25 czerwca 2015, 13:43 | Autor: Jarosław Koźmiński
Zawdzięczamy tak wiele tak nielicznym

Tradycja i dziedzictwo – zapowiedział Sqn Ldr James Tenniswood otwierając polskim dziennikarzom drzwi do Polish Lounge w bazie lotniczej RAF Northolt. – Jesteśmy w sali upamiętniającej wkład polskich lotników w Bitwę o Anglię, to duża atrakcja dla odwiedzających naszą bazę gości i to zarówno dla brytyjskich Polaków, których bliscy walczyli w II wojnie światowej, jak i lokalnych mieszkańców Northolt i Ruislip, którzy zawsze tłumnie przybywają tu podczas Dni Otwartych Northolt.

Miniona sobota była właśnie takim Dniem Otwartym bazy Królewskich Sił Powietrznych, a niepowtarzalną okazję przyniosły obchody stulecia (!) słynnego podlondyńskiego lotniska.

Northolt na swój sposób kojarzy się z Polską. Choć pewno nieliczni wiedzą o bohaterstwie polskich pilotów stacjonujących na lotnisku, to wielu zna pobliski Pomnik Poległych Lotników Polskich, a już każdy wjeżdżając do Londynu od zachodu widział …znak drogowy z napisem Polish War Memorial i słyszał tę nazwę w niemal codziennych komunikatach radiowych o „korkach” w tej części A40.

Hurricane i Spitfire nie doleciały, ale biało-czerwona szachownica na dwupłatowym staruszku też napawała dumą
Hurricane i Spitfire nie doleciały, ale biało-czerwona szachownica na dwupłatowym staruszku też napawała dumą

***

Wybombarduję Anglię z wojny” – obiecał Hitlerowi dowódca Luftwaffe marszałek Hermann Goering. Bitwa o Anglię rozpoczęła się 10 lipca 1940 roku. Niemcy rzucili do niej początkowo około 2500 samolotów.

Niemieckiej sile RAF mógł przeciwstawić około 900 myśliwców, głównie typu „Hurricane” i „Spitfire”, stacjonujących na lotniskach w całym kraju, oraz kilkaset bombowców. Przy produkcji myśliwców – miesięcznie blisko 500 sztuk – głównym problemem RAF był brak pilotów. Wobec zagrożenia niemieckiego Brytyjczycy postanowili wprowadzić do walki sojuszniczych lotników. W Bitwie o Anglię w ponad 20 dywizjonach brytyjskich uczestniczyło łącznie 85 polskich pilotów myśliwskich. W końcu lipca w Leconfield utworzony został pierwszy na ziemi brytyjskiej polski dywizjon myśliwski, oznaczony numerem 302. A od początku sierpnia właśnie w Northolt przygotowywał się do walki Dywizjon 303.

30 sierpnia 1940 roku podczas lotu treningowego Dywizjonu 303, por. pil. Ludwik Paszkiewicz zauważył samoloty niemieckie. Odłączył od szyku i zestrzelił bombowiec Dornier Do 17. Po wylądowaniu otrzymał naganę i pochwałę. Sukces por. pil. L. Paszkiewicza spowodował 31 sierpnia 1940 roku decyzję Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego RAF o uznaniu Dywizjonu 303 jako operacyjnego i skierowanie go do dyspozycji 11. Grupy Lotnictwa Myśliwskiego RAF.

Już w pierwszych dwóch tygodniach walk Dywizjon 303 wykazał się znakomitymi osiągnięciami bojowymi – 57 zwycięstw powietrznych – przy nieznacznych stratach własnych.

W Bitwie o Anglię, zakończonej w końcu października 1940 roku, w dwóch polskich dywizjonach oraz w ponad 20 dywizjonach brytyjskich, walczyło 145 polskich pilotów myśliwskich. W okresie kulminacji Bitwy Polacy stanowili 13 procent pilotów myśliwskich pierwszej linii. W październiku ten udział wzrósł nawet do 20 procent. Luftwaffe straciła 1733 samoloty, w tym 1437 (83 procent) zestrzelonych przez lotnictwo myśliwskie. Około 10 procent z nich zniszczyły Dywizjony 302 i 303 oraz Polacy z jednostek brytyjskich.

Przewodnikiem po tamtych czasach był „Dziennikowi” płk Andrzej Jeziorski, a rozmowie towarzyszyły znamienna wypowiedź Churchilla: Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym…

To słowa jak najbardziej słuszne – mówił płk Jeziorski. – Gdyby w ówczesnej sytuacji wojennej lotnictwo niemieckie opanowało niebo nad Wielką Brytanią, to nie ulega wątpliwości, że doszłoby do inwazji, co zmieniłoby przebieg wojny, miałoby wielki wpływ na losy, historię Europy i świata. Bitwa o Anglię była bardzo ważnym zwycięstwem królewskiego lotnictwa. A my, Polacy, mamy w tym swój udział – podkreślił płk Jeziorski.

