Z Aleksandrą Podhorodecką, przewodniczącą Polskiej Macierzy Szkolnej rozmawia Magdalena Grzymkowska.
Jakie jest pani zdanie na temat całej dyskusji dotyczącej możliwego wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej?
– Nie mogę się wypowiadać w imieniu Polskiej Macierzy Szkolnej, ponieważ jesteśmy organizacja apolityczną. Ale nawet mówiąc osobiście, w tej chwili bardzo trudno się opowiedzieć po którejkolwiek ze stron, ponieważ teraz wszyscy kierują się emocjami. A tak naprawdę dla przeciętnego człowieka, który będzie potem decydował o losie Wielkiej Brytanii jest za mało konkretnych informacji. Gdybym miała dzisiaj głosować, nie wiedziałabym, którą opcję mam wybrać. Nie wierzę na pewno w to, że Anglicy zaczną wyrzucać Polaków i dla ludzi, którzy tutaj mieszkają, nie widzę specjalnie zagrożenia. Zostaną pewnie zamknięte granice dla kolejnych imigrantów i dla tych konkretnych ludzi, którzy planowali wyjazd za granicę, to będzie negatywny wpływ Brexitu. Ale to, że Polacy przestaną wyjeżdżać, to dla kraju nie będzie taką złą rzeczą. Polska na pewno cierpi teraz z powodu odpływu ludzi mądrych, przedsiębiorczy i wykształconych.
A jakie mogą być konsekwencje Brexitu dla Wielkiej Brytanii?
– Wszystko zależy od tego jak potoczy się sytuacja ekonomiczna. Może okazać się, że wystąpienie z Unii jest błędem i Wielka Brytania stanie przed kryzysem ekonomicznym. Wówczas może się tak wydarzyć, że Brytyjczycy będą starali się pozbyć tych, którzy „zabierają im pracę”. To jest możliwa wizja. Mnie trochę Unia Europejska denerwuje swoim narzucaniem reguł, które niekoniecznie odpowiadają poszczególnym państwom członkowskim. Irytuje mnie też stosowana w mediach retoryka. Mówi się „o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z Europy”. Tymczasem Wielka Brytania jest, była i zawsze będzie ważną częścią Europy.
Co pani sądzi o porozumieniu zawartym przez Davida Camerona?
Jest dużo szumu wokół tego porozumienia, ale de facto jego osiągnięcia w skali całej sprawy nie są takie wielkie. Z drugiej strony jaki jest sens Unii, jeżeli każdy kraj może negocjować indywidualne warunki, które są najbardziej dla niego korzystne?
Czyli jest pani zwolenniczką dalszych reform Unii Europejskiej?
– Nie jestem politykiem, ale uważam, że Unia w obecnej formie nie zaspakaja potrzeb poszczególnych członków. Czas jest wziąć na stół wszystkie zasady, które obecnie rządzą Unią Europejską i zastanowić się, czy słuszne jest, że ona tak daleko odeszła od pierwotnych zasad, które były ustalane jak tworzył się Common Market. Ale to nie ma nic wspólnego z moim stanowiskiem na temat Brexit, bo jeszcze raz powtarzam, nie wiem, jak będę głosować. Ja rozumiem, że w polskim interesie jest, aby Wielka Brytania pozostała w Unii. Jako obywatelka obu krajów to będzie dla mnie decyzja trudna. Ale Zjednoczone Królestwo winno się kierować się swoim dobrem, a nie dobrem Polski.
A z Pani podwórka – jeżeli faktycznie dojdzie do Brexitu, to jak to wpłynie na działalność polskich szkół sobotnich na Wyspach?
– Szkoły będą funkcjonować tak działają teraz, ale nie będą mogły liczyć na wsparcie materialne ze strony Anglii. Władze będą miały prawo powiedzieć: „Nie jesteście w Unii, nie będziemy Was wspierać. Język polski nas nie interesuje, a jak chcecie mieć egzamin A-Level, to go finansujcie.” Dyskusja może pójść w tym kierunku. I to na pewno dla naszej wspólnoty nie będzie korzystne. I my nie będziemy mieli wówczas argumentów na zachowanie matury z języka polskiego. Bo ta sprawa została teraz oczywiście zsunięta na boczne tory, bo debata wokół ewentualnego Brexitu jest ważniejsza. Myśleliśmy, że myśmy tę sprawę wynegocjowali w czerwcu zeszłego roku, a okazuje się, że nic nie osiągnęliśmy, ponieważ rozmowy ciągle się toczą. I dziś nikt nie jest zainteresowany przyszłością języków obcych. Jeżeli się mówi o ewentualnym wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii. Z tego punktu widzenia to może negatywnie odbić na naszej działalności oświatowej. Chociaż prowadziliśmy szkoły sobotnie od przyjazdu Polaków do Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej i zawsze dawaliśmy sobie radę. Gdy Wielka Brytania wystąpi z Unii, to też jakoś sobie poradzimy, ale myślę, że dzisiaj nasze argumenty są mocniejsze: Polska jest dużym państwem unijnym, język polski jest drugim językiem używanym na Wyspach i tak dalej… W momencie Brexitu, te argumentu przepadną. Chciałabym jednocześnie jeszcze raz podkreślić, że to jest wyłącznie moja opinia, a nie oficjalne stanowisko Polskiej Macierzy Szkolnej.