W roku 2018 (w stulecie odzyskania niepodległości przez Polskę) w londyńskim Albert Hallu zapowiada się wielka uroczystość. Nie miejsce i pora by zdradzać szczegóły programu tego wydarzenia, trudno przecież dwa lata przez wydarzeniem zapewniać o obecności na koncercie artystów formatu Stanisława Sojki czy Nigella Kennedy’ego. Dość powiedzieć, że mury prestiżowej sali koncertowej w Londynie będą świadkami wydarzenia bez precedensu.
Patrząc na dwie daty (tę z roku 1918 i na dzisiejszą) pojawia się myśl – scholastyczna, ale trafiająca w gusta – by uczynić porównania pomiędzy dokonaniami jakie stały się udziałem Polski przez dwadzieścia lat po odzyskaniu niepodległości, a tym czego dokonano w trakcie dwudziestu z dobrą już górą lat po 1989 roku.
Polska międzywojenna jest znakomitym przykładem, jak pomimo wielkich przeciwności można wiele osiągnąć. Pamiętamy, że Polska odziedziczyła po rozbiorach trzy zupełnie różne od siebie regiony, różne zarówno pod względem systemów prawnych, uprzemysłowienia czy też postępu cywilizacyjnego i że od tego momentu te trzy zupełnie różne elementy musiały stopić się w jeden – poprawnie funkcjonujący organizm, oraz że to wszystko musiało się dokonać w niezbyt przyjaznej atmosferze międzynarodowej. I oto okazało się, że Polska potrafiła nie tylko stworzyć jedno, normalnie funkcjonujące państwo, ale jeszcze w ciągu dwudziestu lat potrafiła zrealizować zamierzenia takie jak Port w Gdyni czy Centralny Okręg Przemysłowy. Te dzieła dają obraz osiągnięć Polski międzywojennej i pokazują pośrednio co mogłoby być udziałem Polski, gdyby nie wybuch wojny.
Ocena polskich osiągnięć w okresie od obalenia systemu komunistycznego w kontekście powyższego wypada mniej korzystnie (choć brak mi jeszcze właściwej perspektywy czasowej, na jednoznaczne oceny). Należy również zdawać sobie sprawę z obciążeń jakie zostały odziedziczone po poprzednim okresie. Niemniej, nawet biorąc pod uwagę te poprawki, trudno jest zauważyć przedsmak dzieł wielkich, które mogłyby być udziałem Polski w ciągu najbliższych lat.
Czy współczesny okres przemian będzie można w przyszłości porównać – jeżeli chodzi o skalę osiągnięć – do dwudziestolecia międzywojennego? Nie potrafię powiedzieć.
Natomiast dziś porównać można działanie mechanizmu znanego psychologom jako rozszerzony optymizm, kiedy to jedna emocja generalizuje, potrafi zabarwić całe postrzeganie świata. Zwycięstwo przynosi nadzieję, że wszystko pójdzie lepiej. Pobudza optymizm, ponieważ buduje rodzaj wspólnoty ludzkiej. Tak było w 1918 roku i w roku 1989.
W ostatnich latach w polskiej polityce jest tak wiele głośno odtrąbionych zwycięstw i tak wielu haniebnie pogrążonych przegraną… że aż boli.
Nasza młoda demokracja nie buduje atmosfery jedności u Polaków. Nie pobudza do optymizmu. Rozszerzony optymizm zaś zarezerwowany jest dla prawdziwych wojen.
Ale w Albert Hallu będziemy razem.
Jarosław Koźmiński