Właśnie mija rok gdy „Tygodniowi Polskiemu” nie towarzyszy powszedni „Dziennik”. Rok spełniania spełnienia oczekiwań naszych najwierniejszych Czytelników, którzy dużej mierze sięgali również po gazetę codzienną. Rok stawiania czoła drugiemu zadaniu – nie mniej ważnemu – jakim jest poszerzanie czytelniczego grona.
W naszym wypadku idzie o łączenie dwóch czy nawet trzech wydawałoby się skrajnie odległych światów. Okres przejściowy jest trudny do zaakceptowania przez wszystkie strony …co dla samej gazety jest ciężkim doświadczeniem.
Mamy bowiem stałe grono najstarszych czytelników, siłą rzeczy trochę bardziej konserwatywnych. Ludzi o pewnych przyzwyczajeniach i niezbyt chętnych zmianom dziejącym się wokół. To grupa ludzi umocowana, zakotwiczona mocno w przeszłości, także tej „dziennikowej”, i to na każdym poziomie: od pewnej linii programowej gazety, przez tematykę artykułów, aż po szatę graficzną. Trzeba zarazem mocno podkreślić, że to wierni czytelnicy, znający „Tydzień” od 1959 roku. Bez nich tej gazety nie będzie.
Ale zadaniem redaktora jest stopniowe docieranie do nowych kręgów, do kolejnych środowisk czytelniczych. Bez nich tej gazety też nie będzie. Bez nowych odbiorców gazeta zakończy żywot wraz z ostatnimi jej założycielami służąc jednemu tylko pokoleniu. A przecież wielka rzesza Polaków, jaka żyje obecnie na Wyspach jest ogromną szansą na rozwój.
To bardzo trudna rzecz do przeprowadzenia, ale możliwa. Nad odpowiedzią na pytanie: „jak funkcjonować w przyszłości, wraz ze zmianą pokoleń?” zastanawia się szereg instytucji i organizacji emigracyjnych. Takie decyzje są potrzebne, ważne by zostały w porę podjęte, by nie decydowały tu osoby przypadkowe.
Dziś gazetę tworzą ludzie z różnych pokoleń. To wydaje się pierwszym krokiem w stronę kompromisu w linii pisma, w pogodzeniu różnych racji i stopniowemu wyjściu na przeciw oczekiwaniom nowego odbiorcy. Pozostaje tylko życzyć sobie, żeby ten kompromis był sukcesem, aby było to udane przedsięwzięcie. Taka jest potrzeba. Innego wyboru nie ma.
„Dziennik” z „Tygodniem” to świetna marka, jeśli idzie o świadectwo dokonań pokolenia emigracji niepodległościowej. Z drugiej strony musimy mieć świadomość, że o ile trzeba kontynuować pewną linię wyznaczoną przez 76 lat istnienia gazety, to jednocześnie musimy umieć wywalczyć sobie miejsce na rynku czytelniczym…
Trzeba patriotyzm mierzyć z ekonomią… Takiej próbie jesteśmy poddani.
W okresie przejściowym godną podkreślenia jest pomoc finansowa ze strony czytelników gazety, autorów rezygnujących z honorarium oraz wielu ludzi pracujących charytatywnie. Ta ostatnia forma pomocy ma specjalne znaczenie. Pokazuje, że gazeta ma swoich oddanych przyjaciół.
Przychodzi tu powtórzyć apel wydawcy gazety:
„Przyszłość „Tygodnia Polskiego” leży także w Państwa rękach. Dzięki Państwa ofiarności i pracy nasza gazeta każdego roku otrzymuje niezbędne wsparcie. Dziękujemy za przysyłane dotacje i prosimy o dalszą pomoc finansową. Polska Fundacja Kulturalna potrzebuje darczyńców. Prosimy o kontakt wszystkich, którzy mogą nam pomóc.”
Jarosław Koźmiński