Podczas ostatniego spotkania w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego po raz kolejny udowodniono, że Polska to nie tylko kraina leżąca nad Wisłą, lecz także kraj, który żyje w sercach Polaków rozsianych po najdalszych zakątkach globu. Do Londynu zawitał bowiem ksiądz, który do stolicy Wielkiej Brytanii przybył, jak sam się wyraził, cytując papieża Franciszka, z końca świata – z Argentyny.
Właśnie dlatego ważne jest to, aby podtrzymywać pamięć o kulturze polskiej w Ameryce Południowej, bo niebawem nie będzie nikogo, kto mógłby ją przekazać kolejnym pokoleniom.
– My wszyscy tworzymy historię. Jedni ją zapisali, inni odeszli, nie pozostawiając po sobie śladu. Jednak trzeba te ślady odszukać i zachować. Na tym polega nasza misja i praca w archiwum – mówił ksiądz Herkulan Wróbel, który od 47 lat mieszka w Argentynie.
Archiwum w Martin Coronado, które istnieje od 1949 roku, posiada w swoich zbiorach wszelkie dokumenty, ulotki, prasę, listy, książki, dzienniki, pamiętniki i zdjęcia świadczące o obecności Polonii w Argentynie. Zbiory są zebrane w ponad 1500 teczkach w 28 działach. Właśnie działalności i zawartości archiwum poświęcił swój wykład ksiądz Herkulan.
Z prelekcji wynikało także, że u potomków przedstawicieli emigracji język polski zanika. – Poprzez polskie szkoły, nabożeństwa i harcerstwo staramy się przekazywać im tę wiedzę, co nie jest łatwe bo pochodzą z mieszanych związków – opowiadał ksiądz.
Mówił także o kontaktach z kościołem katolickim w Argentynie. – Księża argentyńscy bardzo sobie cenią polskich duchownych. Rozpowszechniamy niektóre polskie zwyczaje, jak na przykład pierwsza komunia święta obchodzona przez cały tydzień, roraty lub uroczyste msze święte z okazji pierwszych piątków – tłumaczył.
Jedna ze słuchaczy zauważyła, że wymieniając prowincje i miasta, w których osiedlali się Polacy, ksiądz nie wspomniał o szczególnie jej bliskiej – San Louis, gdzie spędziła 40 lat życia.
– Argentyńczycy byli bardzo przychylni, przyjęli mnie jak swoją. Szczęśliwie ułożyło się tam moje życie. Tam też urodziła się moja córka – powiedziała.
Tą córką była Elena Leticia Mikusinski, obecnie konsul generalny Argentyny w Londynie, również obecna na sali. – Jestem pierwszą Argentynką pochodzenia polskiego, która weszła do argentyńskiej służby dyplomatycznej, gdzie służę już 30 lat– mówiła konsul płynną polszczyzną. Języka przodków nauczyła ją babcia. To był jedyny sposób, żeby się z nią komunikować, ponieważ nigdy nie nauczyła się języka hiszpańskiego. Następnie konsul szlifowała swoje umiejętności w harcerstwie. Jej oświadczenie przyjęto brawami.
– Te brawa należą się mojej mamie, która pilnowała mnie, żebym się uczyła i dbała o to, abym mówiła po polsku – powiedziała.
Później w rozmowie z „Dziennikiem” wyznała, że w 1985 roku zrobiła dodatkowo kurs języka i kultury polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wcześniej studiowała na katolickim uniwersytecie w Cordobie prowadzonym przez jezuitów, a kardynał Bergoglio, obecny Ojciec Święty, był jednym z jej wykładowców.
– Płynie we mnie krew narodów dwóch papieży. Jestem z tego bardzo dumna – dodała.
Ksiądz, który znał dwóch papieży
Jako jedno nieuniknione pytanie z sali było, czy ksiądz Herkulan zna obecnego papieża.
– Mało tego, że znam. Znam również jego siostrę, która gościła jakiś czas temu u nas w zakonie! – mówił wywołując poruszenie. – Oprawialiśmy razem msze święte, między innymi tę z okazji Dnia Emigranta w katedrze w Buenos Aires, czy w niedzielę Miłosierdzia Bożego. Jako człowiek był zawsze bardzo pogodny, uprzejmy, pełen pokory. Jak się żegnał, to mówił zawsze „Módl się za mnie”. I wygłaszał bardzo krótkie kazania – powiedział z uśmiechem.
Od kiedy Bergoglio został papieżem, ksiądz już niejednokrotnie opowiadał w mediach tej znajomości. Historia zatoczyła koło, bo przed laty, gdy na konklawe wybrało Karola Wojtyłę, udzielał takich samych wywiadów, tylko na temat papieża-Polaka, z rąk którego przyjął święcenia kapłańskie. – Pytano mnie wtedy, jakim będzie papieżem. Powiedziałem, że pewnie takim samym, jakim jest człowiekiem. Lubi jeździć po świecie, więc jestem pewien, że będzie dużo podróżował. I faktycznie tak było – skwitował.
Podróżnik i fan czterech kółek
„Dziennik” zapytał też o pierwsze wrażenia księdza Herkulana po przyjeździe do Argentyny.
– Byłem zachwycony! Taki wyjazd za granicę to była nobilitacja – mówił. Na pytanie czy tęskni za krajem, odpowiada, że nieszczególnie. – Zawsze byłem ciekawy świata. Jak po 10 latach jechałem do Polski, to odbyłem 5-tygodniową autobusową podróż z Argentyny do Kanady i stamtąd samolotem do Europy. Chciałem przywieźć do kraju zdjęcia, żeby mieć się czym pochwalić! – mówił z uśmiechem.
Z księdzem Herkulanem do Londynu przyjechał także ojciec Olaf Bochnak, misjonarz z Buenos Aires. W Argentynie żyje od 9 lat.
– Zostałem wysłany przez przełożonych, ponieważ jest wielka potrzeba polskich księży w Argentynie. Mało kto zgadza się na taką emigrację, a wieloletni księża wracają do Polski ze względu na wiek i stan zdrowia – tłumaczył. Jego praca polega na ścisłej współpracy z Polakami, przede wszystkim kombatantami, którzy opowiadają mu historie swojego życia i przewozi do archiwum ich pamiątki.
– Na początku byłem załamany, w Polsce kościoły pełne, a tu – puste ławy. Ale największa radość jest z tego, że ci którzy jeszcze zostali, czekają na księdza, chcą, żeby uczył ich dzieci i wnuki języka polskiego, potrzebują mszy w języku polskim – mówił.
Ksiądz Olaf wyznał także „Dziennikowi”, że spotyka się też z polskim kierowcami podczas rajdu Dakar. – To wszystko dzięki mojemu przyjacielowi, Rafałowi Sonikowi. Polscy rajdowcy potrzebowali wsparcia duchownego, dlatego odprawiłem dla nich mszę, potem spotkaliśmy się na wino i tak się zaczęło. Teraz za każdym razem, jak jest organizowany rajd w Argentynie, spotykam się nimi na starcie w Buenos Aires lub na trasie – wspominał. Na zakończenie dodał, że sam też jest fanem sportów motorowych. Bardzo lubi jeździć na quadach.
Magdalena Grzymkowska