Dzieli ich właściwie wszystko: pochodzenie, religia, status majątkowy, wykształcenie. Łączy zaś jedno: obydwaj chcą zostać burmistrzem Londynu. Co ciekawe, w wielu sprawach ich poglądy są podobne.
Sadiq Aman Khan urodził się w 1970 r. w Londynie. Jest jednym z ośmiorga dzieci emigranta z Pakistanu, który przez wiele lat pracował jako kierowca autobusu. Całe dzieciństwo spędził w nie cieszącym się dobrą opinią osiedlu domów komunalnych Henry Prince Estate w Earlsfield, w południowym Londynie. Chodził do niezbyt dobrej szkoły Ernest Bevin College w pobliżu Tooting Bec. Następnie ukończył prawo na University of North London. Zanim został politykiem (zasiada w Izbie Gmin od 2005 r., reprezentując okręg Tooting Bec) pracował jako prawnik, specjalizując się w problemach praw człowieka. W latach 1994-2006 był radnym dzielnicy Wandsworth. W 2008 r. premier Gordon Brown mianował Khana sekretarzem stanu w ds. społeczności lokalnych. Rok później otrzymał tekę sekretarza stanu ds. transportu. Po wyborach 2010 r. po raz trzeci został deputowanym Izby Gmin i zasiadł na frontowej ławie w „gabinecie cieni”, gdzie pełnił różne funkcje m.in. „ministra” sprawiedliwości. Po tegorocznych wyborach zrezygnował ze swej parlamentarnej funkcji i zasiada w Izbie Gmin w tylnych ławach. Od kilku lat jego nazwisko pojawia się na liście stu najbardziej wpływowych polityków londyńskich; ranking ten opracowywany jest przez „The Evening Standard”. Khan jest aktywnym członkiem Towarzystwa Fabiańskie (The Fabian Society). W 2009 r. otrzymał prestiżową nagrodę im. Jenny Jeger za najlepszy pamflet wydany przez Fabianistów za opracowanie „Fairness not Favours: How to re-connect with British Muslims”. Jest on także współredaktorem zbioru esejów „Our London: the capital beyond 2015”. O burmistrzostwo Londynu będzie ubiegał się z ramienia Partii Pracy, za jego kandydaturą głosowało 48,152, co stanowi 58,9 proc. oddanych głosów.
Frank Zacharias Robin Goldsmith, jak oficjalnie brzmi imię i nazwisko kandydata Partii Konserwatywnej, jest o pięć lat młodszy od swego kontrkandydata (urodził się w Paryżu w 1975 r.) i o pięć lat krócej zasiada w Izbie Gmin. Jego ojciec to multimilioner James Goldsmitha, z dynastii żydowskich finansistów niemiecko-francuskiego pochodzenia, także był deputowanym Izby Gmin i na krótko zasłynął jako twórca antyeuropejskiej Referendum Party. Po śmierci ojca w 1997 r. Zac Goldsmith odziedziczył £300 mln funtów, co stanowi jedną czwartą całego spadku. W przeciwieństwie do swego kontrkandydata, nie zdobył wyższego wykształcenia, zadawalając się czterema A-Level, które uzyskał jako absolwent Cambridge Centre for Sixth-form Studies, dokąd przeniósł się, gdy został wyrzucony z Eton za palenie marihuany. Zanim rozpoczął karierę zawodową, podróżował po świecie w ramach International Honours Programme, który sponsoruje m. in. jego stryj Edward Goldsmith. Podróże te wpłynęły na jego zainteresowania sprawami ochrony środowiska. W 1997 r. został członkiem redakcji pisma „The Ecologist”, którego właścicielem jest stryj, a rok później został redaktorem naczelnym bez wynagrodzenia. W 2000 r. rozpoczął wydawanie tego pisma w nowym formacie. Zrezygnował z funkcji redaktora naczelnego w sześć lat później, gdyż – jak stwierdził – postanowił rozpocząć karierę polityczną. Nie oznacza to, że porzucił dziennikarstwo; jego artykuły są drukowane w „The Mail”, „ Evening Standard”, „Observer”, „The Telegraph”, „New Statesman”, ” „Quintessentially Magazine”. W eseju zamieszczonym w książce „We Are One: A Celebration of Tribal Peoples” (2009) pisze o swoich młodzieńczych podróżach, które uzmysłowiły mu jak bardzo obietnice składane przez świat zachodni biednym tego świata są nierealne, gdyż często w imię postępu niszczą kultury mniejszości. Jest on także autorem książki „The Constant Economy. Od 2010 r. jest deputowanym Izby Gmin z okręgu Richmond Park. Jest on zwolennikiem tzw. demokracji bezpośredniej na wzór szwajcarski. Zanim zgłosił swą kandydaturę na mera Londynu, rozesłał listy do mieszkańców swego okręgu z prośbą, by wyrazili zdanie w tej sprawie. Zac Goldsmith ma zdecydowane poparcie londyńskich konserwatystów – poparło go 70,6 proc. biorących udział w głosowaniu, ale to zaledwie 6514 głosów, bo tak mało zaangażowało się w te prawybory.Jeśli przeanalizuje się programy wyborcze obydwu kandydatów, to choć dzieli ich tak dużo, mówią w wielu sprawach podobnie. Za największy problem londyńczyków uważają kryzys mieszkaniowy i spiralę wzrostu cen na rynku nieruchomości. Obydwaj są przeciwni wybudowaniu trzeciego pasa startowego na Heathrow, choć ostateczna decyzja nie leży w rękach burmistrza miasta. Obydwaj też uważają, że należy zwiększyć nakłady na poprawę komunikacji miejskiej. Debata tych kandydatów może się okazać sporem nie o to co, ale jak zmieniać to wielkie, wielokulturowe miasto.
Oczywiście, nie są to jedyni kandydaci, którzy ubiegają się o przywilej zarządzania londyńską metropolią. Startują jeszcze: George Galloway (partia Respect), Siân Berry (Zieloni), Caroline Pidgeon (Liberalni Demokraci), Peter Whittle (UKIP), Paul Golding (Britain First), Siobhan Benita (kandydat niezależny), Rosalind Readhead (Ban Private Cars in London), a także Jan Żyliński. Wszystko jeszcze może się zdarzyć, bo termin zgłaszania kandydatur upływa dopiero w marcu, ale tak naprawdę liczą się tylko dwaj.
Julita Kin