Na komentarz, że słowa Churchilla usłyszałem po raz pierwszy czytając działającą na wyobraźnię młodego chłopca książkę „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera – i miało się wówczas wrażenie, że Churchill to właśnie Polakom dziękował…– na ów komentarz płk Jeziorski odpowiedział rzeczowo: – Rozumiem uniesienia młodości, ale fakt jest taki, że stanowiliśmy zaledwie 7 procent w siłach RAF-u.

Jednakże owe siedem procent miało osiągnięcia znacznie lepsze niż niejedne brytyjskie siedem? – „Dziennik” nie dawał za wygraną.

W stulecie Northolt na pamiątkę: mjr Adam Ostrowski i Danuta Bildziuk
W stulecie Northolt na pamiątkę: mjr Adam Ostrowski i Danuta Bildziuk

Jeżeli chodzi o wkład naszego jednego dywizjonu, który rzeczywiście miał największą ilość zwycięstw, to jest to prawda. Ale w ogólnym, całościowym obrazie rzecz ma się inaczej. Nie wpadajmy w przesadę czy samo zachwyt. Przyczyniliśmy się do zwycięstwa RAF-u, a Niemcy ponieśli dotkliwą porażkę. I to chyba jest najbardziej istotne. To wówczas miało wielkie znaczenie dla wszystkich Polaków, gdziekolwiek by nie byli – zaakcentował płk Andrzej Jeziorski.

***

Udział 145 polskich pilotów myśliwców w Bitwie o Anglię, którzy walczyli zarówno w polskich dywizjonach 302 i 303, jak i w dywizjonach brytyjskich, jest źródłem prawdziwej dumy dla Polski i dla polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii. Spośród ogólnej liczby pilotów z krajów alianckich Polacy stanowili drugą co do wielkości grupę po Brytyjczykach. Jesteśmy zaszczyceni, że nasz projekt może pomóc upamiętnić ich ofiarę «za naszą i waszą wolność»” – mówił zapowiadając projekt #BoBPoles ambasador RP w Londynie Witold Sobków.

Sam projekt #BoBPoles realizowany będzie przez polską ambasadę w ciągu kolejnych miesięcy w ramach obchodów 75. rocznicy Bitwy o Anglię. Pomysłem autorów na Northolt był przylot dwóch historycznych samolotów z czasów Bitwy o Anglię: Hurricane na tę okoliczność przemalowany został w barwy Dywizjonu 303 a Spitfire – Dywizjonu 317. Gratulując pomysłodawcom idei warto wspomnieć, że Hurricane opatrzono w numer boczny RF-E P3700, co odnosi się do samolotu o tym numerze pilotowanego m.in. przez Kazimierza Wünsche (jego córka przybyła na Dzień Otwarty do Northolt). Natomiast Spitfire to jeden z nielicznych już oryginalnych samolotów używanych przez polskich pilotów. Za sterami tej maszyny siedział płk Franciszek Kornicki – ostatni żyjący dowódca polskiego dywizjonu z czasów wojny. Tu wspomnieć trzeba, że blisko 99-letni płk. Franciszka Kornickiego przyleciał na Dzień Otwarty samolotem (!), a przywitał go na lotnisku osobiście dowódca bazy Northolt płk. lotn. Andy Bacon.

Dowódca bazy Northolt płk. lotn. Andy Bacon wita płk. Franciszka Kornickiego i Ryszarda Kornickiego
Dowódca bazy Northolt płk. lotn. Andy Bacon wita płk. Franciszka Kornickiego i Ryszarda Kornickiego

Takich wzruszających historii „Dziennik” poznał w Northolt wiele. Sprzyjała temu… zła pogoda, która pokrzyżowała plany organizatorom Dnia Otwartego w bazie RAF. Punktem kulminacyjnym wydarzenia miał być przylot dwóch „polskich” myśliwców, ale ze względu na złe warunki atmosferyczne nie mogły one wystartować z bazy w Duxford.

Mimo tego sobota w Northolt, gdzie podczas wojny stacjonowały polskie dywizjony, była dla setek zwiedzających niezapomnianym przeżyciem – niezależnie od kaprysów pogody – także dla polskich gości, których przyjdzie wymienić z nazwiska, za każdym z nich bowiem kryje się zajmująca historia czy to wojenna czy współczesna: Franciszek Kornicki, Ryszard Kornicki, Artur Bildziuk, Adam Ostrowski, Grażyna Wünsche, Andrzej Jeziorski, Jan Stangryciuk, Ignacy Jankiewicz, Philip Ferić, Marek Stefanicki, Stanisław Włosok Nawarski, Tadeusz Wier, Jan Żak, Mieczysław Lewczyński, Roman Szymański, Marian Słomka.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_