09 czerwca 2014, 10:00 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Diamentowe gody u Konopnickiej

Dokładnie we wrześniu 1953 r. w prywatnym mieszkaniu pp. Lubomirskich miała miejsce pierwsza lekcja języka polskiego. Uczestniczyło w niej 8.dzieci, a pierwszą nauczycielką była Danuta Pniewska, która uczyła dzieci nie tylko języka polskiego, ale przede wszystkim miłości do ojczyzny. W krótkim czasie wybrano także prezes komitetu – Elżbietę Łubieńską. A kilka tygodni później szkołę, która zdążyła już zmienić swoją siedzibę z prywatnego mieszkania na instytucję brytyjską, odwiedził gen. W. Anders w towarzystwie swojej córki – wówczas kilkuletniej Ani. Właśnie przyprowadził ją na pierwsze lekcje…

Takie były początki PSS im. M. Konopnickiej na Willesden Green. Dzisiaj szkoła obchodzi swój kolejny, okrągły jubileusz, tym razem 60-lecie.

Przede wszystkim promowanie polskości.../ Fot. Malgorzata Bugaj-Martynowska
Przede wszystkim promowanie polskości.../ Fot. Malgorzata Bugaj-Martynowska

Po latach, Ci którzy od samego początku związani byli z tworzeniem szkoły na Willesden Green, wspominają, że jej początki były trudne, brakowało funduszy, miejsca, ale nad wszystkim górował ogromny entuzjazm i wola tworzenia czegoś, co będzie służyło kolejnym pokoleniom, co spowoduje, że mowa polska będzie miała szansę trwać, a na Wyspach wychowywać się będą pokolenia Polaków, których dumą będzie znajomość i posługiwanie się polszczyzną.

– Jako mała dziewczynka byłam bardzo nieśmiała i muszę przyznać, że niechętnie chodziłam do polskiej szkoły. To było tak dawno temu, że niewiele zachowałam wspomnień z tamtego okresu, ale dobrze pamiętam, że do szkoły zaprowadzała mnie moja niańka, Janina Gołębiowska. Ona też siedziała obok mnie w klasie. Mój ojciec, generał W. Anders, zaglądał przez okno do klasy aż do momentu, kiedy nauczycielka poprosiła go żeby odszedł, bo przy jego obecności było jej trudno prowadzić lekcję. To były początki szkoły tej szkoły… Dzisiaj gratuluje 60-lecia i składam pracownikom szkoły życzenia wszelkich sukcesów na przyszłość – wspominała Anna Maria Anders.

– Byłem uczniem szkoły w latach 90. W 1998 r. zdałem egzamin z języka polskiego na poziomie A-Level. Bardzo miło wspominam ten czas i swoją nauczycielkę Siostrę Paulę, z którą utrzymuję kontakt do dziś. Miło też wspominał ks. Leszka Gołębiowskiego, który wówczas przygotowywał nas do Sakramentu Bierzmowania. Uczęszczanie do polskiej szkoły to z jednej strony edukacja, a z drugiej poznanie wielu ludzi, z którymi przyjaźnie przetrwały do dziś – powiedział Bartosz Nowak, manager POSK.

 

Ku nowym czasom…

3 października 1953 r. już w angielskiej szkole St Magdalene School polska szkoła rozpoczęła swoją działalność pod pieczą dyrektorki – B. Szulc, która miała wówczas pod swoją opieką zaledwie 56 dzieci. Od tamtego czasu minęło już 60 lat i szkoła im. M. Konopnickiej liczy 10-krotnie więcej uczniów, wiele się wydarzyło i wiele zmieniło. Świadczą o tym wspomnienia nauczycieli, rodziców i absolwentów, zdjęcia oraz zapisane karty szkolnych kronik. Już za kilka tygodni edukację w placówce zakończy kolejne pokolenie Polaków, nowi chętni właśnie zostali wpisani na listy uczniów na przyszły rok szkolny. Jednak zanim zadzwoni kolejny wrześniowy dzwonek, warto zatrzymać się na chwilę i przypomnieć to wszystko co złożyło się na dzieje szkoły. Jest ku temu wyjątkowa okazja, Diamentowy Jubileusz.

