W przyszłą niedzielę, 25 października Polacy pójdą do urn, aby zagłosować na swoich kandydatów na posłów i senatorów. Polacy mieszkający za granicą mogą także oddać swój głos po uprzednim zarejestrowaniu się w spisie wyborców prowadzonym przez konsulat lub za okazaniem zaświadczenia o prawie do głosowania wydanego przez odpowiedni urząd. Ci, z emigrantów, którzy jeszcze się nie zarejestrowali mają czas do czwartku, 22 października. Najszybciej można to zrobić online na stronie www.ewybory.msz.gov.pl. Popularnym sposobem jest także zgłaszanie się przez telefon i osobiście w siedzibie placówki konsularnej. Można też wysłać email, list, faks, a nawet telegram.
Po załatwieniu formalności możemy przystąpić do spełnienia swojego obywatelskiego obowiązku. Polonia może wyłącznie głosować na kandydatów z okręgu warszawskiego. Wśród senatorów mamy do wyboru tylko trzy osoby startujące z okręgu 44 (Białołęka, Bielany, Śródmieście i Żoliborz): Anna Anders (Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość), Barbara Borys-Damięcka (Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP) i Katarzyna Pawlak (Komitet Wyborczy Wyborców Obywatele do Parlamentu).
W przypadku kandydatów na posłów obowiązuje okręg nr 19, w Warszawie. Możemy wybierać spośród 370 nazwisk, przy czym ze względu na proporcjonalną ordynację wyborczą największe szanse na miejsce w parlamencie mają liderzy poszczególnych dziesięciu komitetów, czyli: Jarosław Kaczyński (Prawo i Sprawiedliwość), Ewa Kopacz (Platforma Obywatelska), Adrian Zandberg (Partia Razem), Janusz Korwin-Mikke (Partia KORWiN), Tomasz Jędrzejczak (Polskie Stronnictwo Ludowe ), Barbara Nowacka (Zjednoczona Lewica SLD+TR+PPS+UP+Zieloni), Paweł Kukiz (Kukiz’15), Ryszard Petru (Nowoczesna Ryszarda Petru), Piotr Ikonowicz (Ruch Społeczny Rzeczypospolitej Polskiej), Mariola Rabczon-Mazowiecka (Obywatele do Parlamentu).
25 października w Londynie w Barze Topolski na Southbank odbędzie się ponownie wieczór wyborczy #PolandVotes. Po dyskusji z udziałem m.in. Edwarda Lucasa z „The Economist”, prof. Aleksa Szczerbiaka z University of Sussex i prof. Arkadego Rzegockiego z PON UJ, zostaną zaprezentowane pierwsze wyniki głosowania. Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny po zarejestrowaniu się na stronie www.polesin.uk. Organizatorami wydarzenia są #PolesinUK i Ambasada RP we współpracy z PON UJ.
Wśród kandydatów do Sejmu jest także kilka osób stale zamieszkałych na Wyspach Brytyjskich: Marta Szutkowska-Kiszkiel i Grzegorz Zatorski (oboje z Irlandii, startujący z Komitetu Wyborczego Kukiz’15) oraz Dagmara Chmielewska (Nowoczesna Ryszarda Petru) i Przemysław De Skuba Skwirczyński (Partia KORWiN) z Wielkiej Brytanii.
O celowość udziału Polaków mieszkających za granicą w wyborach przedstawicieli władzy ustawodawczej w Polsce oraz instytucji tzw. „posła polonijnego” zapytaliśmy reprezentantów różnych środowisk emigracyjnych.
Otton Hulacki, kombatant, działacz polonijny z Isle of Wight
Uważam, że wszyscy powinni głosować i zawsze namawiam Polaków do głosowania. Ale jestem przeciwny koncepcji posła polonijnego. Bo kogo miał by reprezentować? Wielką Brytanię? Stany Zjednoczone? Społeczność polskie w różnych krajach są inne, nie można ujednolicać ich interesów. Od tego są organizowane kongresy polonijne.
