Od razu uspokajam czytelników. Nie będzie o żadnych objawieniach, matkach boskich, pielgrzymkach ani innych cudach. Będzie o wakacyjnym życiu tu i teraz. Lipiec i sierpień to dość nerwowe miesiące w życiu każdej redakcji. Kaśka zapowiedziała swój urlop już w maju.
– Szefie, wyjeżdżam na 4 tygodnie za granicę, służbową komórkę zostawiam w szafie, więc proszę się nie trudzić, bo i tak nie odbiorę.
Krzysiek nie idzie na żadne kompromisy, bo choć wakacje spędza w domu, to znaczy nie dosłownie w mieszkaniu, ale po prostu nigdzie nie wyjeżdża, jednak nie chce przyjść do pracy na prośbę szefa, powiedzmy na godzinkę, żeby pomóc osamotnionym kolegom i koleżankom.
– Co to za problem – wścieka się kierownik. – Mógłby przyjść na chwilę i pomóc, godzina go przecież nie zbawi. Popracuje tylko do piętnastej i jeszcze będzie mieć pół dnia wolnego dla siebie.
Ale Krzysiek nie jest już naiwny i dobrze wie, że „wpaść tylko na godzinę” oznacza, że straci co najmniej 6-8 godzin. Poza tym wyślą go w delegację do miasta na końcu województwa, bo nie ma nikogo innego, kto pojechałby napisać reportaż.
Tak więc praca w mediach nie jest lekka, a czas urlopów jeszcze trudniejszy. Dlatego najlepiej spakować się, wyłączyć telefon, komputer zostawić w domu i wyjechać w siną dal, na spotkanie z piękną pogodą, gdzieś nad ciepłą wodę, do spokojnego miejsca. Najlepiej do ciepłych i odległych krajów. W tym roku jakoś tak się składa, że ciepłe kraje przyjechały do Polski i nigdzie nie trzeba wyjeżdżać, bo od dwóch miesięcy Polska jest najcieplejszym krajem Europy. Co ja mówię, nawet najgorętszym krajem Europy, jeśli weźmiemy pod uwagę atmosferę polityczną panującą w regionie. I pomyśleć, że wszystko wzięło się z powodu jabłek… Właściwie nie powinniśmy się dziwić, że między Polską a Rosją panują takie wojenne nastroje z powodu bojkotu naszych jabłek na wschodzie. Przecież już trzy tysiące lat temu wybuchła wojna z powodu jednego głupiego jabłka. Facet, który ją wywołał, nazywał się Władimir Władimirowicz Parys i był księciem Troi. Młody władca, żądny wrażeń i pięknych kobiet, swoim działaniem sprowokował krwawą wojnę trojańską. A wszystko z powodu jabłka, którym obdarował najpiękniejszą kobietę. Co było potem, doskonale pamiętamy: Parys porwał piękną Helenę, co wywołało słuszny gniew jej rodaków. Ziomkowi
Ale miało być o wakacyjnych cudach, więc na koniec cud z tegorocznych wakacji: podchodzi do mnie Cyganka w mocno już zaawansowanym wieku emerytalnym i zagaja: „Może byś tak młody człowieku (o, bardzo mi schlebiła tym „młodym”) wspomógł pieniążkiem kobietę w ciąży?” Tak sobie myślę, że gdyby w tym wieku zaszła w ciążę, to żaden datek nie byłby potrzebny, bo sędziwa kobieta dostałaby milion dolarów nagrody za taki medyczny cud!
Andrzej Kisiel
Johnny Cloudy
Po to jest urlop, żeby zapomnieć o pracy – w tym roku nawet na parę dni udało mi się zapomnieć jaki był dzień tygodnia. Lepiej, żeby atmosferę podgrzewało słońce a nie ogień! Czytałem, że akcja jedzenia jabłek w Polsce była nieźle nadmuchana – może czas zakwalifikować mitologię grecką do grona lektur nieobowiązkowych? 🙂