W ostatnią niedzielę, jak co roku w kwietniu, Polonia w Londynie uczciła pamięć zamordowanych w Katyniu w 1940 roku. Tym razem uroczystości odbyły się już na początku kwietnia ze względu na planowane na koniec miesiąca uroczystości związane z kanonizacją Jana Pawła II.
Obchody rozpoczęła uroczysta msza święta w kościele św. Andrzeja Boboli, a następnie przedstawiciele Polonii zebrali się na cmentarzu w Gunnersbury zdobnym w wiosennie rozkwitające drzewa. Zmienna pogoda i przelotne deszcze nie przestraszyły uczestników, pragnących oddać hołd zmarłym. Pod pomnikiem, którego trudna historia jest dobrze znana emigrantom, zebrało się więcej Polaków niż w poprzednich latach.
Uroczystość prowadził prezes Fundacji SPK Czesław Maryszczak, który poprosił obecnego ambasadora RP Witolda Sobkowa, aby zabrał głos jako pierwszy.
– Katyń jest symbolem cierpienia, ale także podejmowania nieustających wysiłków o prawdę i sprawiedliwość, którą jesteśmy winni tysiącom Polaków jeńców więzień i obozów NKWD podstępnie zamordowanych strzałem w tył głowy. Wyjątkowo wstrząsający mord dokonany prze z związek sowiecki na polskich obywatelach pozbawił Polskę elity, która tworzyła podstawy państwowości II RP. Wiemy dobrze, jak bardzo ich brakowało w kolejnych latach i dziesięcioleciach, podczas trudnego marszu do wolnej Polski – mówił ambasador o tragedii, jaką na swojej drodze napotkał naród polski. Przy tej wzniosłej okazji nie mogło zabraknąć również komentarza na temat samego pomnika, który jest nie tylko symbolem pamięci, ale również niezłomności Polaków. – Pomnik, wokół którego się dzisiaj gromadzimy, jako pierwszy w Europie Zachodniej został wzniesiony w hołdzie ofiarom zbrodni katyńskiej dzięki uporowi i wysiłkowi polskiej emigracji niepodległościowej oraz grupie oddanych brytyjskich przyjaciół. Polski pomnik w Londynie wzniesiony przez polską emigrację niepodległościową tryumfuje nad kłamstwem i hipokryzją– dodał na koniec.
Następnie minutą ciszy zgromadzeni uczcili pamięć poległych. Modlitwę w ich intencji wygłosił rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii ks. Stefan Wylężek.
– Gromadzimy się na cmentarzu pod pomnikiem upamiętniającym ofiarę złożoną na ołtarzu ojczyzny. Naszą modlitwą ogarniamy wszystkich, których groby znajdują się na cmentarzach całego świata, a także których ciała spoczywają w dalekich nieznanych po dziś dzień miejscach. Wszyscy oni oczekują zmartwychwstania oraz naszej modlitewnej pamięci – mówił podniosłym głosem ksiądz rektor, dodając na koniec symboliczne słowa „Chryste, który przyjedziesz nagradzać żywych i umarłych, zmiłuj się nad nami”. Po tych słowach zebrani odśpiewali pieśni „Zwycięzca śmierci” i „Otrzyjcie już łzy płaczący”, których alegorycznego przekazu nikt nie musiał tłumaczyć.
Na koniec odśpiewano hymn Polski i Wielkiej Brytanii, po czym obecne przy pomniku sztandary zostały wyprowadzone. Uroczystość dobiegła końca, uczestnicy powoli zaczęli się rozchodzić. Wśród nich byli młodsi i starsi, harcerze i kombatanci. Między innymi była też Małgorzata Niwczyk, która swymi refleksjami podzieliła się z „Dzienikiem”:
– Ja byłam wywieziona na Sybir w 1940 roku. Mój ojciec o mały włos nie zginął w Katyniu. Cudem przeżył, dotarł do armii generała Andersa i walczył pod Monte Cassino. Inni nie mieli tyle szczęścia. Wiele naszych znajomych potraciło ojców, mężów i braci. To dla mnie osobiście bardzo bolesna rocznica. Do wszystkich dzisiaj obecnych żywię ogromną wdzięczność za to, że pamiętają – mówiła drżącym głosem, nie kryjąc wzruszenia. Małgorzata Niwczyk jest instruktorką z głównej kwatery harcerek w Wielkiej Brytanii. Podkreśliła również rolę harcerstwa w krzewieniu wiedzy na temat historii Polski i podtrzymywaniu języka polskiego u urodzonych w Wielkiej Brytanii.
– Uczymy patriotyzmu i przekazujemy tę miłość do ojczyzny, w której nie przyszło nam żyć, ale o wolność której walczyliśmy – podsumowała.
Mówiła też o tym reprezentantka młodego pokolenia ZHP, Alicja Parol, hufcowa z hufca Bałtyk na terenie Londynu, która uczestniczyła w uroczystościach po raz osiemnasty.
– Zaczęłam chodzić na takie uroczystości jako dziecko, jak tylko zostałam harcerką. Czczenie historii i pamięci o zmarłych w Katyniu wpisuje się w program organizacji. Dzięki takim wydarzenie, młodzież zapoznaje się z historią, o której normlanie nie uczy się w szkole brytyjskiej, a także nawet w niektórych przypadkach w polskiej. Musimy pielęgnować w nich pamięć historii, ponieważ świadkowie tych wydarzeń odchodzą – tłumaczyła z przejęciem.
Innym obecnym na obchodach przedstawicielem Polonii nowej generacji był Jerzy Byczyński z Partiae Fidelis. Wyznał, że historia pomnika przypomina mu historię Polski, w czasie której wielokrotnie Polacy musieli wyrazić swój sprzeciw, aby dać świadectwo prawdzie.
– Cieszy mnie też, że coraz więcej osób bierze udział w tym wydarzeniu, jednak moim zdaniem jest nas wciąż zbyt mało. Popatrzmy jak inne narody pielęgnują pamięć o swojej historii. Życzyłbym sobie i nam wszystkim, aby to miejsce było ważnym punktem na mapie Londynu, na miarę na przykład Marszu Żywych mniejszości żydowskiej – dodał Byczyński.
– Bardzo się cieszę, że było tylu młodych Polaków, bo w Londynie emigracja niepodległościowa zawsze była od początku, tymczasem musimy dbać o podtrzymanie tej piękniej tradycji. Zbieramy się tu co roku i myślę, że będziemy się zawsze zbierać bez względu na to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii i w Polsce – podsumował uroczystość w krótkiej rozmowie z „Dziennikiem” ambasador Witold Sobków.
***
Po oficjalnym zakończeniu uroczystości miały miejsce jeszcze dwa inne wypadki, które nie umknęły uwadze zgromadzonym. Grupa młodych wyskandowała kilkakrotnie „Bohaterom cześć i chwała” oraz „Raz sierpem raz młotem, czerwoną hołotę”. Część zgromadzonych była oburzona. Młodzi uczystnicy uroczystości mieli w planach również rozwieszenie podobnego w formie i wyrazie banera, jednak odwiedzono ich od tego pomysłu.
Ostatnim akcentem dnia było złożenie kolejnych wieńców pod pomnikiem przez Wiktora Moszczyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Limited, któremu towarzyszyli delegaci tej organizacji.
– W imieniu 20 niezależnych kół SPK składamy kwiaty w hołdzie poległym w Katyniu – powiedział oficjalnie Moszczyński. Organizacja była obecna podczas głównych obchodów, jednak jej członkowie wraz ze sztandarami stali na uboczu i nie zostali wymienieni podczas ceremonii składania kwiatów.
– Koła SPK nie otrzymały pozwolenia wniesienia sztandarów do kościoła św. Andrzeja Boboli. Podobnie nie byliśmy zaproszeni do składania wieńców, dlatego złożyliśmy je po uroczystości. Nie rozumiemy tego, z bólem i oburzeniem przyjęliśmy tę decyzję zwłaszcza, że przyjechaliśmy z daleka – powiedział Tomasz Kaźmierski z koła nr 309 w Southampton. Oprócz niego byli obecni reprezentanci dwóch innych kół SPK, z Leicester i Rugby.
– Ja od 18 lat jestem w SPK. Nasze koło ciągle istnieje i będzie działać, póki żyję – dodał Władysław Krauze z Rugby.
„Dziennik” zapytał Barbarę Orłowską, wiceprezesa Fundacji Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, organizacji, która była organizatorem uroczystości o powód takiego przebiegu uroczystości katyńskich:
– Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii zakończyło swoją działalność. Cel jaki miała ta organizacja został osiągnięty w 1990 roku, kiedy Polska odzyskała suwerenność. W 1992 roku odbył się symboliczny zjazd kombatantów w Warszawie i od tej pory wiadome było, że stowarzyszenie będzie się zamykać. Jednak niektóre koła zbuntowały się, nie złożyły także swoich sztandarów tak, jak zrobili inni i założyli prywatną spółkę, chcą dalej funkcjonować. Fundacja SKP odżegnuje się od tej działalności, dlatego w oficjalnych obchodach nie znalazło się dla nich miejsca – powiedziała Orłowska.
– W naszej organizacji zawsze był porządek, hierarchia i koleżeńskość. Nawet jeżeli w pewnych kwestia zdania były różne, zawsze dochodziło się do porozumienia. W tym przypadku większość zadecydowała zakończyć działalność. Pan Moszczyński powinien to uszanować – dodała wiceprezes Fundacji SPK.
Jak widać po przytoczonych powyżej wypowiedziach spór jest żywy i przybiera kolejne formy. Obie grupy stoją przy swoich racjach. Dyskusja na ten temat toczy się w środowisku już od miesięcy.
Jednak cmentarz na Gunnersbury nie może być miejscem do tego rodzaju ostentacji. Tę uwagę – przy okazji rocznicy, która przez lata łączyła naszą społeczność – pozostawiamy pod rozwagę obu stron konfliktu.
Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska