03 maja 2016, 11:00 | Autor: Piotr Gulbicki
Bezboleśnie, dwujęzycznie

– Dwujęzyczność to nie tylko płynne mówienie i pisanie w obu językach, to również zanurzenie się w dwóch kulturach – mówi Piotrowi Gulbickiemu dr Katarzyna Zechenter, której nowy poradnik dla rodziców dzieci dwujęzycznych „Po polsku na Wyspach” spotkał się z dużym odzewem.

Poradników do nauki języka polskiego na księgarskim rynku nie brakuje.

Owszem, jednak do tej pory nie było takiego, który przystępnie i praktycznie pokazywałby rodzicom jak osiągnąć dwujęzyczność w sposób naturalny – przez zabawy i rozmowy z dzieckiem. A jednocześnie przedstawiałby korzyści wynikające z faktu funkcjonowania w dwóch kulturach.

Czyli jakie?

Można długo wymieniać – od rozwoju pamięci i lepszej koncentracji, przez zwiększoną odporność na niektóre choroby, otwarcie na świat, lepsze rozumienie siebie i innych, aż po większą tolerancję i szacunek dla innego podejścia do życia.

Tyle że polskie dzieci w Wielkiej Brytanii nie bardzo chcą uczyć się języka przodków.

Katarzyna Zechenter
Katarzyna Zechenter
Problem jest nawet poważniejszy, gdyż często ich rodzice również nie przywiązują do tego należytej wagi. Wielu z nich uważa, że w obecnych czasach znajomość polskiego w niczym się nie przyda, a ich pociechy i tak jakoś dogadają się z babcią czy dziadkiem. Ale nie ma nic bardziej mylnego, nie tędy droga. Wielka Brytania to miejsce, gdzie niewiele osób jest naprawdę dwujęzyczna, mimo że przyjeżdżają tu rzesze ludzi z całego świata. Dwujęzyczność oznacza bowiem płynne mówienie i pisanie w obu językach oraz zanurzenie się w dwóch kulturach, a nie tylko umiejętność wyartykułowania kilku zdań po polsku dwa razy do roku i powtórzeniu paru stereotypów wyniesionych ze szkoły.

Dawna emigracja, szczególnie ta powojenna, kultywowała polskość.

I to na różnych płaszczyznach. Zakładała szkoły sobotnie, biblioteki, rozmaite instytucje. Uczyła dzieci szacunku dla ojczystego kraju w przekonaniu, że utrzymuje prawdziwą narodową kulturę, którą nad Wisłą niszczył komunizm. Ale czasy się zmieniają – skoro ewoluuje sytuacja polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii, to podobnie jest również z pozycją i znaczeniem języka. Nie chodzi już, jak to było kiedyś, o „utrzymanie polskości” czy „walkę o polskość na wygnaniu”, dawne wzorce, o których czytamy w szkolnych lekturach, niewiele mogą tu pomóc. A wręcz przeciwnie, raczej szkodzą, gdyż obecnie Polacy nie myślą tak, jak w roku 1945 czy 1980, nie mówiąc już o XIX wieku. I właśnie dlatego, obserwując te wszystkie procesy, postanowiłam stworzyć poradnik dla rodziców dzieci, które będą wychowywane w obu językach i dwóch kulturach. Dotyczy to zarówno młodych ludzi tu urodzonych, jak i tych przyjeżdżających na Wyspy z rodzicami. A ci ostatni muszą mieć świadomość, jak ważne jest nowoczesne podejście do bycia osobą dwujęzyczną i dwukulturową, która swobodnie obraca się w polskim i angielskim środowisku, jednocześnie korzystając z dobrodziejstw obu kultur.

W powstaniu poradnika uczestniczyło szereg osób…

…i instytucji. Dopracowanie wszystkiego zajęło sporo czasu, gdyż książka jest owocem współpracy kilku środowisk. Rozdziały pisali specjaliści z różnych dziedzin, ale także praktycy zajmujący się nauczaniem języka polskiego w szkołach sobotnich, a więc osoby mające solidną wiedzę na temat problemów naszych uczniów w Wielkiej Brytanii.

Polski Uniwersytet na Obczyźnie w poradniku reprezentują Beata Howe, Halina Stochnioł i Edyta Nowosielska, a University College London, School of Slavonic and East European Studies – prof. Anne White, socjolog i autorka prac o najnowszej migracji oraz ja (wykładam na tej uczelni literaturę polską, kulturę i film). Z kolei z City University, Cass Business School mamy prof. ManMohana Sodhi’ego oraz dr. Wayne’a Hollanda. Co ciekawe, chociaż prof. Sodhi zna tylko jedno zdanie po polsku („Nie mówię dobrze po polsku”) to posługuje się biegle trzema innymi językami, więc dobrze wie, dlaczego dwujęzyczność jest tak ważna we współczesnym biznesie i ekonomii.

Jest w ogóle zapotrzebowanie na taką pozycję?

I to duże. O tym, jak bardzo, świadczy fakt, że zastanawiamy się nad drugim wydaniem. Dostałam też prośby ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec, żeby napisać podobny poradnik z uwzględnieniem specyfiki tamtych krajów. Ważną rolę odgrywa również fakt, że nasza publikacja posiada obszerną bibliografię na temat tego, gdzie w internecie można znaleźć wszystkie potrzebne informacje – od niemal całej literatury (i to nie tylko polskiej), filmów czy muzyki, po wiadomości o rodzimej nauce i sztuce.

