28 stycznia 2017, 14:42
Kisiel na dnie
Byliście kiedyś na dnie? Tak zupełnie na dnie. Dno absolutne. Dno, pod którym nie ma nic więcej. Dno: bez pracy. Bez rodziny. Bez nadziei.

W chorobie, w nędzy, w rozpaczy. Samotność na emigracji. Samotność w pustym domu. Samotność na wygnaniu. Brak komputera, brak szybkiego internetu. Brak komórki! Brak nowych wiadomości na facebooku. Dno. To już więcej niż dno, to czarna rozpacz bez jakiejkolwiek nadziei. Bo przecież każda chwila bez internetu jest jak stracony rok. Jednym słowem każdy ma takie dno, jakie sobie wykopie. Ja też trafiłem na dno. Na dno jeziora.

Ale po kolei. Przez moje miasto przepływa rzeka, jedna z największych w Polsce. Są też ładnie zagospodarowane jeziora, nad którymi można mile spędzić czas. Ale miasto się rozrasta, ludzi przybywa a jezior nie, więc miejsc nad wodą – siłą rzeczy – ubywa. A przecież każdy ma prawo latem ochłodzić się nad jeziorkiem. Dlatego kiedyś wymyślono, aby w centrum miasta zrobić kolejne jezioro. Dziwne to określenie „zrobić jezioro”, bo przecież jeziora w przeszłości robiły się same, najczęściej są to pozostałości po czasach, kiedy w Europie panowała epoka lodowcowa. Potem przyszło globalne ocieplenie, lodowiec stopniał i w zagłębieniach terenu pozostawił po sobie jeziora. Oczywiście nie wszystkie powstały w ten sposób. Zbiornik, o którym mówię, miał inną genezę. Skoro ludzie postanowili go zbudować, to musieli najpierw musieli wykopać dużą dziurę w ziemi. Potem trzeba było zalać to zagłębienie wodą. Ale skąd ją wziąć jeśli w pobliżu nie ma już żadnego lodowca? Wtedy stał się cud. Z całego miasta przyjechało tysiące ludzi a każdy miał ze sobą butelkę wody. Mineralnej, gazowanej, niegazowanej, kranówki, wziętej od sąsiada, zaczerpniętej z kałuży, wszystko jedno, byleby była mokra. I tak powstało jezioro. Sposób jest dobry i sprawdzony, jeśli ktoś by się uparł to w ten sposób można by nawet zrobić jezioro na środku Sahary, tylko potem trzeba by pilnować żeby inni nie ukradli wody, bo to towar deficytowy.
Pewnego dna, przepraszam, dnia, wybrałem się na spacer nad moje ulubione sztuczne, choć jak najbardziej realne jezioro. Ale jeziora nie było! Została po nim tylko dziura w ziemi. A więc jednak ktoś ukradł wodę chociaż to nie Sahara – pomyślałem…
Nie ukradł, tylko trzeba było spuścić wodę żeby oczyścić dno jeziora ze śmieci oraz mułu – wyjaśniły lokalne media. To się robi co kilka lat. Na wiosnę znowu przywieziemy wodę mineralną w butelkach i zapełnimy dziurę. Jezioro będzie czyściutkie jak łza. Ale do tego czasu można poczuć się jak na dnie.
Jak jest na dnie – zapytacie? Pusto i martwo. Nie ma tam żadnych skarbów ani perspektyw. Nic ciekawego. To miejsce nie nastraja optymistycznie, więc trzeba stamtąd zwiewać jak najszybciej. Dlatego moja wizyta na dnie nie była długa. Ot, raczej taka kurtuazyjna. Bo w życiu trzeba wiedzieć jak jest na dnie, żeby tym bardziej docenić to, jak jest na górze.
Pewne sprawy w Polsce są jednak na dnie. Na dnie leży i to od dawna temat naszych rzek. Rzeki są po to aby płynąć a nie leżeć na dnie – powie każde dziecko. Racja! Ale nasze rzeki nie mają siły aby płynąć, więc stanęły. Nad rzekami niewiele się dzieje, brakuje wody, ustała żegluga, czasem nawet jest jej za mało aby popłynąć żaglówką, nie mówiąc już o żegludze barkami. Kolejne rządy obiecują, że zrobią porządek z głównymi rzekami Polski. Zrobią taki sam porządek jak z moim jeziorem – najpierw spuszczą wodę, wybiorą śmieci i muł, pogłębią koryto, oczyszczą brzegi.
Potem do dziury wleją czystą źródlaną wodę i uruchomią żeglugę statkami od Krakowa aż po Gdańsk. Od Wrocławia po Szczecin. Od Gorzowa Wielkopolskiego po Lublin, wszędzie będą pływać statki, żaglówki i barki. Wybudujemy brakujące kanały i śluzy, połączymy Odrę z Dunajem.
Polacy przesiądą się z samochodów, pociągów i samolotów na statki, bo żegluga śródlądowa to potęga! Jak się dobrze rozpędzimy, to zbudujemy kanał – szeroki jak autostrada – z Warszawy do samego Londynu. Brytyjczycy uwielbiają taką żeglugę to i my nauczymy się pływać między miastami i krajami. Bo jak mówił w Mikołaj Rej w połowie XVI wieku: „ A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoją flotę mają a pływać kochają.”

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_