Tomasz Kazimierski, wykładowca Uniwersytetu w Southampton
Nie głosowałem przez wiele lat, ale w tym roku zarejestrowałem się do głosowania korespondencyjnego. To co mnie niepokoi, to to, że liczba obwodowych komisji wyborczych została zmniejszona. W Londynie jest tylko 11, w całej Wielkiej Brytanii – 40 (to o 3 mniej w stosunku do roku 2011 – przyp. autorki), to za mało, biorąc pod uwagę liczbę Polaków na Wyspach. Druga sprawa to fakt, że Polonia może głosować tylko na okręg warszawski, co zniekształca wyniki. Jeżeli ktoś czuje się związany z Polską i jest zarejestrowany w swojej komisji, powinien móc głosować na kandydatów ze swojego obwodu. Jeżeli natomiast ktoś nie czuje się mieszkańcem Polski na stałe, uważam, że nie powinien głosować.
Krystyna Mochlińska, była szefowa IPAK-u
Ja nie mogę głosować, ponieważ nie mam polskiego paszportu. W czasach, gdy nie można było mieć podwójnego obywatelstwa, a ja już miałam brytyjskie, napisałam podanie, że zrzekam się obywatelstwa wynikającego z ustaw PRL-u. Potem już się nie starałam, żeby je odzyskać. Teraz jest Unia Europejska, nie było mi to potrzebne. Ale gdybym miała obywatelstwo polskie to oczywiście, głosowałabym. Mój mąż zawsze głosował, nawet pomagał przy wyborach. To jest obywatelski obowiązek każdego Polaka. Trzeba dbać o własną ojczyznę.
Włodzimierz Mier-Jędrzejowicz, wiceprezes Zjednoczenie Polskiego
Ja jestem tutaj urodzony, tutaj wychowany, nie posiadam polskiego obywatelstwa. Dlatego nie głosuję. Nie dlatego, że nie popieram idei wyborów, tylko uważam, ze skoro mieszkam w Wielkiej Brytanii całe życie, to nie bardzo mam prawo wpływać na to, co się dzieje w polskiej polityce. Sądzę jednak, że osoby, które przyjechały tutaj z Polski mają absolutny obowiązek głosować. Wyznają zasadę: „Jeżeli nie głosujesz, to ufasz innym, że oni lepiej zdecydują od Ciebie. Czemu uważasz, że oni są mądrzejsi od Ciebie?” Gdyby w polskim parlamencie był poseł lub senator emigracyjny, tak, jak to jest rozwiązane we Francji, to od razu zarejestrowałbym się i poszedłbym do wyborów.
Joanna Bagniewska, wykładowca na uniwersytecie w Reading
Będę głosować. Jestem z Polską związana, płacę w Polsce podatki (niewielkie, bo z pracy dorywczej, ale zawsze), uwzględniam możliwość powrotu do kraju – chcę mieć wpływ na to, jak będzie wyglądało. Uważam, że jeśli ma się tylko jedno obywatelstwo, to należy korzystać z prawa głosu w kraju pochodzenia. Jeśli posiada się obywatelstwo podwójne, rozsądniej jest głosować w kraju zamieszkania – w końcu to w nim kształtuje się nasza codzienność. Ważne, żebyśmy w ogóle głosowali i byli świadomi politycznie – niezależnie od miejsca zameldowania. Ale nie uważam, żeby poseł polonijny był dobrym pomysłem – Polonia jest na to zbyt zróżnicowana, o czym świadczą choćby wyniki wyborów prezydenckich z różnych komisji wyborczych na świecie.
Anna Kalinowska, działaczka społeczna z Londynu
Oczywiście, że będę głosować. Od lat pomagam w komisjach wyborczych. Moim zdaniem Polacy powinni być dumni z tego, że mogą głosować poza granicami kraju. Jedocześnie nie myślę, żeby poseł polonijny był nam do czegokolwiek potrzebny. Jeżeli ktoś chce robić karierę w polskiej polityce to powinien mieszkać w Polsce . Wtedy również dla niego byłoby mu łatwiej dostać się do parlamentu.