Profesor Norman Davies napisał we wstępie, że dwujęzyczność to „dar boski, którego żadne z rodziców nie powinno odmówić swojemu dziecku”.

I ma rację. Dlatego ostatni rozdział opisuje historie osób, nie tylko Polaków, których życie zostało wzbogacone dzięki znajomości języków. Są tam również przykłady ludzi żałujących, iż nie nauczyli swoich dzieci polskiego, gdyż na dłuższą metę doprowadziło to do wielu rodzinnych problemów.

Głównym celem książki jest uświadomienie rodzicom tego, jak niezbędna jest obecnie dwujęzyczność i dwukulturowość oraz faktu, w jak prosty sposób można to osiągnąć. Pokazujemy owo zjawisko w szerszym kontekście – jako proces wzbogacający osobowość, rozwijający inteligencję i pamięć, opóźniający takie choroby jak Parkinson czy Alzheimer. Prawdziwa dwujęzyczność to szereg czynników budujących tożsamość oraz pomagających w określaniu własnej kultury i dogłębnym zrozumieniu nowej. W obecnym świecie to konieczność.

Jak to osiągnąć w bezbolesny sposób?

Najważniejsza sprawa – dziecka nie trzeba uczyć, natomiast trzeba z nim rozmawiać, mówić do niego i czytać po polsku. Angielski przyjdzie sam, kiedy młody człowiek wyjdzie z domu, gdyż będzie go słyszał na placu zabaw, w przedszkolu, w szkole. Jeżeli dziecko zostanie pozbawione kontaktu z polskim od urodzenia, będzie mu bardzo trudno nauczyć się go później i z całą pewnością pojawią się kłopoty z pisaniem. Może zabrzmi to dziwnie, ale takie dziecko stanie się analfabetą po polsku.

Natomiast osoby, które uczą się języka obcego od dzieciństwa, nie mają akcentu, a proces edukacyjny przebiega naturalnie, bez żadnych problemów – bo mówią po polsku z mamą i tatą, albo z jednym z rodziców, jeśli drugie jest innej narodowości.

Dlatego poradnik jest w wersji polskiej i angielskiej?

To pierwsza publikacja przedstawiająca dwujęzyczność jako konieczność, więc było dla mnie oczywiste, że powinna być napisana w dwóch językach. Tym bardziej, że jest ona adresowana także do rodzin, gdzie tylko jedno z rodziców mówi po polsku. Zależało mi na tym, żeby przekonać niepolską matkę czy ojca do idei dwujęzyczności albo nawet trzyjęzyczności, gdyż na Wyspach rodzi się sporo dzieci, których oboje rodzice są obcokrajowcami.

Pytanie tylko, czy jednakowy model nauki jest adekwatny w stosunku do wszystkich dzieci? Nie jest tak, że dla niektórych młodych ludzi dwa czy trzy języki wpajane do głowy naraz to za dużo?

Nie ma obawy, wszystkie dzieci są na tyle inteligentne, że szybko nauczą się, w wieku dwóch czy trzech lat, że na przykład mama mówi do nich po polsku, tata po szwedzku, a w przedszkolu słyszą angielski. I będą zmieniały języki jako coś naturalnego. W końcu w Holandii, Szwecji, Luksemburgu czy na Malcie praktycznie wszyscy są dwu- lub trzyjęzyczni i przynosi to wymierne korzyści. Nie ma, nie było i nie będzie człowieka, który żałuje, że umie mówić w kilku językach, jest za to mnóstwo ludzi, którzy boleją nad tym, iż nie nauczyli się mowy przodków. Bać się, że to za dużo wysiłku, to tak jakby obawiać się, że dziecko jednocześnie uczy się jazdy na rowerze, wrotkach i jeszcze do tego pływania w basenie.

Ale najważniejszy, i chcę to bardzo mocno podkreślić, jest fakt, żeby nie wymagać od rodziców uczenia języka. Oni mają tylko mówić, czytać, bawić się, rozmawiać po polsku, natomiast nigdy nie poprawiać swoich latorośli. Chodzi o to, żeby robić to, co przychodzi naturalnie. To od samego dziecka, kiedy już trochę dorośnie, będzie zależało czy nauczy się języka tak, żeby było dwujęzyczne – jednak bez podstaw, wymowy, słownictwa i wzorców kulturowych nabytych w dzieciństwie ta edukacja jest naprawdę trudna. A od rodziców wymagajmy, żeby ich angielszczyzna była coraz lepsza – w końcu oni też powinni być dwujęzyczni!

Jaka w tym procesie jest rola polskich szkół sobotnich?

Bardzo duża. Wielu pracujących tam nauczycieli studiowało nauczenie polskiego jako drugiego języka, więc zdają sobie sprawę z tego, co znaczy stawać się osobą dwujęzyczną. W ostatnich latach bardzo wiele się w tym względzie zmieniło. I to na lepsze…

 

Poradnik „Po polsku na Wyspach” w formacie pdf, epub, mobi można pobrać na stronie http://puno.edu.pl/poradnik/ oraz na stronie Ambasady Polskiej w Londynie.

 

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_