07 sierpnia 2015, 16:34 | Autor: Mariusz Kutka
Soldier Bear

Już za trzy miesiące w centrum Edynburga stanie pomnik przedstawiający polskiego żołnierza z niedźwiedziem Wojtkiem. Rzeźbiarz Alan Beattie Herriot po trzech tygodniach pracy kończy wylepianie z gliny pierwszej z tablic opowiadających ich wojenną historię. W sali obok nad postępem prac czuwa postać żołnierza, dziś jeszcze bez dłoni, którą będzie gładził grzbiet niedźwiedzia. Rzeźba, choć stoi w cieniu, błyszczy się i złoci. Odpowiedni kolor nada jej dopiero patyna.

Ale gdzie jest Wojtek? Nikt jeszcze misia nie widział. Na razie tylko pocięte i zapakowane formy do odlewu zalegają na półkach. Kiedy będzie gotów?

– Ma być na 7 listopada? To pewnie tak dwa dni wcześniej zaczniemy go odlewać. Zdążymy! – śmieje się Alan. Już na poważnie zapewnia, że postać niedźwiedzia będzie gotowa pod koniec września.

Rzeźbiarz Alan Beattie Herriot po trzech tygodniach pracy kończy wylepianie z gliny pierwszej z tablic opowiadających wojenną historię Wojtka / fot. Mariusz Kutka
Rzeźbiarz Alan Beattie Herriot po trzech tygodniach pracy kończy wylepianie z gliny pierwszej z tablic opowiadających wojenną historię Wojtka / fot. Mariusz Kutka

Pomnik zaprojektował Raymond Muszynski z pracowni Morris & Steedman Associates. Podobnie jak Alan pochodzi z Edynburga. Inspiracją dla pomnika byli żołnierze spacerujący z misiem po drogach Berwickshire, gdzie stacjonowali po zakończeniu wojny do demobilizacji w 1947 r. Monument stanie na granitowym postumencie sprowadzonym ze Strzegomia. W ten sposób zostanie „naprawiona” historia i polski żołnierz, choć symbolicznie, wróci na ojczystą ziemię. Do misia będzie mógł podejść każdy: pogłaskać, spojrzeć w ślepia albo zrobić sobie zdjęcie. To celowy zabieg, bo Wojtek był zwierzakiem na wskroś towarzyskim: sypiał w namiotach z żołnierzami, brał się z nimi za bary, uprawiając zapasy. Zamkowe wzgórze w tle ma nawiązywać scenerią do bitwy o Monte Casino, podczas której wsławił się noszeniem skrzyń z amunicją. Za jego plecami znajdą się sceny z wojennego szlaku.

Czy jednak historia żołnierzy Andersa nie zgubi się w cieniu słynnego niedźwiadka?

– Nie boję się o to – zapewnia Marek Straczyński, opiekujący się Domem Kombatanta w Edynburgu. – Pomnik przedstawia polskiego żołnierza z misiem. Spiżowy zwierzak naturalnej wielkości to ciekawostka i atrakcja dla każdego, szczególnie dla dzieci, ale proszę zauważyć, że stwarza się zarazem kapitalna okazja to przedstawienia szlaku polskiej armii – tej części naszej historii, z której my, polscy mieszkańcy Wysp, jesteśmy wyjątkowo dumni.

Po wielu perypetiach i przekładaniu terminu – bo zbiórka pieniędzy postępowała wolniej niż zakładali organizatorzy – teraz ma się udać. Pomnik stanie 7 listopada, w ogrodach przy Princes Street, w miejscu odwiedzanym przez setki tysięcy turystów, bo stąd rozciąga się najlepszy widok na edynburski zamek. Trudno byłoby o lepszą lokalizację.

Epilog na Fringe

Aileen Orr, założycielka fundacji i autorka książki o Wojtku, za każdym razem podkreśla, że monument upamiętnia nie tylko odważnego misia, ale również dzielnych Polaków walczących o naszą wspólną wolność.

