Polska społeczność w Harlow planuje zorganizowanie w sobotę marszu milczenia ku pamięci Polaka. Marsz ma się rozpocząć na placu The Stow, gdzie doszło do pobicia Polaka, o godz. 16. Wieczorem planowane jest czuwanie w miejscowym kościele.
„Znałem Arka, znam jego brata i ich mamę… To był spokojny chłopak” – wspomina w rozmowie z Eric Hind, jeden z organizatorów sobotniego marszu. „Ten marsz organizujemy po to, aby oddać mu hołd i powiedzieć głośno o problemach, które istnieją w Harlow. To, co się stało z Arkiem, to wynik tego, że zbyt długo nikt nic nie mówił, trzymaliśmy to w sobie” – podkreślił.
„Chcę, żebyśmy pokazali, że problem jest realny – i nie dotyczy tylko Polaków. Równie dobrze mogłoby chodzić o Rumunów, homoseksualistów, czarnoskórych. Jesteśmy regularnie poniżani żartami i komentarzami” – tłumaczył Hind.
Jak zaznaczył, liczy na to, że marsz odbędzie się w kompletnej ciszy. „Już słyszeliśmy pomysły o flagach, racach… Nie chcę tego – wolę, żeby to był cichy marsz, który pokaże naszą siłę i solidarność. Mieszkam tu 14 lat, mam córkę, która jest Brytyjką i nie zamierzam się stąd ruszać” – powiedział stanowczo.
Urzędujący od wtorku nowy polski ambasador Arkady Rzegocki odwiedził Harlow, gdzie wraz z wiceministrem edukacji i lokalnych posłem konserwatywnym Robertem Haflonem, złożył kwiaty w miejscu, gdzie napadnięto Polaków.
“Ta bardzo przykra sytuacja powinna zostać przez nas przemyślana, Polaków i Brytyjczyków, żeby do tego typu sytuacji nie dochodziło w przyszłości” – powiedział Rzegocki.
Z kolei Haflon ocenił, że jego zdaniem do tragedii mogły przyczynić się antagonizujące wypowiedzi części brytyjskich polityków, którzy wykorzystywali imigrantów do straszenia Brytyjczyków i siania niechęci między społecznościami.
zasmucona92
Dobrze, że Polacy w takich chwilach są razem.