Obecnie ci, którzy w Wielkiej Brytanii dostali mieszkanie komunalne uważają się za szczęściarzy. Nie tylko płacą niski czynsz, ale też poczucie stabilizacji. Ponadto, po pięciu latach mogą je wykupić po zniżonych cenach, a w razie śmierci głównego lokatora otrzyma je najbliższa rodzina. Nikt nie sprawdza, czy zarobki lokatorów wzrosły. Wkrótce ma się to zmienić.
Program budowy mieszkań socjalnych pojawił się pod koniec pierwszej wojny światowej. Mieszkania te miały być przeznaczone w pierwszej kolejności dla powracających z frontu żołnierzy, którzy w wyniku wojny stracili dach nad głową. Władze szacowały, że będzie potrzeba ok. 500 000 takich mieszkań. W latach 30-tych XX wieku program budownictwa komunalnego rozszerzono. Łączyło się to z programem wyburzania XIX-wiecznych slumsów, które trudno było uznać za nadające się do mieszkania według nowoczesnych standardów. Najwięcej domów komunalnych wybudowano jednak po drugiej wojnie światowej. O te mieszkania było stosunkowo łatwo.
Wiele urzędów rozwinęło kompleksowe systemy punktowe pozwalające rozróżnić poziomy zapotrzebowania ubiegających się o mieszkania, dzięki którym zwykle przydzielają je osobom, które mają największą liczbę punktów. Uważa się, że w pierwszym rzędzie mieszkania te powinni otrzymać bezdomni, chorzy na zasiłkach, żyjący w niehigienicznych, zatłoczonych lub zaniedbanych budynkach, samotne matki, rodziny wielodzietne itp.
Decyzja rządu konserwatywnego z 1980 r., na mocy której osoby mieszkające w mieszkaniach i domach komunalnych otrzymały prawo do ich wykupu przy zmniejszonych nakładach na budownictwo sprawiła, że z roku na rok czas oczekiwania na takie mieszkanie stawał się coraz dłuższy. Kiedyś czekało się ok. dwóch lat – obecnie znacznie dłużej.
W ostatnich latach rozpętała się w prasie nagonka na imigrantów, którzy ponoć zabierają mieszkania rodowitym Brytyjczykom. Jak wynika z danych statystycznych, od 2003 roku mieszkania komunalne otrzymało 470 tys. imigrantów, w tym 105,5 tys. przyjezdnych z tych krajów Unii Europejskiej, które przyłączyły się do niej w 2004 roku. Choć „Daily Mail” zaznaczył, że kontrola nie wykazała żadnych nadużyć systemu przez wnioskujących czy też dostarczania przez nich fałszywych informacji na temat swojej sytuacji życiowej, to nie omieszkał zawyrokować: „Najwięcej szczęścia mieli imigranci z państw Europy Wschodniej, głównie Polacy.”
Premier David Cameron chce ograniczyć dostęp imigrantom do tych świadczeń – pierwsze w kolejce mają być osoby zamieszkałe lokalnie, a obcokrajowcy będą mogli się ubiegać o lokal socjalny dopiero po czterech latach pobytu na Wyspach. W manifeście wyborczym z 2010 roku pojawił się też inny projekt: wprowadzenia umów czasowych. Zdaniem premiera, „przyczyni się to do większej mobilności społecznej”. Projekt nie został zrealizowany ze względu na sprzeciw rządowego koalicjanta.
Pojawił się w nowym projekcie ustawy o mieszkalnictwie i planowaniu przestrzennym. Projekt tej ustawy znajduje się na etapie czytania w komisjach – ostatnie odbyło się 10 grudnia br. I nagle okazało się, że pojawiła się tam wcześniej nie dyskutowana z pozoru drobna poprawka: zawierając umowę z nowym lokatorem władze samorządowe będą określały okres jej obowiązywania – nie może być dłuższy niż pięć lat, a może zostać skrócony do nawet dwóch. Po tym okresie urzędnicy będą analizować sytuację rodziny i podejmować decyzje o przedłużeniu umowy lub jej zakończeniu. Przepisy te obowiązywać będą tylko nowych najemców. Dotychczasowi lokatorzy mogą spać spokojnie – dla nich nie będzie nowych warunków wynajmu. Jednak ci, którzy odziedziczą mieszkania po najbliższej rodzinie, nawet jeśli w nich mieszkają, będą traktowani jako nowy najemcy. Projekt ma być poddany pod obrady Izby Gmin już w pierwszych dniach stycznia 2016 r. i prawdopodobnie zostanie przyjęty.
Przepisy mają dotyczyć tylko osoby wynajmujące mieszkania komunalne (tzw. councilowskie). W projekcie nie znalazła się, jak oczekiwano, żadna wzmianka na temat lokatorów mieszkań spółdzielczych (tzw. housing association). Zgodnie z projektami zawartymi w manifeście wyborczym, lokatorzy tych mieszkań mieli otrzymać prawo do wykupu mieszkań. Jak do tej pory żaden projekt w tej sprawie nie został przygotowany.
Przeciwnicy zmian w przepisach zwracają uwagę na to, że taka wymuszona mobilność pozbawia rodziny stabilności, która jest tak ważna przede wszystkim dla dzieci. Jednocześnie to pierwszy krok do rozbicia społeczności lokalnych. Jak się wydaje, w pierwszej kolejności ucierpią na tym mieszkańcy Londynu. Otrzymanie mieszkania socjalnego graniczy w tym mieście niemal z cudem. Czeka się na nie latami, nawet jeśli spełnia się wszelkie wymagane przepisami warunki. Minister mieszkalnictwa Brandon Lewis w jednym z wywiadów powiedział wprost, że londyńczycy będą musieli podjąć decyzję, czy ich stać na to, by mieszkać w tym mieści. Przy jednoczesnych naciskach na władze lokalne, by sprzedawały swoje zasoby mieszkaniowe, zwłaszcza te o najwyższej wartości, może za kilka lat dojść do tego, że Londyn stanie się bogatą wyspą, zamieszkałą przez właścicieli domów, w dużym stopniu zamożnych cudzoziemców, i tych, których stać na wygórowane czynsze, jakie obowiązują na wolnym rynku.
Julita Kin