Pierwszy raz zobaczyła Wojtka, gdy miała osiem lat. Do ogrodu zoologicznego w stolicy Szkocji wybrała się latem 1961 roku z mamą i babcią. Wówczas ojciec jej koleżanki, zachęcał córkę, aby zawołała do Wojtka po polsku. Ta krzyknęła „fala” i pomachała misiowi, a ten odmachał.

– Pamiętasz mojego dziadka? – zapytała maleńka Aileen. Machniecie łapą, uznała za potwierdzenie. I wciąż wierzy, że pamiętał.

Wcześniej misia znała tylko z opowieści dziadka, który służył w King’s Own Scottish Borderers. Ten spotkał go na Bliskim Wschodzie. Podczas rozmowy z polskim żołnierzem miś zupełnie go ignorował. Do czasu, aż sięgnął po paczkę papierosów. Wtedy zwierzak wyciągnął łapę wielkości talerza, prosząc o poczęstunek…

Zbiegiem okoliczności po latach Aileen wyszła za mąż, za właściciela farmy na której stacjonował niedźwiedź Wojtek.

Książka Orr doczeka się nieoczekiwanego epilogu już za tydzień podczas festiwalu Fringe. Kitty Myers (teatr Quarter Too Ensemble) przed kilkoma laty natrafiła na wzmiankę o misiu. Zaciekawiona zaczęła czytać o jego przygodach, aż rozkochała się w opowieści napisanej przez Aileen. Wtedy powiedziała do Glenn Tillin, swojej przyjaciółki: „Musimy wystawić o nim sztukę”.

Wojtek-bus-launch-2014
Wojtek-bus-launch-2014

Miś w stopniu kaprala zagości w dwóch przedstawieniach teatralnych podczas festiwalu. Oprócz wspomnianej wcześniej sztuki „Wojtek: The Happy Warrior”, będzie to „Wojtek the Bear”, wystawiony przez Teatr Objective. Póki co od listopada ubiegłego roku, miś jeździ autobusem po Edynburgu (co pewnie by mu odpowiadało, bo kochał jazdę w szoferce lub na pace ciężarówki). Namalowany na tylnej ścianie autobusu przez Mateusza Jarżę „mały wojownik” trzyma w łapach armatni pocisk i zachęca do wsparcia zbiórki zorganizowanej przez Wojtek Memorial Trust. (Brakuje tylko kilkunastu tysięcy funtów!). Lothian Buses wsparły w ten sposób akcję, a przy okazji sprawiły przyjemność setce Polakom pracującym w firmie.Podobnie pomyślał scenarzysta i reżyser Brendan Foley, który od kilku lat nosi się z myślą nakręcenia hollywoodzkiego filmu o Wojtku. Jak podała w czerwcu telewizja STV Edinburgh, Foley chciałby, aby zdjęcia do produkcji ruszyły w przyszłym roku, a „Soldier Bear” wszedł na ekrany w 2017 r.

Polskie ziarno dwóch fal

Życiorys Wojtka to porywająca historia. W 1942 r. polscy żołnierze wymieniają m.in. czekoladę, nóż oficerski i konserwy na małego miśka. Ten szybko awansuje z maskotki na pełnoprawnego żołnierza. Podczas kampanii włoskiej został amunicyjnym i rysunek niedźwiedzia niosącego pocisk staje się symbolem 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii 2. Korpusu gen. Andersa. Po wojnie trafił do zoo w Edynburgu.

– Moja żona Teresa, gdy była małą dziewczynką, chodziła do zoo i widziała jak polscy weterani, przeskakiwali przez ogrodzenie. Najpierw mówili do niego po polsku. On zawsze reagował, pewnie spodziewał się machorki i piwa – śmieje się Straczyński.

