Słoneczny poranek z bardzo dobrą prognozą pogody na resztę dnia, parking wypełniony samochodami i autobusami, tak, że trudno o miejsce dla spóźnialskich, już z daleka rozbrzmiewająca muzyka, w powietrzu unoszące się setki baniek mydlanych i niecodzienny widok polskich rodzin.
Z kocykami, koszykami wypełnionymi jedzeniem, z dziecięcymi wózkami i nawet psami… wszak to też członkowie rodzin. W takiej ilości, że trudno o podobne miejsce na Wyspach, w którym Polacy tak ochoczo i licznie się gromadzą.
A do tego grill z prawdziwymi hot-dogami, popcorn, biała i różowa wata cukrowa oraz dmuchane zamki, a nad wszystkim czuwał ogromny smok. Prawdziwa radość dla dzieci! Szkoda, że na taką skalę tylko raz w roku, ale za to przy jakiej okazji…
W sobotę 21 czerwca polskie rodziny zjechały się do Laxton Hall. Powód był wyjątkowy, bo odbywał się tam Wesoły Dzień Polskiego Dziecka, organizowany wspólnymi siłami Polskiej Misji Katolickiej na Anglię i Walię oraz Polskiej Macierzy Szkolnej. W tym roku wydarzenie miało charakter jubileuszowy, ponieważ odbyło się już po raz dziesiąty. Pieczę nad wydarzeniem sprawowała sama prezes PMS – Aleksandra Podhorodecka.
W czerwonej koszulce z napisem „Komenda” nadzorowała przebieg imprezy, którą można było już od momentu powitania uznać za bardzo udaną.Zdecydowanie wrażenie robiła imponująca ilość dzieci – uczniów polskich szkół sobotnich ubranych w kolorowe koszulki opatrzone logotypem swoich placówek, którzy przyjechali razem ze swoimi opiekunami. Wśród nich byli oczywiście stali bywalcy, którzy do Laxton przyjeżdżają co roku i już od pierwszych wrześniowych sobót, dopytują się swoich nauczycieli, czy i w tym roku szkolnym ich polska szkoła zorganizuje wyjazd na to wydarzenie.
Coroczna wyprawa do Laxton wrosła w tradycję wielu szkól uzupełniających, niektóre z nich na stałe wpisały ją do szkolnych kalendarzy jako wydarzenie niemal obowiązkowe, w którym społeczność szkolna powinna uczestniczyć. „Bo nie ma szkoły bez Laxton i Laxton bez szkół” – mówiła jedna z mam, jednocześnie nauczycielka repezentująca w Laxton jedną ze szkół.
Wśród nich są takie, które na rynku brytyjskim funkcjonują od wielu lat i zdążyły już wychować niejedno pokolenie młodych Polaków, ale w tym roku nie zabrakło również tych, które przyjechały po raz pierwszy do Laxton, aby właśnie w tym miejscu uczcić swoją pierwszą rocznicę działalności i w ten sposób zatriumfować swój wybór – przynależność do PMS, poprzez uczestnictwo i poparcie dla wydarzenia przeznaczonego przede wszystkim dla dzieci.
„Tutaj zaczyna się polska szkoła”
Tak brzmiało hasło na banerze jednej ze szkół sobotnich, która ustawiła go tuż przed szkolnym namiotem. I nie trzeba się długo zastanawiać, aby przyznać rację twórcom hasła, ponieważ cały cykl imprez i program w Laxton przygotowany jest specjalnie z myślą o dzieciach, mając na względzie przede wszystkim ich integrację i edukację.
To miejsce spotkań na prawdziwym wiosennym pikniku, na który umawiają się zaprzyjaźnione z sobą rodziny. Te przyjaźnie w wielu przypadkach zrodziły się jeszcze w Polsce, ale wiele z nich, zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych, bierze swój początek w Laxton. Sprzyja temu atmosfera i wspólny cel, a nade wszystko wspólnie spędzony czas wypełniony atrakcjami dla dzieci.Były więc liczne konkursy i turniej szachowy, wyścigi i gry, dmuchane zamki i karuzela, dla ambitniejszych konkurs recytatorski, dla tych którzy lubią zabawy sportowe – wyścigi w workach i bieg ze skakanką, PMS zadbała również o stoisko księgarni organizacji. Można więc było zaopatrzyć się w publikacje Macierzy, albo jak kto woli, w cepeliowskie upominki. Jednak najdłuższa kolejka, ponoć jak zwykle, była do kucyków i koni…
Trzeba było stać w niej blisko godzinę, a potem jeszcze bywało, że odczekać na swoją kolej półgodziną przerwę, ale było warto. Nasze dzieciaki w siodłach prezentowały się wyśmienicie. Niektóre, przeważnie te, które podobne doświadczenia mają już za sobą, poruszały się z prawdziwą gracją, wiele z nich cierpliwie do kolejki ustawiało się ponownie, bo przecież taka gratka nie zdarzy się szybko. A ci, którzy chcieli odpocząć, chociaż żal było każdej chwili, biegli do swoich szkolnych namiotów. Było ich na kilkuhektarowej łące wiele, bo przecież każda ze szkól miała tam swój przystanek i punkt zbiorczy.Zabawa była pyszna. Po całym dniu konkursów, wyścigów i licznych atrakcji, jednym słowem wielkiej frajdy, trudno było wyjeżdżać, szczególnie dzieciom… Niektóre z nich z Laxton wyjeżdżały z łezką w oku, a to ze zmęczenia, a to dlatego, że to już koniec zabawy.
Teraz już pozostało nam tylko czekać kolejny rok na następny Wesoły Dzień Polskiego Dziecka. A na pytanie „Dziennika”, czy warto było przyjechać i czy dzieci chciałyby wybrać się tutaj ponownie, milusińscy odpowiadali zgodnym chórem: „Tak!”
Jedna pięciolatka wyznała nawet, że „kocha Laxton i chciała by tutaj spać, bo wtedy nie będzie musiała tak długo czekać…”. Na szczęście wakacje za pasem i znów pora na zabawę i odpoczynek. A do Laxton wrócimy za rok, organizatorzy pewnie lada moment zaczną myśleć o przyszłorocznej imprezie i oczywiście organizować sztab wolontariuszy, bo bez nich nic by się nie mogło udać. Gorące podziękowania należą się również im, bo kiedy w sobotę późnym popołudniem Laxton opustoszało, dla wolontariuszy prawdziwa praca dopiero się zaczęła. My dorośli, postarajmy się im następnym razem pomóc. Wystarczy tylko przestrzegać zasad regulaminu, który podczas wydarzenia widnieje na frontowej ścianie Domu Spokojnej Starości i przypomina w trosce o ład i bezpieczeństwo, o tym co najważniejsze.
Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska