Artur Bildziuk jest prezesem Związku od trzech lat, drugie tyle spędził jako wiceprzewodniczący. Jego obydwoje rodzice byli lotnikami, nic więc dziwnego, że środowisko polskich weteranów w Wielkiej Brytanii zna od podszewki. Od piątego roku życia bywał na oficjalnych uroczystościach i mniej formalnych spotkaniach klubowych. Stąd też jego sentyment do stowarzyszenia w dorosłym życiu.
– Kiedy więc była sekretarz związku, śp. Ula Maryszczak zadzwoniła do mnie z prośbą, żebym przyszedł na zebranie, nie mogłem odmówić. Poproszono mnie wtedy o wstąpienia do Zarządu – wspomina.
Ale czymże byłaby ta głowa rodziny polskich lotników, gdyby nie szyja, którą jest Danuta Bildziuk – Sekretarz Generalny Związku. Nierozłączny tandem jest obecny na wszystkich najważniejszych uroczystościach, zarówno w środowisku polskim, jak i brytyjskim. Bo jak zgodnie twierdzą: „Trzeba być otwartym na angielskiego odbiorcę”.
– Emigracja Niepodległościowa doskonale zna swoją historię. Miło jest się spotkać w polskim gronie i poklepać po plecach. Ale musimy się też pokazać Brytyjczykom – podkreślają. I tak przez cały rok jeżdżą po Wyspach, od Surrey po Lincolnshire.
– W Dale, Pembrokshire, lokalna grupa nurków odnalazła dwa całe śmigła z wraku Wellingtona, z dywizjonu 304, który rozbił się w tej okolicy. Sześciu polskich lotników wtedy zginęło. Jedno z wydobytych śmigieł pojechało do Warszawy, a drugie pozostało w Dale. Byliśmy na jego uroczystym zaprezentowaniu – opowiada Danuta Bildziuk.
Byli też obecni na uroczystości Battle Of Britain Memorial Day w Capel le Ferne w Kent, gdzie sztandar Stowarzyszenia Lotników Polskich WB znalazł się na honorowym pierwszym miejscu. Białoczerwona flaga wyróżniała się także na tle pozostałych z British Legion, gdyż jako jedyna, zgodnie z tradycją, pochylona nie dotykała ziemi. W czerwcu natomiast zorganizowano złożenie wieńców pod tablicą pamiątkową lotników polskich w 25. rocznicę jej odsłonięcia w katedrze p.w. Św. Pawła w Londynie. Związek wziął także udział w obchodach 100-lecia bazy RAF w Northolt oraz w uroczystościach pod pomnikiem Bomber Command w Green Park w centrum Londynu. A w najbliższych planach jest udział w dorocznych Lotniczych Obchodach pod Pomnikiem Lotników Polskich w Northolt.
– W tym roku zostanie tam otwarty Polski Park Pamięci. Na uprzątniętym terenie w pobliżu pomnika znajdą się dwa granity pamiątkowe z inskrypcjami i dwie tablice, po polsku i po angielsku, które w dużym skrócie opisują wkład polskich lotników w czasie II wojny światowej a szczególnie w Bitwie o Wielką Brytanię. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie bardziej rozbudowany – dodaje pani Danuta.
– Jednak ważniejsze niż pomniki są dla nas cmentarze, jak Newark-on-Trent gdzie jest ponad polskich 340 grobów i gdzie pochowany był przed przeniesieniem ciała na Wawel – Generał Władysław Sikorski, Naczelny Wódz Wojska Polskiego i trzech Prezydentów Rządu Polskiego na Emigracji. Natomiast na cmentarzu Northwood, gdzie pochowanych jest wiele asów lotnictwa, nie ma nic bardziej wzruszającego niż sędziwy lotnik, zapalający znicz na grobie przyjaciela – dodaje Artur Bildziuk. Mówi też o tym, że w takich momentach tkwi największa moc. Kombatanci nie potrzebują wielkich imprez, które zwykle ich męczą, lecz chwili uwagi i wsparcia.