Przed nami wystawa, bal i specjalnie na tą okazję wydana „Jednodniówka”, nie zabraknie też wyjątkowych gości, którzy 7 czerwca odwiedzą szkołę. Organizatorzy – dyrekcja, zarząd, nauczyciele i rodzice, zapowiadają, że jedną z prawdziwych niespodzianek będzie wizyta prawnuczki patronki szkoły, która specjalnie na ten dzień zdecydowała się przyjechać do Londynu.

– Nie przypuszczałam, że będę świadkiem i uczestnikiem 60. Jubileuszu. Jednak jak każdy z jubileuszy, także i ten skłania do wspomnień i refleksji. Moje pierwsze spotkanie z polską szkołą na Willesden Green miało miejsce w 1982 roku, kiedy przyprowadziłam moją córkę Monikę do przedszkola. Zajęcia odbywały się wówczas w budynku angielskiej szkoły na Pound Lane, a kierował nią Ignacy Płonka. Pamiętam moje zaskoczenie, jak zobaczyłam dużą grupę dzieci i młodzieży, a jeszcze większe z powodu towarzyszących im rodziców. Po roku przebywania w szkole i z racji moich kwalifikacji, pan Płonka zaproponował mi pracę nauczyciela języka polskiego w klasie pierwszej, którą poprowadziłam aż do klasy siódmej – tak wspominała początki pracy w placówce Aleksandra Przybyła-Ferrara, która mówiąc o pracy w szkole, podkreślała, jak duże znaczenie ma dla niej fakt, że młodzi ludzie chcą przychodzić do szkoły, że chętnie uczą się języka polskiego, sięgają po wiedzę o kraju ich przodków, ale też kraju, w którym zdaniem Aleksandry Przybyły-Ferrary – być może przyjdzie im żyć.

Na majówce.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Na majówce.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Grażyna Ross, obecna dyrektor szkoły podkreślała, że zmienił się aspekt pracy nauczyciela, zmienia się też struktura jej społeczności, szkolna atmosfera, podręczniki i programy nauczania, a także kadra pedagogiczna i zarządy kół rodzicielskich, ale niezmienna pozostaje idea, na którą składa się wierność polskim korzeniom i fakt, że mimo że na obczyźnie, to nadal jesteśmy cząstką Polski. – Dzisiaj w roku Diamentowego Jubileuszu mam za sobą prawie 15 lat pracy w szkole. Jest to wystarczająco duża perspektywa czasowa, aby docenić ogrom pracy włożonej przez fundatorów i ich następców w dzieło istnienia tej szkoły. Bez ich zaangażowania w życie placówki oraz woli kształtowania młodego pokolenia w duchu polskich tradycji narodowych i religijnych, szkolnictwo na emigracji straciłoby rację bytu – powiedziała Grażyna Ross.

– Pracę w PSS na Willesden Green rozpoczęłam we wrześniu 2001 r., ucząc klasę zerową. Od tego czasu wiele zmieniło się w szkole, chociażby to, że zmieniliśmy siedzibę, zmieniła się też liczba uczniów, która wzrosła prawie 5-krotnie. Wówczas moja klasa zerowa liczyła 9 uczniów, dziś mamy 3 klasy zerowe liczące po 20 uczniów. Coraz więcej jest uczniów, którzy świetnie mówią, piszą i czytają po polsku. Miło jest patrzeć jak „nasze” dzieci dorastają, zdają egzaminy GCSE, AS i AL oraz kończą edukację w szkole z najlepszymi wynikami. W tym roku mamy 4 maturzystów, którzy byli z nami aż od przedszkola. Wiele się zmienia i zmieniać będzie, ale to co się moim zdaniem nigdy nie zmieni się, to zaangażowanie naszych nauczycieli w swoją pracę, chęć by nauczyć dzieci języka polskiego – mówiła Monika Sawicka-Wolna, z-ca dyrektora ds. klas młodszych.

