To nie przypadek, że jak donoszą media w Polsce, niedawno BBC opublikowało szczególną diagnozę poziomu edukacji pod wymownym tytułem: „Czego szkoły w Walii mogą się nauczyć od polskich szkół”, zaś w „New York Times” ukazał się artykuł Amandy Ripley pod równie wymownym tytułem: „Czego Ameryka może nauczyć się od mądrych szkół w innych krajach”. Polscy nauczyciele świecą przykładem mądrej dydaktyki, którą opisuje autorka artykułu.
Reforma edukacji postępuje w Polsce wielkimi krokami. Każdego dnia media dostarczają nowych jej wątków, nad którymi rozbrzmiewają głosy polityków, nauczycieli, dziennikarzy, rodziców i wielu innych komentatorów z różnych środowisk. I tak ostatnio pojawiły się informacje o satysfakcjonujących wynikach polskich nastolatków badanych kryteriami testów PISA, oczywiście też różnorodnie komentowanych. Polskie nastolatki osiągnęły trzecie miejsce w UE w rozwiązywaniu problemów, argumentacji i interpretacji… temu zaprzeczyć się nie da. PISA to Międzynarodowa Ocena Umiejętności Uczniów, którą przeprowadza OECD. To najważniejsze edukacyjne badanie na świecie. W 2012 roku Polska zajęła jeszcze wyższe miejsce w światowym rankingu edukacyjnym, dzisiaj nieco niższe, choć niezaprzeczalnie wysokie. I tak młodzi Polacy zajęli trzecie miejsce w czytaniu i interpretacji, szóste w matematyce, dziesiąte w naukach przyrodniczych.
Szczególnym obiektem zainteresowania i kontrowersyjnych dyskusji cieszy się też proponowany przez MEN kanon lektur szkolnych dla klas IV-VIII zreformowanej szkoły podstawowej. I na pewno dobrze się stało, że władze oświatowe myślą o nowym kształcie lekturowych propozycji, bo zmienia się świat i czytelnictwo wymaga dzisiaj innych już form kontaktu z tekstami literackimi i tekstami kultury w ogóle. Zmieniają się też same teksty i sposoby ich odbioru, których nie można lekceważyć doceniając bogactwo literackich światów i udział ich w kreowaniu duchowości współczesnego czytelnika. I tak w opiniach różnych czytelników, pisarzy, ilustratorów, pracowników Biblioteki Narodowej czy Instytutu Badań Edukacyjnych, jak i pedagogów, oczywiście polityków różnych opcji , choć nie tylko… pojawiają się metaforycznie, ale też i dosłownie przywoływane oceny nowego kanonu lekturowego. Jeden ze znanych autorów i zarazem grafik, Marcin Wicha prosi: „Ratujmy maluchy! Dosyć opowieści o przyborach piśmiennych, które wyszły z użycia pół wieku temu. Plastuś na emeryturę, Puc i Bursztyn do budy, kamienie na szaniec!” Zofia Zasacka związana ze środowiskiem Biblioteki Narodowej i wspomnianym instytutem argumentuje: „Chcemy archaizmów? Dobrze, ale niech to będzie Fredro, Mickiewicz. Ale Trzej Muszkieterowie? Po co wyciągać książki z tapczanu?” Autorka tych słów zdecydowanie stwierdza, że w kanonie lekturowym zawiera się co prawda wspólne uniwersum symboliczne, choć bardzo ograniczone, ale zdecydowanie za mało jest tekstów literackich, które prowokować mogą do refleksji egzystencjalnej. Do takiej refleksji skłania np. Szekspir, ale żadnego z jego dzieł nie ma w kanonie, nie ma też Moliera – kompetentnie komentuje Zasacka, bibliotekoznawca i pedagog. Warto w tym miejscu wspomnieć także, iż niewiele pojawia się w lekturowym kanonie nazwisk związanych z literaturą emigracyjną po 1945 roku. Nie ma jej też w późniejszym kanonie obowiązującym jeszcze dzisiaj w gimnazjum i liceum. Przykry jest fakt, iż autorzy programów zapominają o wielkim i wspaniałym dorobku twórców literatury powstającej poza Krajem, o tym, że scenariusze dziejów XX i także już XXI wieku zapisały się w polskiej kulturze właśnie tam i to one wnoszą niewygasły wkład w kulturę europejską i światową. A jednocześnie właśnie dzięki tym kulturowym zapisom, nierzadko intelektualnie i artystycznie bezcennych, zrodziło się niegdyś, trwa i trwać będzie, nowe oblicze polskości poza Krajem. Jest jeszcze osobiście dla mnie i zapewne nie tylko, fundamentalny problem wyrażający się brakiem opracowanych założeń dydaktycznych związanych z problemem poszukiwania współcześnie nowych możliwości metodycznych, które pozwoliłyby kreować różne formy kontaktu młodych ludzi z literaturą. Twórcy podstawy programowej nie dojrzeli jeszcze do tego, by jak twierdzi prof. Michał P. Markowski, wybitny literaturoznawca, uczyć się przeżywać życie na miarę literatury.
Ewa Lewandowska-Tarasiuk