– Wcześniej to oni jeździli w Zaduszki od cmentarza do cmentarza. Teraz ten obowiązek spoczywa na nas. Choć ich doświadczenie jest pomocne. Kiedyś jeden z nich powiedział, aby wziąć ze sobą śrubokręt. Zastanawialiśmy się: po co? Okazało się, że ziemia na cmentarzu była tak twarda, że trzeba było najpierw wydrążyć dziurkę, w którą wkładaliśmy symboliczny mak na druciku – uśmiecha się pani Danuta.
W listopadzie na Field Of Remembrance koło Westminster Abbey, w polskiej „Działce Pamięci” zostanie włożonych 17 krzyżyków z małą charakterystyczną szachownicą – tyle ile było polskich dywizjonów (15 dywizjonów wraz „Polish Fighting Team” znany jako „Skalski’s Circus” i „1586 Special Duties Flight”).
Oprócz tego są spotkania świąteczne: Opłatki, Jajka Wielkanocne, na które przychodzi koło setki osób, z czego najmłodszy uczestnik ma 6 lat, a najstarszy ponad 90.
– Staramy się dbać o naszych weteranów. Tyle możemy dla nich zrobić, oni dla nas zrobili dużo więcej – sumuje pan Artur.
Państwo Bildziukowie są kopalnią wiedzy na temat śladów polskich lotników w Zjednoczonym Królestwie. Na przykład w Exeter w Devonie powstał 307 Squadron Project – brytyjsko-polska organizacja założona, by promować i badać historię polskiego Dywizjonu 307 „Lwowskich Puchaczy”. Z inicjatywy tej trzyosobowej grupy w listopadzie odbędzie się wystawa na ten temat, a przez weekend na budynku Guildhall pojawi się polska flaga. Z kolei w Faldingworth, w Lincolnshire jest stare lotnisko wojskowe, zachowane przez właściciela w niemal niezmienionym kształcie. Na końcu pasa startowego jest pomnik ku czci dywizjonu 300. Upamiętniająca Polaków Ścieżka Przyjaźni prowadzi do pobliskiego kościółka, w którym jest Polskie Okno – witraż opowiadający historię lotników walczących w Bitwie o Anglię.– W Bitwie o Wielką Brytanię – poprawia prezes Związku Lotników Polskich, dla którego precyzyjne nazewnictwo jest bardzo istotne. Ponieważ inną grupą docelową ich działalności są przedstawiciele nowoprzybyłej na Wyspy Polonii, która nie zawsze ma wiedzę o zasłużonej przeszłości swoich rodaków.
– Leicester, Blackpool, Nottingham, Birmingham… To były kiedyś duże ośrodki społeczności lotników. Teraz te wszystkie kluby pozamykały się, po zakończeniu swojej działalności, nie mając młodych następców – podkreśla Bildziuk.
Związek założył nowoczesna stronę internetową www.lotnicy.org.uk, która obecnie jeszcze jest w tworzeniu. Organizowane są co miesiąc obiady połączone z wykładami. W uroczystościach biorą udział także organizacje skupiające osoby młode m.in. Harcerstwo, Szkolny Punkt Konsultacyjny im. Lotników Polskich, a sztandar noszą kadeci z Air Training Corps.
Aby zostać członkiem związku należy spełnić jeden z trzech warunków: być byłym lotnikiem, członkiem rodziny lotników lub miłośnikiem historii i lotnictwa.
– Jesteśmy „humble but honest”: skromni, ale prawi. Nikogo nie odrzucamy, ale staramy się jednocześnie zachować apolityczność. Nie chcemy, żeby Związek był miejscem agitacji i żeby za pomocą Związku promowano wartości, które nie są naszymi wartościami – kwituje Artur Bildziuk.
Magdalena Grzymkowska