umożliwiłby nabycie tych skrzypiec. Zabytkowe instrumenty musza być regularnie i w odpowiedni sposob grane przez profesjonalnych muzyków by móc zachować, a nawet polepszyć jakość swojego dźwięku. Skrzypce są jak wino, z wiekiem coraz lepsze! – tłumaczyła Magdalena.
– Koncertowałem już z Magdą w Polsce dwa lata temu, więc miałem okazję się przekonać, że Polacy są ciepłym i przyjaznym narodem. Ostatni wieczór przypomniał mi o tym. Z Magdą gram od 3 lat i bardzo sobie cenię tę współpracę. Możliwość tworzenia muzyki z innymi ludźmi i wzajemnego uczenia się od siebie wzajemnie jest naprawdę ekscytujące, nie wspominając o tym, że też często pełne śmiechu! – powiedział po koncercie Victor.
Duet będzie można wkrótce usłyszec także 16 lutego w Red Hedgehog (Highgate).
Magdalena Grzymkowska
Monica
Świetny koncert! Magdalena grała tak pięknie! Myślę ze, akompaniament nie był wystarczająco dobry dla niej.
Sophia
Nice article.
Great performance from Magda but rather dry playing from the pianist.