Szanowna Redakcjo!
Od dłuższego czasu czytam Waszą rubrykę i stwierdzam, że mój problem będzie mniej typowy, gdyż większość listów dotyczy partnerów lub dzieci, a w moich relacjach z synem i partnerem jest wszystko w porządku (bynajmniej na razie), za to kłopot to moja mama. Nie mogę znieść całej sytuacji, która jest między nami, jestem ciągle zestresowana i boję się, że mój partner – Adam, w końcu odejdzie, bo nie wytrzyma tego, co teraz się dzieje. Otóż kilka lat temu przyjechałam z synem do Anglii, dostałam dość dobrą pracę, z czasem wynajęłam dom, a w międzyczasie poznałam Adama. Adam jest bardzo dobry dla mnie, mojego syna i chyba dla wszystkich dookoła (czasami myślę, że aż zbyt dobry, że niektórzy to wykorzystują). Do niedawna dobrze układało się między nami, jakiś czas temu zamieszkaliśmy razem, byliśmy szczęśliwi, żyliśmy sobie spokojnie, mając każdego dnia chociaż chwilę czasu dla siebie. Dużo rzeczy robimy wspólnie, Adam pomaga mi (a nawet wyręcza) we wszystkich domowych obowiązkach. Jednak ostatnie dwa miesiące to jakiś koszmar w moim/naszym życiu. W związku z tym, że moja mama jest sama, nie mam rodzeństwa, tata nie żyje kilkanaście już lat, do tego mama choruje, postanowiłam nie rezygnować z pobytu w Anglii, tylko zabrać mamę do siebie. Urządziłam Jej niezależny pokój, kuchnię i łazienkę, nawet z osobnym wejściem, ale u mnie w domu. Myślałam, że niepełnosprawnej mamie będzie łatwiej jeśli będę blisko, zrobię i przyniosę jej zakupy, zawiozę do lekarza, czy wykupię leki, pomogę posprzątać, itd. Niestety okazało się zupełnie inaczej. Mama jest wiecznie niezadowolona, wszystko robię źle (nawet marchewkę kupiłam za dużą, mama chciała mniejszą) i mimo, że się staram mama ciągle narzeka. Tego nie wytrzymuję już słuchać i jest moi bardzo przykro, że tak do mnie podchodzi. Ale to jeszcze nie wszystko, otóż Adam, mój partner, dla odmiany na wszystkim się zna, wszystko robi dobrze i tylko on wie, o co mamie chodzi i wręcz wymaga, żeby to on jej sprzątał, gotował itd. Od tych dwóch miesięcy praktycznie nie mamy czasu dla siebie, bo każdą wolną chwilę musimy spędzać u mamy, jeśli my nie przyjdziemy, wieczorem mama przyjdzie do nas. Mam wrażenie, że mama wymusza nieustanne wizyty, czasem nie mam ochoty, a i tak muszę do niej iść. Ostatnio, już tak bardzo byliśmy tą sytuacją zmęczeni, że postanowiliśmy wyjechać na kilka dni (oczywiście sami). Gdy rozmawiałyśmy przez telefon, zapytałam mamy jak jej ciśnienie (z którym ma spore problemy) usłyszałam, że ją to nie interesuje (dotąd dwa razy dziennie mierzyła i zapisywała, według wskazań lekarza). Do tego przynajmniej kilka razy dziennie mama dzwoniła, opowiadała mało istotne rzeczy, tak jakby nie mogła porozmawiać ze mną po powrocie. Wróciliśmy parę dni temu, ja nie wiem jak dalej postępować, wiem z całą pewnością, że mam dość takiej sytuacji i boję się, że Adam w końcu też tego nie wytrzyma.
Joanna
Droga Joanno!
Rzeczywiście Twoja sytuacja może być dla Ciebie wyczerpującą i zagrażająca Twojemu związkowi. Wygląda na to, że jesteś w pewnej zależności emocjonalnej od swojej mamy i obecnie ona nie pozwala Tobie na bycie w zdrowej relacji z Twoim partnerem. Nie powinnaś czuć się winna, że układasz swoje życie, masz prawo do czasu tylko dla Ciebie i Adama, nawet jeśli mama się obrazi. Ty nie odpowiadasz za jej emocje, każdy sam odpowiada za swoje stany. Ciągłe wymuszanie na Tobie kontaktu, wzbudzanie poczucia obowiązku i winy to szantaż emocjonalny. Poczucie, że mama czuje się odrzucona, wzbudza winę i dalsze angażowanie się w manipulacyjną rzeczywistość. Pomagasz mamie, starasz się wyręczać ją z obowiązków, odwiedzasz regularnie, ale nie musisz tego robić na każde wezwanie mamy i to kosztem swojego życia.
Sprawa rezygnacji z mierzenia ciśnienia u osoby, która na nie choruje jest czystą autodestrukcją, która nie jest normalnym zachowaniem. Za to, że wyjechałaś na parę dni mama postanowiła Cię „ukarać”, narażając się na duże niebezpieczeństwo. To kolejny szantaż i nie powinnaś na to pozwalać w przyszłości, a wyrazić jasno swoje zdanie w tej kwestii.
Kolejny temat, angażowanie ze strony mamy we wszystko Adama, a odrzucanie, krytykowanie Twojej pomocy, to nic innego jak zazdrość. Niestety, bywa tak, że matki w momencie, kiedy ich córki są w związku podświadomie zaczynają rywalizować z córkami. Tak naprawdę czują się zagrożone, nie są w stanie zaakceptować tego, że córka buduje bliską relację z mężczyzną. Zazdroszczą im związku, młodości, szczególnie wtedy, gdy same nie są w związku i czują się niespełnione.
Myślę, że powinnaś spróbować zacząć inaczej komunikować się z mamą, mówić jej o swoich uczuciach, a nie jedynie realizować życzenia matki. Pamiętaj, nie jesteś odpowiedzialna za życie mamy i o tym, że możesz nigdy nie być w stanie zaspokoić jej oczekiwań, które są raczej nie do nasycenia. Zacznij mówić o Twoich uczuciach, o swoich potrzebach, o tym co Cię boli i uwierz, że masz prawo do szczęścia. Spróbuj chronić siebie i swoją relację z Adamem. Jeśli nie będziesz w stanie zrobić tego sama zachęcam do skorzystania z pomocy specjalistów.