6 kwietnia, rok 1327, godzina pierwsza. To słoneczny dzień i Wielki Piątek. W całym Awinion trwają przygotowania do Wielkanocy. W Pałacu Papieży szykują się wielkie bankiety, ale póki co trwa modlitewna cisza. Po Rue des Teinturiers idzie młody, 23- letni imigrant z Włoch, Francesco Petrarka. To ulica, przez którą przepływa wartki strumień, odnoga rzeki Rodanu. Przy niej znajduje się większość warsztatów tkackich i farbiarni w mieście. Ale dziś wszystkie (a było ich 23) koła młynów wodnych nie pracują. Francesco podąża do kościoła Św. Klary by spędzić dzień na nabożeństwie i modlitwie. Przygotowuje się bowiem do wstąpienia w stan zakonny.
Młody Włoch nagle przystaje zauroczony blaskiem zjawiskowego widoku:
„Były to włosy złote, rozpuszczone/ W tysiącu słodkich loków, krętych, jasnych/ Światło wspaniałe drgało rozelśnione/ W oczach przępięknych, które dziś przygasły…” Piękna, 16- letnia Laura również idzie do tego samego kościoła. Ten moment zmieni całe życie Francesco Petrarki i stworzy literacką epokę Europy. Laura jest już od roku żoną hrabiego Hugues de Sade (przodka Markiza de Sade). Jest też niezwykle religijna i cnotliwa. Petrarka zakochuje się od pierwszego spojrzenia i do końca życia. Rezygnuje ze ślubów zakonnych i przez trzy lata chodzi jak cień ulicami Awinionu za ukochaną. Niestety miłość ta pozostaje do końca niespełniona. Nie wiadomo czy poeta i jego muza zamienili choć kilka zdań na osobności. Petrarka, zainspirowany, tworzy swoje nieśmiertelne sonety a Laura staje się symbolem miłości czystej, platonicznej, nieosiągalnej. Młody poeta pozostający przy papieskim dworze wyjeżdża by zapomnieć, na całe dziesięć lat. Nie udaje się, więc znów wraca do Awinion w roku 1337. Laura jest już zniszczoną kobietą, urodziła jedenaścioro dzieci i jest coraz słabsza, choruje. Nic jednak nie jest w stanie zmienić tej miłości, którą ją poeta obdarzył w słoneczny poranek Wielkiego Piątku. Nadal pisze sonety, bardziej gorzkie, dojrzałe, ale pełne uczucia. Gdy rok później Laura umiera (w wieku 38 lat), Petrarka jest w rozpaczy. Opłakuje ukochaną do końca życia. Jego ostatni sonet jest jednak niezwykle gorzki: „Życia mojego opłakuję dzieje/ Którem zmarnował w miłości śmiertelnej/ Zamiast podnosić wzwyż myśl i nadzieję:/ A skrzydła miałem górnolotne, dzielne.” Dziś na Rue des Teinturiers, gdzie zaczęła się ta niezwykła, niezapomniana miłość stoi zaledwie kilka domów z tych czasów. Strumień jest ukryty pod licznymi mostkami i przejściami. Z ogromnego klasztoru Cordeliers pozostała tylko wieża kościoła. Tam znajdował się grobowiec Laury. Podobno wiele lat po jej śmierci humanista i badacz Maurice Sceve otworzył trumnę z prochami ukochanej poety. Znalazł tam ołowianą skrzynkę z medalionem przedstawiającym kobietę chwytającą się za serce, a pod nim wygrawerowany jeden z sonetów Petrarki. Czy medalion należał do Laury, czy to ona sama wyraziła życzenie by być z nim pochowana? Czy i ona kochała Francesco miłością niespełnioną? Tyle wieków upłynęło, że najwytrwalsi badacze mogą jedynie spekulować. Pozostały sonety i Rue des Teinturiers, która ciągle ma w sobie niezwykły urok. Ocieniają ją wysokie platany, a młodzi zakochani często przechadzają się w ich cieniu po wytartych, kamiennych chodnikach.
W czasie gdy Petrarka wędrował jak cień za ukochaną Laurą, most w Awinion był jak zwykle w trakcie budowy lub renowacji. Jego pierwsza wersja powstała w latach 1177-1185. Liczył on sobie aż 900 m długości, ale tylko 4,9 m szerokości. Być może przetrwałby do dziś gdyby nie atak na miasto (40 lat po jego ukończeniu), który był krucjatą papieża Innocentego III przeciwko gnostykom w Awinion. Od tego czasu most ciągle odbudowywano. Było to spowodowane wielkimi wylewami potężnej rzeki Rodan. Nawet Rzymianie nie zdołali jej ujarzmić i w Arles zbudowali jedynie pierwowzór mostu pontonowego. W Awinion most uparcie stawiano od nowa poprzez wieki. Liczył on sobie aż 22 łuki. Legenda głosi, że jego powstanie zainicjował młodziutki pasterz, potem święty Benezet. Stąd nazwa Pont Saint Benezet. Jego doczesne szczątki umieszczono nawet w niewielkiej kapliczce na moście. Potem przeniesiono je do kościoła za murami miasta. Na łączeniu czterech pozostałych do dziś łuków mostu znajduje się kapliczka Św Mikołaja, patrona rodańskich rybaków. W roku 1669 rzeka wylała tak potężnie, że zniszczyła większość tej starożytnej struktury i wtedy dopiero mieszkańcy Awinion dali sobie spokój z jej odbudową. Wtedy też powstała słynna piosenka : „Sur le Pont d’Avignon” czyli „Na moście w Awinion”. Przepiękną poetycką wersję napisał Krzysztof Kamil Baczyński, a zaśpiewała ją Ewa Demarczyk z krakowskiej Piwnicy Pod Baranami, dzięki czemu most stał się słynny i w Polsce. Całe stare miasto Awinion jest otoczone potężnymi murami. Wzniesiono je za panowania papieży od roku 1349 do 1368. Mają one 5 km długości. Mur przecinały potężne wieże, których było 39. Okres pobytu papieży to złoty wiek miasta, wtedy wzniesiono najpiękniejsze i najważniejsze zabytki, które dziś są pod patronatem UNESCO. Trwał on jeszcze parę stuleci, dzięki napływowi włoskich bankierów służących papieskiemu skarbcowi. To oni mieszkali w najbardziej ekskluzywnej części miasta „bankowej”. Ich dwory, kamienice przyciągały rzesze kupców z najlepszymi towarami z całej Francji: winami, zastawami, tkaninami i oczywiście żywnością. Uniwersytet założony przez papieża Bonifacego VIII miał wielu studentów z innych miast. Awinion jednak nie odzyskał już nigdy swojego znaczenia jako papieska stolica. Okres Rewolucji Francuskiej był wyjątkowo niszczący. Kościoły ograbiono, przerobiono na magazyny i koszary. Awinion, jako centrum religijne i historyczne przestał w zasadzie na jakiś czas istnieć. Dopiero mozolna odbudowa zabytków, z których wiele nadal straszy bardzo złym stanem, lub jest pozamykanych, pozwoliła na ponowne odkrycie tego niezwykłego w swej historii miasta. Miasta gdzie narodziła się miłość, która zmieniła Europę, wprowadzając cały kontynent w nowe literackie prądy początkujące epokę romantyzmu. Choć Petrarka być może żałował, w swym ostatnim sonecie tej miłości, to jednak dzięki niej, jego imię i imię Laury na zawsze wpisało się w historię poezji.
Tłumaczenie sonetów Petrarki: Jalu Kurek.