Polscy kombatanci mają spory wkład w budowę monumentu. Fundacja Stowarzyszenia Polskich Kombatantów przekazała na ten cel 30 tys. funtów – to dziesiąta część kosztów.

Co sprawiło, że budowa pomnika zmierza ku szczęśliwemu finałowi? Lidia Krzynówek z Polish Scottish Heritage przez chwilę się zastanawia nad odpowiedzią. W końcu dochodzi do wniosku, że to zasługa poszczególnych fal emigracji. Po pierwsze wskazuje, że emigracja niepodległościowa stworzyła silną grupę lobbystyczną. To nie tylko potomkowie żołnierzy, ale również ich przyjaciele. To oni zapracowali latami na szacunek u Szkotów, dzięki czemu w lokalnym parlamencie mogła powstać w tej sprawie grupa ponad podziałami partyjnymi.

Po drugie to również zasługa nowej fali.

– Dziś Polacy są bardzo liczną mniejszością narodową na Wyspach, a język drugim po angielskim. Dzięki temu jesteśmy rozpoznawalni – mówi Krzynówek. Wskazuje także, że polskie ziarno trafiło na podatny grunt. Szkocki rząd pokazuje swoją odrębność od polityki torysów, wypowiadając się o migracji cieplej niż rząd w Londynie. Szkoci przyznali nawet prawo emigrantom do udziału w referendum niepodległościowym z ubiegłego roku.

Wspomnienie Bacy

O ile historia pomnika misia Wojtka szczęśliwie dobiega końca, to pomysł uhonorowania generała Stanisława Maczka jest dopiero na początku swojej drogi. Kampanię upamiętniająca polskiego bohatera zaingerowano w lutym w szkockim parlamencie. Ławka z siedzącym na niej generałem, ma stanąć u wejścia do Uniwersytetu w Edynburgu, od strony parku The Meadows, przy którym mieszkał generał. Potrzeba 100 tys. funtów.

Kapitan Zbigniew Mieczkowski, były żołnierz gen. Maczka, ubolewa, że to ogromna suma i będzie trudno ją zebrać. Gdy mówię, że na koncie budowy monumentu Wojtka jest już ponad 280 tys. funtów, dziwi się, ale i nabiera optymizmu. – Jeśli oba pomniki powstaną, to będzie bardzo dobrze – podsumowuje.

Pomysł stworzenia pomnika wyszedł od członka Izby Lordów, Lorda Petera Fraser of Carmyllie, który reprezentował brytyjski rząd podczas pogrzebu generała. Gdy zapoznał się z jego życiorysem, stał się gorącym orędownikiem uhonorowania generała. W 2013 r. przedstawił plan upamiętnienia dowódcy. Niestety niebawem zmarł. Teraz sprawy nabierają nowego tempa.

Wojtek
Wojtek

Generał Maczek stał się symbolem trudów życia na obczyźnie. Komunistyczne władze pozbawiły go polskiego obywatelstwa i tym samym nie miał praw do świadczeń wojskowych. Pracował jako robotnik, sprzedawca, czy też barman w hotelu u swojego dawnego podwładnego. Nigdy jednak nie skarżył się na swój los.

Jego syn, Andrew podkreśla, że ojciec nie bał się ubrudzić rąk i „podejmował każdą pracę, aby utrzymać rodzinę.”

– Za to szanuję go najbardziej – podkreśla. Wśród najważniejszych cech swojego ojca wymienia: inteligencję, wrażliwość, współczucie, cierpliwość i zrozumienie. – Jeśli jest w tym jakaś nauka to to, że prawdziwy honor jest być może najważniejszą wartością i nigdy nie powinien służyć własnym korzyścią – mówi w filmie dokumentalnym „Baca. Remembering General Stanislaw Maczek”, przygotowanym przez Pawła Nuckowskiego oraz Roberta Ostrycharza.