– Moją przygodę z polską szkolą na Willesden Green rozpoczęłam w styczniu 2002 roku. Pamiętam, jak ówczesny prezes Komitetu Rodzicielskiego Maria Sochacz zaproponowała mi posadę nauczyciela historii. Byłam w „siódmym niebie”, bo nie sądziłam, że na obczyźnie, będę mogła kontynuować swoją pasję i będę poznać takie historyczne osoby jak Irena Anders, czy ostatni prezydent RP na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski. Funkcję z-cy dyrektora do klas starszych objęłam w roku 2009. Ucząc historii i geografii w klasach 4-AL. Miałam przyjemność współpracować z większością nauczycieli i uczniów naszej szkoły. Dzięki temu lepiej rozumiałam problemy i potrzeby danych klas – powiedziała Monika Jaworska, która w przygotowaniach do jubileuszu podjęła się wspólnie z Moniką Sawicką-Wolną przygotowania wystawy.

– Będzie można ją obejrzeć w sobotę 7 czerwca 2014 r. w sali Queens Park Community College. Na wystawie prezentowane będą zdjęcia od czasów powstania szkoły, aż po dzień dzisiejszy, a także konkursowe prace naszych uczniów. Cześć wystawy poświęcona będzie artykułom prasowym o naszej szkole, a także kronikom szkolnym, które systematycznie uzupełniane są przez nauczycieli i rodziców z Komitetu Rodzicielskiego – mówiła Monika Jaworska.

 

Nic bez Was, rodzice…

Nie byłoby szkoły, gdyby nie wspólny wysiłek – dyrekcji, nauczycieli i rodziców. To dzięki im wszystkim szkoła może trwać, rozwijać się i wychodzić na przeciw coraz nowym potrzebom uczących się w niej dzieci. To wyzwanie, jak mówią ludzie związani z jej bytem, ale jednocześnie podkreślają, że właśnie to wyzwanie warte jest wielu poświeceń, bo przecież stanowi inwestycję w przyszłość ich dzieci. Szkoła ich zdaniem, to mała namiastka polskości, a cosobotnie spotkania, stają się pretekstem do budowania więzi na długie lata zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych.

– Jubileusz 60-lecia szkoły skłania do przemyśleń i refleksji. 60 lat temu, niewielka grupa rodziców rozpoczęła piękną historię naszej szkoły, a my dzisiaj staramy się kontynuować ich dzieło najlepiej jak potrafimy. Choć szkoła powstała w zupełnie innej rzeczywistości jej zadania i cel nie zmieniły się. Staramy się, aby nasze dzieci miały możliwość poznania języka polskiego, polskiej historii, zwyczajów i tradycji.

Praca w Komitecie Rodzicielskim nie jest łatwa, należy pamiętać, że jest to dla nas rodziców dodatkowy etat, często bardzo czasochłonny i realizowany z dużym poświeceniem. Aby zachęcić dzieci i młodzież do kontynuowania nauki w naszej szkole, staramy się wychodzić poza ramy standardowej edukacji organizując szereg zajęć pozalekcyjnych oraz przedsięwzięć kulturalnych. Choć jest to ciężka praca, to jednak daje nam wiele satysfakcji i z przyjemnością obserwujemy jej efekty. A dowodem na to, że trudno jest się z nami rozstać, są nasi absolwenci, którzy zostają u nas wolontariuszami. To napawa nas optymizmem i daje siłę do dalszej pracy – powiedziała Małgorzata Sędzielewska prezes Komitetu Rodzicielskiego w szkole na Willesden Green.

 

Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_