Maciej Łukasik z Medway, Facility Manager w Ambasadzie Japońskiej
Polacy powinni głosować, bo ciągle są Polakami. Rozumiem jednak, czemu ludzie nie głosują. Polaków na emigracji traktuje się po macoszemu, jak wygnańców lub nawet gorzej, jako zdrajców. Celem wyborów powinno być ściągnięcie Polaków do Polski, umożliwienie im powrotu, bo większość chciałaby wrócić. Tak robią inne narody; Japończycy, wśród których pracuję, nawet po wieloletnim pobycie w Anglii, zawsze wracają do swojego kraju, choćby na starość, bo mają taką możliwość. Parlament reprezentuje naród i jeżeli w danym kraju znajduje się wystarczająca liczba osób to zdecydowanie poseł powinien być. Wiadomo, że jeśli w jakimś kraju jest tylko 100 osób, to bez sensu wybierać posła, ale w kraju gdzie znajduje się 2 miliony Polaków, reprezentant to konieczność.
Kasia Makowska, trener koszykówki z Edynburga
Zarejestrowałam się na wybory i mam zamiar głosować. Jestem zdania, że każdy ma prawo głosu. Mimo tego, że duża część polskiego społeczeństwa znajduje się poza granicami Polski, zawsze może kiedyś tam wrócić. Oczywiście, jednej osobie może być ciężko reprezentować całą emigrację. Pytanie też, jak zostałby odebrany taki reprezentant poprzez władze w Polsce, czy miałby poparcie i wpływ na jakiekolwiek zmiany? A może powinna powstać jakaś polska partia za granicą reprezentująca interesy rodaków poza krajem?
Kasia Paluszewska, niania z High Wycombe
Uważam, że Polacy za granicami swojego kraju powinni mieć prawo głosowania w wyborach, ponieważ to, że mieszkamy gdzieś indziej, nie znaczy że nie jesteśmy Polakami i nie obchodzi nas los naszego kraju. Tam są nasze rodziny, tam chcemy wracać. Ja kocham swój kraj i mam nadzieję, że wybór właściwej partii politycznej pozwoli ulepszyć naszą ojczyznę, do której wielu chętnie by wróciło. Poseł polonijny to fajna sprawa, ale powinien to być ktoś, kto mieszka na Wyspach długo. Wtedy dokładnie potrafiłby przekazać, co trzeba zrobić, jak ulepszyć nasz konsulat i wiele innych spraw dotyczących Polonii.
Ewelina Kasprzyk-Czerwik, studentka i wolontariuszka z Glasgow
Oczywiście, że będę głosować. Moja rodzina również. Uważam, że wszyscy Polacy niezależnie od miejsca zamieszkania powinni głosować! Jeśli uda nam się wspólnie coś zmienić, to moglibyśmy kiedyś wrócić do kraju i godnie tam żyć. Uważam, że pomysł posła polonijnego jest dobry! Wreszcie byłby ktoś, kto by myślał o nas – emigrantach. Przecież stanowimy dość duży procent społeczeństwa. Mogę jeszcze dodać, że biorę udział w każdym możliwym głosowaniu, czy to polskie, czy to szkockie. Jeden głos może dużo pod warunkiem, że większość pomyśli tak samo. Nie rozumiem ludzi, którzy nie chodzą na głosowanie, bo „jeden glos nic nie zmieni”.
Oprac. Magdalena Grzymkowska
Kasia Paluszewska
Tylko dlaczego Polonia może glosowac wyłącznie na okreg warszawski? Totalna bzdura!!!
Michał, angielski inaczej
Dokładnie! Polonia jest już tak dużą grupą, że zasługuje na zupełnie oddzielny okręg wyborczy. To brzmi absurdalnie, ale jeszcze trochę i okaże się, że politycy z list warszawskich będę musieli prowadzić kampanię w Londynie 😉