– Tylko proszę nie pisać, że nazywaliśmy generała „bacą”. To określenie odnosiło się do wszystkich dowódców. Jak wywoływało się dowódcę przez radio wzywało się „bacę” – prostuje Mieczkowski, który za generałem przeszedł cały front.

Ostatni raz Mieczkowski spotkał się z generałem przed odsłonięciem pomnika I Dywizji Pancernej, który stoi na placu Inwalidów na warszawskim Żoliborzu. Generał nie dożył jednak tej chwili. Zmarł w wieku 102 lat w grudniu 1994 r. i zgodnie z jego ostatnią wolą pochowano go w holenderskiej Bredzie na cmentarzu, gdzie spoczywali jego żołnierze.

Pomnik w Warszawie odsłonięto w następnym roku. Jego fundatorami było 40 miast Belgii, Holandii, Francji i Szkocji. Na cokole widnieje napis: „Żołnierz polski walczy na wszystkich frontach o wolność wszystkich narodów, ale życie oddaje tylko za własną ojczyznę – gen. Stanisław Maczek, dowódca 1. Dywizji Pancernej.”

– My byliśmy takimi dobrodziejami Europy, walczyliśmy nie tylko o naszą wolność – podsumowuje Mieczkowski. Chciał przekazać podczas uroczystości list od generała do prezydenta Lecha Wałęsy. Ten na uroczystości się nie pojawił, był za to prezydent Kaczorowski.

Dziedzictwo, którego jesteśmy częścią

Wracając do Edynburga, czy oba pomniki, gen. Maczka i Wojtka, żołnierza gen. Andersa, są potrzebne? Robert Ostrycharz, syn żołnierza Armii Krajowej, nie ma wątpliwości.

– Są wyrazem nawiązania do przeszłości i uczczenia osób, którzy poprzez swoje życie zaznaczyły się w historii – mówi.

– To też ważny symbol powinowactwa pomiędzy narodem polskim i szkockim oraz ciepła, jakim się wzajemnie darzyły. Polacy w czasie II wojny światowej pozostawili wiele tablic pamiątkowych w wyrazie wdzięczności za gościnność mieszkańców szkockich miast i wsi. Dzisiaj przypominają miejscowym o tej naszej wspólnej historii i są wzruszającym wspomnieniem służby polskich kobiet i mężczyzn z pokolenia mojego ojca. Te pomniki to o dziedzictwo, którego jesteśmy częścią – podkreśla syn weterana.

Polskie dziedzictwo, które zostało po wojennej emigracji, wciąż żyje. Pamiątką po Polish School of Medicine przy Uniwersytecie w Edynburgu (działała w latach 1941-49 i wykształciła 227 lekarzy) są dziś stypendia skierowane dla polskich naukowców, którzy chcieliby odbyć szkolenie, studia lub badania w Wielkiej Brytanii.

Trwałą pamiątką jest również Dom Kombatanta w Edynburgu, wykupiony w 1948 r. przez polskich żołnierzy. Działa tu szkoła sobotnia (uczy się tu 50 dzieci w wieku 5-14 lat), zespół taneczny Ojczyzna, drużyna harcerska i szachiści.

– Czy dom dalej będzie tętnił życiem, zależy również od nowej emigracji. Na razie sytuacja jest dobra – przekonuje Marek Straczyński. Niebawem skupiony wokół niego komitet wydzierżawi dom od PCA Ltd. W planach jest zmiana nazwy na Dom Polski i otwarcie w nim również muzeum kombatanta.

Pokolenie weteranów naturalnie przemija, ale pamięć o nich i ich dziedzictwo trwa.

 

Mariusz Kutka

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Mariusz Kutka

komentarze (1)

  1. Elegancko, trzymamy łapy i pazury za projekt!

    Szkoda, że autor nie raczył wspomnieć o Edinburgh Soldier Bears!

    http://www.edinburghsoldierbears.co.uk/

    Pozdrawiamy z Edynburga,

    Miśki!