19 stycznia 2017, 11:29
Groza w malowniczych ruinach: Zamek w Olsztynie

Stołp to wieża ostatecznej obrony. To miejsce gdzie znajdowali schronienie ostatni, żywi jeszcze mieszkańcy oblężonego zamku. Nie ma w niej okien ani drzwi. Spuszczano się do niej z góry przy pomocy kołowrotu, lub wciskano maleńkim umieszczonym otworem wysoko ponad ziemią. W czasie pokoju stołp był omijany z daleka jako miejsce gdzie umierali skazani na śmierć głodową. Długo słychać było ich jęki i błagania, bo przez czas jakiś podawano im wodę i siano. Niektórzy, jak Maciej Borkowic, w stołpie na zamku w Olsztynie pod Częstochową, potrafili przetrwać tak nawet i 40 dni…

Okrucieństwo i zdrada

Stołp olsztyńskiego zamku z XIII wieku zachował się znakomicie. Widać go z wielu okolicznych dróg, bo wznosi się jak jakiś komin zrujnowanej fabryki. Dookoła rozciąga się przepiękny jurajski krajobraz wapiennych skał i ostańców, w które przez wieki wbudowywano tę twierdzę. Oprócz stołpu znajdziemy tam ogromną wieżę Sołtysią o ponad czterometrowej grubości murów i inne malownicze pozostałości rozległego zamku obronnego. Pierwsza wzmianka o twierdzy w Olsztynie pochodzi z 1305 roku, ale musiała ona tam istnieć już wcześniej. Rozbudował ją Kazimierz Wielki, dzięki czemu stała się najbardziej warownym zamkiem na pograniczu śląsko-małopolskim. I to on osadził w stołpie swego niegdyś zaufanego przyjaciela Macieja Borkowica, skazując go na śmierć głodową. Król znał go z czasów swojej młodości, zuchwały rycerz przypadł mu do gustu, darzył go zaufaniem i po prostu lubił jego towarzystwo. Mianował go nawet starostą poznańskim czyli władyką całego regionu Polski. Na dodatek powierzył mu opiekę nad żonami i kochanką. Gdy Kazimierz Wielki przebywał w Krakowie, jego legalna, acz porzucona żona Adelajda Heska przebywała na zamku w Tarnowie, żydowska kochanka Estera zamieszkiwała zameczek w Łobzowie. Maciej najpierw próbował uwieść Esterę, ale ta poskarżyła się królowi.
Mimo tego Kazimierz nadal przyjaźnił się z rycerzem. Nawet gdy Borkowic zawiązał federację przeciwko królowi i zabił wojewodę kaliskiego, swego wuja, za co powinna go spotkać kara śmierci, Kazimierz Wielki przymknął na to oko i zażądał jedynie pisemnego przyrzeczenia na wierność.
W tym liście do zdradliwego przyjaciela po raz pierwszy użyto sformułowania Rzeczpospolita, o której to dobro i zjednoczenie miał walczyć Maćko i oczywiście stać po stronie króla. Borkowic zamiast trzymać się przysięgi znów jednak zaczął swoje kombinacje. W tym czasie Kazimierz Wielki starał się desperacko o pozostawienie legalnego potomka (z nieprawego łoża miał już ich wielu) i bigamicznie poślubił śliczną, młodziutką Jadwigę księżnę głogowsko- żagańską. Maćko zapałał dziką namiętnością do żony króla. Starając się o jej względy nie cofał się przed niczym, stosował szantaż i wymuszenia, rozpowiadał wszem i wobec, że jest ona jego kochanką. A przecież jako przyjaciel miał się dziewczyną opiekować w czasie nieobecności króla na zamku. Jadwiga była zastraszona, ale w końcu zdobyła się na odwagę i opowiedziała wszystko królowi. Ten, choć wściekły, ciągle nie mógł uwierzyć w taką zdradę przyjaciela. Zamknął go więc na zamku w Kaliszu.


