Czegoś takiego ambasada RP w Londynie jeszcze nie widziała! Tegoroczna edycja festiwalu Kinoteka zakończyła się z wielką pompą. W poprzedni czwartek sala im. prezydenta Raczyńskiego zamieniła się w parkiet do swinga, a tłum gości w strojach z lat 50. usłyszeli nietuzinkowe jazzowe aranżacje utworów, m.in. grającego muzykę elektroniczną brytyjskiego zespołu Prodigy.
Trzeba przyznać, że pomysł na zorganizowanie takiego wydarzenia w szlachetnych murach ambasady był dość odważny i nowatorski.
– Pracownicy ambasady z niedowierzeniem patrzyli, ile sprzętu musieliśmy przywieźć do budynku na potrzeby tego wieczoru – powiedziała „Tygodniowi Polskiemu” Anna Gruszka z Instytutu Kultury Polskiej w Londynie.
Efekt był imponujący. Impreza toczyła się na dwóch piętrach, gdzie można było zamówić drinki o nazwach nawiązujących do filmów pokazywanych w tym roku w ramach kończącego się festiwalu: „11 minut”, „Kosmos” czy „Potop”. Ostatnia projekcja Kinoteki miała miejsce wcześniej tego dnia –zaprezentowano klasyczny, czarnobiały film „Do widzenia, do jutra…” w reżyserii debiutującego Janusza Morgensterna. Następnie goście przeszli z Regent Street Cinema do budynku ambasady, gdzie w mniej formalnej atmosferze mogli wymienić się wrażeniami.
Choć nie brakowało Polaków, wśród gości dominowali Brytyjczycy, koneserzy wschodnioeuropejskiego kina, artyści, dziennikarze. James Woodall, dziennikarz „The Economist” uważa, że takie inicjatywy jak Kinoteka są wciąż ważne i potrzebne, ponieważ wciąż bardzo niewiele poświęca się polskiej kulturze.
– I to dotyczy nie tylko polskiej kultury, tylko ogólnie kultury europejskiej. Na Wyspach cały czas panuje megalomania kultury anglosaskiej. Tymczasem polskie czy czeskie kino, książka czy sztuka wnoszą nową jakość do brytyjskiego życia kulturalnego. Dlatego trzeba o tym mówić i pisać jak najczęściej – podkreśla dziennikarz.
Gwoździem programu był występ Wojtek Mazolewski Quitnet, który zaczyna być rozpoznawalną marką na świecie. Muzycy zaprezentowali pełną gamę stylów muzycznych od europejskiego po latynoamerykański. Pozostając w konwencji jazzu wykonali także nowatorskie covery hitów z różnych gatunków muzyki.
Bo czy właśnie nie chodzi to tę różnorodność, która czyni nas bogatszymi? Zachwyceni słuchacze nie mieli co do tego żadnych wątpliwości.
(mag)