W nastrojowość tegorocznych jesiennych i zimowych dni wpisały się daty szczególnie ważne dla polskiego losu. 11 listopada obchodziliśmy 96 rocznicę niepodległości, bowiem to właśnie tego dnia po 123 latach niewoli Polacy odzyskali wolność. Zaś 13 grudnia minęła 33 rocznica wprowadzenia stanu wojennego, który zniewolił obywateli, spowodował ofiary śmiertelne, internowania, wzmocnił cenzurę nałożoną na wolną myśl i słowo. Dramat tamtych czasów wpisał się w pamięć historyczną Polaków. I wydawać by się mogło, że społeczeństwo polskie docenia dzisiaj wszystko to, co przyniosło wolność krajowi w 1918 roku, która potem brutalnie została mu odebrana i świadome jest także dobrodziejstw płynących dla Polski z odzyskania wolności 25 lat temu. Wtedy bowiem obalono komunistyczny reżim, zniewalający umysły i serca Polaków i rozpoczęto budowę demokracji. Wydawać by się mogło także, iż pozostające w historycznej pamięci przeżycia związane ze stanem wojennym i zapamiętana euforia radości powyborczej, gdy wybory w Polsce w 1989 roku wygrała opozycja, docenienie wielostronnego rozwoju wolnego kraju, nawet ze wszystkimi jego nieopanowanymi jeszcze deficytami napawać może dumą, ale też w imię dobra prowokować do krytycznej refleksji, poszukującej środków naprawczych. Na pewno taka postawa obywateli jest niezbędna wobec wielkich wyzwań, które państwo polskie musi podejmować każdego dnia, chcąc rozwiązywać problemy swojej egzystencji i uznania w świecie. Tymczasem konflikty demonstrowane w przestrzeni publicznej nierzadko brutalnością zachowań werbalnych i pozawerbalnych, rozbrzmiewająca wokół mowa nienawiści, agresywne zachowania przedstawicieli różnych środowisk, od kibiców, a raczej „kiboli” po różnego rodzaju ekstremistów, do awanturników, nacjonalistów zabijają człowieczą duchowość, raniąc jej poczucie narodowej tożsamości. Słowem można uskrzydlić człowieka, ale można go zabić i zniszczyć wszystko to co stworzył. Słowa tworzą pewną rzeczywistość, one nie są bezkarne. Na przykład, jeśli ktoś mówi o wojnie, która się toczy w Polsce, to choć tej wojny nie ma, on tę wojnę przygotowuje i stwarza (…) to słowo implikuje słowo wróg. Gdy mówię, że z kimś mam konflikt, to nie muszę go traktować jak wroga, mogę go traktować, jak przeciwnika politycznego, ideowego, ale kiedy mówię słowo wojna, to tam już przeciwników nie ma, tam są wrogowie. Dlatego taka retoryka jest tak strasznie niebezpieczna – komentuje słowo pobrzmiewające dziś w przestrzeni publicznej wybitny humanista, prof. Michał Głowiński, autor znakomitych opracowań „Marcowe gadanie”, czy „Nowomowa po polsku”. To wielce poruszające, że właśnie po odzyskaniu wolności w przestrzeni publicznej tak silnie, jakże często brutalnie, dramatycznie i niebezpiecznie zarazem pobrzmiewają słowa nienawiści.
Ale może Święta Bożego Narodzenia choć na chwilę przerwą ten nienawistny „jazgot”, by wokół nas i w nas samych zabrzmiały słowa radości i miłości. I jak mówi współczesny poeta, Eligiusz Dymowski:
choć raz w życiu poczuć że jest się kochanym
i niech nie zabraknie okruchów dobroci co
spadają z opłatka z gorącym życzeniem
tak świątecznie…
A tak niezapomniany ksiądz – poeta, Jan Twardowski wyjaśniał nam wszystkim istotę Świąt Bożego Narodzenia:
Dlaczego jest Święto
Bożego Narodzenia (…)
Dlatego, żeby podawać
sobie ręce. Dlatego, żeby
uśmiechać się do siebie.
Dlatego, żeby sobie
Przebaczać
Chce przekonywać autor tej poezji swego czytelnika do wyrażania trudnej zgody na życie, ucząc jednocześnie wiary i miłości, prowokując, by umieć zachwycać się Bogiem i kochać człowieka. To w strofach tej poezji, w której wiele fraz odnosi się do Świąt Bożego Narodzenia, jej twórca zwraca się do swoich czytelników, by pozostając w wierze, uznawali fakt rodzenia się Boga jako człowieka takiego, jak my. Mówi przecież także i o tym, że Bóg miał lata dziecinne, matkę, osiołka Betlejem, a w swoim ziemskim życiu wyrzekł się władzy i majestatu, cieszył się i cierpiał. Poetyckie obrazy w artystycznych kreacjach Twardowskiego nieustannie łączą świat boski i ludzki, poszukując miejsca dla ludzkiego zrozumienia, pokory i miłości, jednocześnie uwrażliwiając na życiowe ubóstwo i powierzchowność, w przypadku braków w ludzkiej duszy miejsca na Boga. Ksiądz poeta uznaje Boże Narodzenie za największe święto człowieka. Boże Narodzenie to przecież czas miłości i przebaczenia, to także czas żalu za wykroczenia przeciw miłości, których należy żałować. Oby w ten czas słowo stało się słowem miłości. Bo jak mówi Ewangelia św. Mateusza (12. 36): na podstawie słów będziesz potępiony i na podstawie słów będziesz uniewinniony. Niech w Wieczór Wigilijny zabrzmią słowa miłości, niech zamilkną słowa nienawiści, w których czai się zło…, niech zamilkną na zawsze, a Święto Bożego Narodzenia niechaj obdarzy nas miłością, wiarą i nadzieją.
Ewa Lewandowska-Tarasiuk