Gdy Maćko był za kratami, ze wszystkich stron zjechali się pokrzywdzeni. Wreszcie rozwiązał się worek z licznymi okrucieństwami i sprzeniewierzeniami rycerza. Kazimierz Wielki był zdruzgotany, ale wobec oczywistych faktów wydał wyrok: śmierć głodowa w stołpie, na zamku w Olkuszu. Zły duch Borkowica nadal pokutuje w ruinach. W bezksiężycowe noce słychać pono brzęki łańcuchów i trzask gryzionych kości. Gdy wyciągnięto trupa rycerza ze stołpy miał on podobno odgryzione palce własnej ręki, którą próbował zjeść…

Ofiara z dziecka

Zamek w Olsztynie to klasyczny przykład gotyckiej budowli obronnej, jest to typowy zamek wyżynny, wtopiony okoliczne skały a także jaskinie. Była to konstrukcja rozległa składająca się aż z pięciu części. Każda z nich była całością samą w sobie. Połączono je przy pomocy mostów i bram. Na podzamczu było zaplecze: pomieszczenia gospodarcze, baszta studzienna, jaskinie gdzie przechowywano żywność a nawet łażnie. W innych częściach również mieściły się dwory mieszkalne, a w zamku górnym także kaplica i trzy pokoje królewskie (sypialnia, jadalnia i sala sądowa). A także i stołp. Najsłynniejsza bitwa rozegrała się w roku 1587. Uwiecznił ją w swej poezji Władysław Syrokomla oraz Aleksander Fredro. To kolejna okrutna opowieść z olsztyńskiego zamczyska. Pod zamek podeszły wojska pretendenta do polskiego tronu arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Obronę prowadził Kasper Karliński, doświadczony rycerz i dowódca. Niestety kilka dni wcześniej podstępnie porwano mu pierworodnego syna, kilkumiesięcznego chłopca również Kasperka. Dziecko wystawiono pod zamkiem w pierwszej linii ognia o czym poinformowano nieszczęsnego ojca. Nastąpiła konsternacja wojska, którą przerwał sam Karliński. On pierwszy wystrzelił w kierunku syna ze słowami, że ponad miłość ojcowską ma miłość nadrzędną do ojczyzny i króla. Mały Kasperek zginął w czasie oblężenia, ale w rezultacie wojska arcyksięcia wycofały się spod zamku.
Twierdza doznała wtedy bardzo poważnych uszkodzeń. Do ruiny zamku przyczynił się następnie najazd szwedzki w 1656 roku. Później runęła też część murów osadzonych na kruszejących wapiennych skałach. W latach 1722-1729 rozebrano większość dolnej partii twierdzy. Zdobyty w ten sposób materiał przeznaczono na budowę kościoła pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela znajdującego się u podnóży wzniesienia. To piękny, barokowy budynek, do którego warto zajrzeć. Jest tam pięć bogato zdobionych ołtarzy z XVIII wieku. Kościołem opiekowali się przez wieki Kanonicy Regularni Laterańscy – stąd też osiem portretów Kanoników, którzy zostali papieżami. Gdy nadarzy się okazja w podziemiach można też obejrzeć poprzez szklane wieko trumny zmumifikowane ciało konfederata barskiego, prawdopodobnie bliskiego współpracownika Kazimierza Pułaskiego. U wejścia znajdują się dwa portrety trumienne dobrodziejów kościoła z rodu Lubomirskich.
Zwiedzanie zamku Olsztynie może być nawet kilkugodzinnym, pięknym spacerem. Wokół znajdują się skupiska niezwykłych skałek i ostańców, leśne zagajniki i łąki. Wejść na zamek jest kilka, zwykle są otwarte przez całą dobę, główne znajduje się od strony miasta; tam trzeba zakupić bilet. Jedno z wejść bocznych prowadzi od Starego Spichlerza. Drewnianego, odrestaurowanego budynku, gdzie znajduje się świetna restauracja. Nad tym bocznym wejściem do zamku należy spojrzeć w górę. Na stalowej linie, rozpiętej między drzewami, balansuje urocza rzeźba małego chłopczyka. Jej autorem jest znany na całym świecie Jerzy Kędziora, urodzony w Częstochowie. Jego prace znajdziemy nie tylko w Olkuszu (jest ich tam trzy) ale i na Forydzie, Monako, Dubaju i Abu Dhabi. Być może rzeźba ma przypominać o małym Kasperku, niewinnej ofierze złożonej na zamku. Na zamku, którego malownicze ruiny pamiętają tę i inne fascynujące historie.

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)

  1. W Olkuszu?!?