Nazywam się David Duncan i uruchomiłem tę stronę by zebrać jakieś pieniądze, by pomóc żonie i rodzinie polskiego kierowcy ciężarówki Łukasza Urbana, zamordowanego w Niemczech 19 grudnia 2016 r. – tak komentuje swe działania kierowca ciężarówki z Leeds apelując do kolegów szoferów i wszystkich ludzi dobrej woli o składanie datków.
DOTACJI MOŻNA DOKONAĆ TU
„Nie znam Łukasza Urbana, ale jego historia mną wstrząsnęła, nawet nie wyobrażam sobie, jak może czuć się jego rodzina w tej okropnej chwili. Żadne pieniądze nie przywrócą Łukaszowi życia, ale mam nadzieję, że pomogą jego rodzinie” – napisał Duncan.
W ciągu jednego dnia od założenia konta w serwisie GoFundMe.com stronę Davida Duncana odwiedziło ponad prawie 7000 internautów. W piątek wczesnym popołudniem suma ze zbiórki dochodziła 113 tysięcy funtów.
Tragedia, którą żyje cały świat, wydarzyła się w poniedziałek wieczorem w Berlinie. Kierowca 40-tonowej ciężarówki wjechał w tłum na jarmarku, zabijając 12 osób i raniąc blisko 50. Sprawcą był prawdopodobnie poszukiwany listem gończym w całej Europie Tunezyjczyk Anis Amri. Zamachowiec zastrzelił znajdującego się w szoferce Polaka, który łapiąc za kierownicę usiłował przeszkodzić mu w terrorystycznym zamachu.
Niemieckie media piszą w superlatywach o polskim kierowcy i jego walce z terrorystą, do której doszło w szoferce TIR-a. Wstępne wyniki autopsji zmieniły pierwotny obraz tragicznych wydarzeń z Berlina. Jak podają niemieckie media, 37-letni Łukasz Urban do ostatniej chwili walczył z napastnikiem, i to pomimo zadanych mu nożem ran. Takie są wyniki sekcji zwłok, o których informują niemieckie media. Według badań patologów polski kierowca zginął dopiero od strzałów z broni palnej.
***
Trzy dni po zamachu bożonarodzeniowy jarmark na Breitscheidplatz w Berlinie znów działa. O tragedii przypominają setki zniczy oraz brak kilku stoisk, zniszczonych przez ciężarówkę terrorysty.
Sytuacja jest nadal daleka od normalności. W uliczkach między rzędami stoisk i drewnianych budek widać więcej dziennikarzy i policjantów niż turystów. Na razie tylko nieliczni przybysze raczą się grzanym winem i oferowanymi przez sprzedających przysmakami.
Większość odwiedzających jest w poważnym nastroju. Wielu z nich zatrzymuje się w miejscu, gdzie palą się setki zniczy i gdzie składane są kwiaty oraz kartki z napisami wyrażającymi współczucie dla ofiar. Widocznych jest też wiele wyciętych z papieru czerwonych serc.
Przed wznowieniem działalności jarmarku w znajdującym się na placu Kościele Pamięci odbyła się modlitwa, w której uczestniczyli też bliscy osób, które zginęły bądź odniosły rany w zamachu.
Z szacunku dla zmarłych organizatorzy jarmarku zrezygnowali z głośnej muzyki elektronicznej oraz jaskrawych neonów. Nie wszyscy właściciele stoisk zdecydowali się na powrót do pracy.
Władze Berlina rozpoczęły ustawianie wokół Breitscheidplatz betonowych zapór. Każda z nich waży 4 tony, planuje się postawienie 60 takich stel, które mają zapobiec ponownemu atakowi na uczestników jarmarku.
Breitscheidplatz znajduje się w samym centrum zachodniej części stolicy Niemiec. W pobliżu przebiegają eleganckie, pełne drogich sklepów ulice – Kurfuerstendamm, Tauentzienstrasse i Kantstrasse oraz centra handlowe Europa Centrum i otwarte w zeszłym roku Bikini Berlin.