W 1972 r. król 17-letni Bhutanu ogłosił: „Szczęście narodu jest ważniejsze niż Produkt Krajowy Brutto”. Jego zdaniem, powinno się je mierzyć indeksem Narodowego Szczęścia Brutto. Choć Bhutan należy do państw o najniższym poziomie rozwoju społeczno-gospodarczego, w którym dopiero w 1956 r. zniesiono niewolnictwo, to jednocześnie społeczeństwo Bhutanu należy do najszczęśliwszych na świecie – tak przynajmniej zapewniają kolejni rządzący tym krajem.
I stało się. Naukowcy doszli do wniosku, że młodociany król miał rację. W 1986 r. w Wielkiej Brytanii powstała New Economy Foundation, w skrócie zwana Nef. Przez kilkanaście lat Nef robił społeczny audyt wielkich korporacji. Wreszcie stworzono uniwersalny Indeks Dobrostanu. Pierwsze badania przeprowadzono w 2007 r. Poddano im 40 tys. osób z 22 krajów Europy.
Raport z badań ukazał się w 2009 r. Na samym początku umieszczono słowa sir Richarda Layarda, profesora London School of Economics, laburzystowskiego doradcy z zakresu ekonomii, który stwierdza, że skoro celem polityków jest dobrostan obywateli rządzonych przez nich krajów, to muszą mieć wskazówki, a więc proste kryteria mierzenia tego dobrostan. Raport ma być taką właśnie „ściągawką”. Na szczycie tabeli europejskiego szczęścia znaleźli się Duńczycy, Norwegowie i Szwajcarzy. Wielka Brytania na 13 miejscu, a tabelę kończą Bułgarzy, Słowacy i Ukraińcy. Polska znalazła się na dość paskudnym 17 miejscu.
Badania wzbudziły ogromne zainteresowanie. Naukowcy Nef postanowili pójść dalej: poddać swym badaniom cały świat. Przeprowadzono je w 2011 r. W opublikowanym w rok później raporcie znalazło się 151 państw. Indeks dobrostanu zastąpiono Indeksem Szczęśliwej Planety, który definiowany jest jako iloczyn odczuwanego dobrostanu i oczekiwanej długości życia, podzielony przez „ślad ekologiczny”. Wszystko jasne? Już widzę, że czytający te słowa wykrzykują: „Ależ oczywiście!”. Dla mnie też.
A więc jakież są te najszczęśliwsze narody? Pierwsze miejsca zajmują: Kostaryka, Wietnam, Belize i Salwador. Kuba jest na 12 miejscu, Albania na 18. Wielka Brytania zajmuje 41 miejsce, zaraz za Mołdawią. Polska jest na 71, a Luksemburg jest na 138 (najgorsza pozycja z państw europejskich). Jak widać, pieniądze szczęścia nie dają. W raporcie nie uwzględniono Bhutanu z powodu „braku porównywalnych danych”.
Jeden z założycieli Nef, Nic Marks (to nie dowcip!), jak na Brytyjczyka przystało martwi się sytuacją rodzinnego kraju. W jednym z licznych wywiadów mówił: „Mamy do czynienia z obsesją na punkcie maksymalnego wzrostu ekonomicznego, przy całkowitej ignorowaniu wpływu, jaki to ma na indywidualną jakość życia jednostek. Brytyjska kultura długich godzin pracy oraz rekordowy poziom indywidualnego zadłużenia ograniczyły możliwości jednostek, rodzin i społeczności lokalnych w zakresie dokonywania wyborów i podejmowania działań, które najlepiej przyczyniają się do osobistego i społecznego zadowolenia”. Zdaniem Marksa, wynik osiągnięty przez Wielką Brytanię świadczy o tym, że mamy do czynienia ze „dezintegrowanym społeczeństwem”. Okazuje się bowiem, że mniej niż połowa, 42 proc., Brytyjczyków, czuje „ducha wspólnoty”, przy czym proporcja ta spada do jednej trzeciej wśród ludzi młodych między 16 a 24 rokiem życia. Ponadto Brytyjczycy znaleźli się na pierwszym miejscu jako najbardziej znudzeni życiem – aż 8 proc. twierdzi, że nudzą się cały czas, a jedna piąta ma uczucie, że działania dnia codziennego są bez sensu, pozbawione jakiejkolwiek wartości. Patrząc jednak na pozycję Wielkiej Brytanii w całej tabeli nie jest z tym krajem aż tak źle.
