Kto dziś siada na kanapie przed telewizorem, bo zaraz będą newsy? Nikt z młodzieży! Dla nich TV to przeżytek. Sami wybierają kiedy i co chcą oglądać. A mają do tego internetowe i mobilne technologie, tu rządzi YouTube albo Facebook i Twitter, a wraz z nimi interaktywny dialog. Dialog non stop. Zwariować by przyszło, gdyby na każdego newsa zwracać uwagę. Zalewowi informacji trzeba więc stawić opór. Jak? Dokonując selekcji nadawcy. Kogo lubię, tego słucham.
To zdrowe podejście, gdyby nie pokusa, by za „Kogo lubię, tego słucham” nie poszły następne: „Reszty nie dopuszczam”. „Dyskusji nie uznaję”. „Kto chce mnie do czegoś przekonać, ten wróg”.
Pokusie ulega coraz więcej ludzi, więc zmienia się nam model demokracji. Bo dziś wygrywa nie ten, kto umie czy jest przygotowany. Zwycięzcą jest ten co najlepiej odegra swój show. Więcej nie trzeba.
Z czasów studenckich pamiętam pewnego wykładowcę, specyficznego dowcipu człowieka, który lubił dzielić się ze studentami swoimi ulubionymi powiedzonkami. Jesteśmy tuż po Walentynkach przypomnę więc przewrotnie to, które brzmiało: „Nie bij żony za często, bo się zmęczysz i będziesz bił słabo”.
Nawet jeśli komuś wydawało się, że on odgrywał jakiś show, to z czasem musiał zmienić zdanie. Ów wykładowca był bowiem niezwykle zacnym, eleganckim człowiekiem starej daty, zakochanym w literaturze miłosnej, dla którego celtycki mit o Tristanie i Izoldzie uosabiał ideał stosunków między kobietą i mężczyzną. Żart jego zatem (choć wydawał się nie na miejscu) był jedynie żartem i to wypowiadanym jedynie w towarzystwie ludzi, którzy na żartach się znają i rozumieją jego czasem abstrakcyjny, zupełnie niewinny kontekst.
Coraz mniej jednak wśród nas zacnych, eleganckich, wykształconych i zakochanych w poezji miłosnej panów, bo nawet jeśli nominalnie i formalnie rzeczywistość podniosła ich do funkcji publicznych, nie zawsze udaje im się sprostać wymogom tej funkcji.
Tak w literaturze zrodził się grunt dla Nikodema Dyzmy.
Wspominany wykładowca miał jeszcze jedno powiedzenie: „Kiedy ludzie mówią, że jesteś pijany, chociaż ty mówisz, że nic nie piłeś, to i tak lepiej się połóż”. Obowiązywała wszak zasada: „Im głośniej zaprzeczasz, tym bardziej ludzie są przekonani, że łżesz”.
I tu wracam do pierwszej myśli. Coraz częściej otaczamy się tylko tymi ludźmi, którzy myślą jak my. Klosz na głowę. A gdy napotkamy przeciwstawny pogląd, traktujemy go jako próbę ataku na nas.
W świecie mediów społecznościowych ludzie zrywają ze sobą kontakt, jeśli przyjdzie im konfrontować swoje poglądy. Na tym polu nie udała się nam cyfrowa rewolucja.
Jarosław Koźmiński