Bohaterem wydanej w 1988 r. powieści Andrew Martina „Bilton” jest fikcyjny brytyjski premier Philip Lazenby, który – jak pisze Martin – „był z początku ludzkim, przedsiębiorczym, ale dość konwencjonalnym menadżerem działającym na wolnym rynku, ale po drugim zwycięstwie w wyborach ogłosił niespodziewanie, że posiada ‘ideę przewodnią’. – A ta idea przewodnia – oznajmił ze śmiertelną powagą – to Dynamika Społeczna”.
Zgodnie nią wszyscy i wszystko – osoby, firmy i organizacje społeczne – miały być nagradzane za każde działanie, które zostanie uznane za pożyteczne dla społeczeństwa i dynamiczne. Działania takie miały spełniać przynajmniej trzy spośród czterech wybranych warunków takich jak: indywidualna odpowiedzialność, duch wspólnoty, zwiększenie zdolności wytwórczych i ograniczenie wydatków publicznych. Warunki te mierzono Wspólną Skalą Ruchomą, opracowaną przez pracującego na rzecz rządu profesora, specjalisty od kwadratury koła. „ Z namaszczeniem – pisze Martin – powtarzano przy każdej okazji słowo ‘wspólnota’, co miało chyba przywodzić na myśl skłonność do egalitaryzmu. Z drugiej jednak składnikiem Dynamiki Społecznej był motyw zysku. Przypominało to pod pewnymi względami rysunek schodów, będący złudzeniem optycznym – na pierwszy rzut oka wyglądają normalnie, ale za chwilę okazuje się, że nie sposób byłoby na nie wejść”.
Naukowcy z Nef, którzy chcą mierzyć szczęście ludzkości, nie ograniczają się do bezemocjonalnego opisu rzeczywistości. Zwracają się do czytelników raportu z apelem, aby wywierali naciski na rząd, domagając się wprowadzenia nowe sposoby mierzenia postępu. To jedyny sposób, stwierdzają, by osiągnąć dobrostan dla wszystkich. Czyli postęp, który jest – jak te schody – bo wraz ze wzrostem dobrobytu materialnego państwa spadają w niższe partie tabeli. Przypuszczam, że gdyby spytać mieszkańców Kostaryki lub Wietnamu, czy wolą żyć w swoim kraju, czy przenieść się do Luksemburga, wybraliby ten ostatni.
Ale rzucone przez Nef ziarenko zaczęło kiełkować. Coraz więcej organizacji międzynarodowych odchodzi od badania PKB na rzecz, różnie formułowanego, indeksu szczęścia. Badania takie od kilku lat prowadzone są pod auspicjami OECD.W dorocznym raporcie za rok 2015 stwierdzono, że w tworzeniu indeksu szczęścia bierze się pod uwagę dane instytutu Gallupa, a także PKB na osobę, przewidywaną długość życia, poziom korupcji i wolność jednostki. Jak widać, nie znalazł się tu „ślad ekologiczny”. W rezultacie na pierwszym miejscu znajduje się Szwajcaria, a tuż za nią Islandia, Dania, Norwegia i Kanada. Tabelę zaś kończą (przebadano 158 państw) Syria, Burundi i Togo. Wielka Brytania znajduje się na 21 miejscu, a Polska na 60. W tym raporcie uwzględniono także Bhutan. I nie jest to, jak chcieliby jego władcy, kraina szczęśliwości. To zagubione w Himalajach państewko zajęło dopiero 79 miejsce.
Wielka Brytania prowadzi własne badania w zakresie szczęśliwości. Davida Camerona nie trzeba było w tej kwestii „naciskać”: przeznaczył 2 mln funtów dla Krajowego Biura Statystycznego na rozwój tego typu badań.
Julita Kin